sobota, 25 lipca 2015

Rozdział 33.

Stanęłam przed szafą mrużąc swoje oczy. Nie miałam zielonego pojęcia, co na siebie włożyć, co było dziwne, bo z reguły brałam pierwsze lepsze ubrania, wkładałam je i wychodziłam. Teraz miałam dylemat.
Oparłam dłonie na biodrach wzdychając do siebie ciężko kiedy poczułam jak ktoś dotyka moich dłoni i opiera brodę na moim ramieniu.
-Co tak patrzysz mała?- Słysząc głos Harry'ego jedynie się uśmiechnęłam. -No nie mów mi tylko, że nie masz co na siebie włożyć. Ubierz się po prostu wygodnie, tylko tyle, nie wydziwiaj.
-Powiesz co będziemy robić? -Przygryzłam wargę spoglądając na niego przez ramię. Jego uśmiech uświadomił mnie w tym, że nie dowiem się do momentu, w którym dojdziemy czy też nie dojedziemy do miejsca gdzie Harry zamierza spędzić czas. - No dobrze, wiem, że mi nie powiesz.. -Przygryzłam wnętrze policzka, ale mój wzrok wciąż rozpaczliwie przesuwał się po zawartości szafy jakbym nagle miała tam znaleźć coś odpowiedniego, co musiało się tam przede mną ukrywać, albo tego nie zauważyłam.
-Jessica bierz to... -Poprosił sięgając po coś nad moim ramieniem i wcisnął mi pierwszą lepszą koszulkę, która nawinęła mu się po drodze. - Ładna. - Skomentował głośno na swój wybór i cmoknął w powietrzu odsuwając się ode mnie, bym mogła włożyć to co wybrał.
Wkładając koszulkę poczułam lekkie uderzenie w plecy. Spojrzałam w dół by dostrzec chyba jedyną parę jasnych jeansów, które miałam w szafie, nawet nie wiem skąd się wzięły.
-Załóż jeszcze to, no bo mała, przecież nie będziesz świeciła mi majtkami co? -Zaśmiał się gardłowo i lekko wzruszył ramionami. 
-A dlaczego niby nie?  -Chwyciłam spodnie wkładając je na siebie z niejakim oporem. Chyba nieco mi się przytyło, ale jakoś nie mogłam powiedzieć, że narzekam, wręcz przeciwnie, cieszyłam się z tego no bo, w sumie byłam dość chuda. - Mógłbyś podziwiać mój tyłek cały dzień!
-Ten tyłeczek jest mój i..zrobiłbym się zazdrosny kiedy ktoś inny mógłby go oglądać! -Odwróciłam głowę w bok by dostrzec go jak wymachuje rękoma z dość przezabawną miną.-Co tak patrzysz?
-Nie mogę patrzeć na mojego narzeczonego? - Wydałam z siebie gardłowy śmiech idąc prosto do łazienki. Nie było źle, ale tak czy tak, nie postawiłam na delikatny makijaż, po prostu dzisiaj chciałam się umalować, ale co za sens opisywać jak wyglądał ten makijaż? Żadnego.
Kiedy wyszłam z łazienki mogłam dostrzec jak Harry ścieli łóżko więc cicho wymknęłam się z pokoju i pobiegłam na dół, włożyłam buty i kurtkę czekając na to aż zejdzie na dół.
-Jessi- Urwał widząc mnie na co mu pomachałam. - Pierwszy raz wyrobiłaś się przede mną, podoba mi się to!
Skomentowałam to cichym śmiechem.
Chwilę potem wyszliśmy z domu, zamknęłam go i niedługo potem siedziałam już w samochodzie. Nie wiedziałam dokąd jechaliśmy, mimo, że poznawałam okolicę i wszystko ci mijaliśmy to było tak wiele punktów gdzie Harry mógłby się zatrzymać, że mogłam tylko zgadywać, ale kiedy auto się zatrzymało po prostu cicho sie zaśmiałam. Nie przypuszczałam że Harry zabierze mnie do takiego miejsca. Do miejsca, którym był kościół.
-Pomyślałem, że dobrym terminem będzie któraś z sobót, za trzy miesiące. - Posłał mi delikatny uśmiech mierzwiąc lekko swoje co raz to dłuższe włosy i odgarnął je do góry zagryzając wargę na co wywróciłam z uśmiechem oczyma. - Ale musimy się streszczać, bo jak chcemy wziąć ślub tak szybko to chyba trzeba to...jakoś zamówić czy coś tak?
-Nie rozmawialiśmy o tym skarbie. -Stwierdziłam zupełnie szczerze hamując skutecznie uśmiech a jego oczy otworzyły się szerzej jakby sądził, że zaraz dodam, że nie weźmiemy teraz ślubu, ale mnie podobała się ta opcja, nie miałam oporów. - Ale masz rację, musimy się streszczać. - Zaśmiałam się kiedy wypuścił z ust cichy oddech, który chyba był odgłosem ulgi.



Kiedy w końcu wróciliśmy do domu nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, przez całą drogę Harry opowiadał mi co już wymyślił w związku z naszym ślubem a mnie po prostu to okropnie bawiło. Zachowywał się jak przyszła zwariowana panna młoda, ale prawda była taka że był strasznie podekscytowanym przyszłym panem młodym, a jego pomysły, niektóre z nich, były tak tragiczne że można było się tylko śmiać, ale nie chciałam mu tego mówić, by nie zrobić mu przykrości więc stwierdziłam, że powiem mu to nieco delikatniej kiedy zaczniemy organizować ten ślub, a jeszcze kilka rzeczy nam zostało i wiedziałam już teraz że zaangażować naszych przyjaciół, którzy jeszcze z nami zostali i chyba nie chcieli nas opuszczać, ale to dobrze, potrzebowałam ich.




__________________________
Wybaczcie że taki krótki ale jakoś nie miałam zbytnio pomysłu na ten rozdział, trudno, może następny będzie lepszy chociaż nie chce mi się ich pisać i myślę nad zawieszeniem bloga albo usunięciem go bo nikt nie komentuje, tyle. miłego dnia.