czwartek, 28 lutego 2013

Rozdział 7.

Uniosłam brew wchodząc z Harry'm pod rękę do wielkiej sali. Całe szczęście ,że ślub dość szybko się skończył i musieliśmy posiedzieć tylko tutaj.
Obmiotłam wzrokiem pomieszczenie i zmrużyłam oczy. Wielkie dwa serca nad miejscami państwa młodych, białe i niebieskie róże powstawiane gdzieniegdzie w wazonach na sali, ogromny parkiet i zastawione stoły . Tradycyjnie,prawda ?
Poprawiłam nieco nerwowo białą,ale dość krótką sukienkę i spojrzałam dziwnie na loczka,który mnie obserwował. 
-Po co ciągle ją poprawiasz ? Cycki masz duże nie spada ci..- Wzruszył ramionami idąc ze mną w głąb za moją matką i Eleanor.
-Co powiedziałeś.. ? - Uniosłam brwi przyglądając się mu uważnie.
-Sukienka jest chujowa, ale ty w niej wyglądasz zajebiście. - Sprostował uśmiechając się słodko na co pokręciłam tylko głową. Co było jego minusem ? Nawet na przyjęciach nie przestawał być wulgarnym chamem,ale ja go kochałam i to akceptowałam.
- Siadajcie tutaj..- Spojrzałam na mamę która wskazała nam dwa miejsca od brzegu stołu, tak,że w razie czego szybko mogliśmy od niego odejść. Lepiej dla nas.
-Ile wziąłeś ? - Spytałam uśmiechając się półgębkiem i uniosłam brew czując jego dłoń na kolanie. Tak, gdyby obrus był krótszy Harry by się pohamował.
-Zdecydowanie za mało..idziesz wziąć ze mną jeszczeee ? - Pochylił się w moją stronę mrucząc mi na ucho. - No i oczywiście możemy zabawić w toalecie trochę dłużej..- Dodał wsuwając dłoń niemal pod moją sukienkę,ale w ostatniej chwili ją zatrzymał.- To jak ?
-Nie chcę.. - Wzruszyłam ramionami. Jego palce zacisnęły się mocno na moim nadgarstku. - To znaczy..później. Dobrze ? - Spojrzałam na niego z nadzieją. Odpuścił,ale jego palce wplątały się między moje i uśmiechnął się do mnie delikatnie. Czasem dziwiło mnie to,jak Harry potrafił dobrze grać rolę ułożonego chłopaka,który jest w sumie normalny i uprzejmy. 
-Kocham cię..-Zaznaczył obracając głowę w moją stronę. - Naprawdę pasuje ci ta sukienka Jessy plus to jak pięknie dzisiaj się uczesałaś..
-Nic nie zrobiłam z włosami, rozpuściłam je..- Wzruszyłam ramionami. Zaśmiał się nerwowo.
-Próbuję robić dobre wrażenie na twojej mamie.. nie łap mnie za słówka.- Mruknął mi cicho na ucho. Dopiero teraz zauważyłam,że moja mama naprawdę intensywnie się nam przygląda,całe szczęście,że od niej oddzielała nas jeszcze Elka.
-Przepraszam..- Spojrzałam w stronę parkietu. Młoda para właśnie z niego schodziła kończąc swój pierwszy taniec i wypełzły na niego inne pary. Podparłam brodę na dłoni kiedy zasłonił mi widok jakiś chłopak. Zmarszczyłam brwi i podniosłam głowę uśmiechając się mimowolnie.
-Hey..-Zaczął posyłając mu delikatny uśmiech . Był brunetem o przydługawej grzywce i brązowych oczach. Oblizał usta. - Mogę cię prosić na parkiet ? Jestem Kieran..
-A ja Jessy..- Pokiwałam lekko głową chcąc wstać,ale Harry zacisnął palce w moich włosach ,które spokojnie spływały kaskadą na moje plecy, więc nikt tego nie widział,ale ja czułam. - Przepraszam.. chciałabym z tobą zatańczyć,ale muszę odmówić..-Uśmiechnęłam się krzywo.
-Harry puść ją..- Otworzyłam szerzej oczy dopiero teraz orientując się ,że moja starsza siostra podniosła się z miejsca i stoi za nami.- Daj jej zatańczyć z kimś innym, ty i tak tylko siedzisz, ćpasz i pijesz.. - Mruknęła niechętnie,ale o dziwo Harry mnie puścił.
 Wstałam z krzesła podając rękę Kieran'owi,ale wiedziałam,że jeszcze pożałuję tego co zrobiła Eleanor. Tak, to ja musiałam za to zapłacić, nie ona.
Wyszliśmy na parkiet a dłonie chłopaka objęły mnie w tali przyciągając do siebie blisko. Bardzo blisko.
Czułam na sobie wzrok Harry'ego. Kontrolował każdy mój ruch, sprawdzał, czy nie robię czegoś "niedozwolonego" . Zawsze był zazdrosny, jednak ja nie mogłam być. To działało w jedną stronę. Ja musiałam milczeć i zgadzać się na wszystko i szczerze ? Lubiłam kiedy trzymał mnie twardą ręką,ale czasem mógłby przystopować, dać mi jakąś przestrzeń. Jednak nie zamierzał. Non stop był obok i mnie obserwował.
-Ten..Harry..-Zaczął brunet ruszając się w rytm muzyki i świetnie prowadząc. - To twój narzeczony .. ?
-Chłopak..-Sprostowałam szybko. Widziałam jego zaskoczenie.- Mam tylko szesnaście lat , no wiesz..
-Więc czemu..nie chciał ci pozwolić ze mną zatańczyć ? - Zmarszczył brwi. - Gdybym ja był twoim chłopakiem, pozwoliłbym ci się bawić jak chcesz i z kim chcesz.
-Ale nie jesteś..-Pokręciłam głową nie chcąc by powiedział jeszcze cokolwiek.- Nie wiesz jacy jesteśmy, nie znasz nas a oceniasz..Nie wiesz jaki jest Harry i co mogę robić a czego nie..- Zagryzłam wargi.
-Nie wiedziałem,że w ogóle musisz mieć pozwolenie.- Wzruszył ramionami i pochylił się lekko po czym dał mi soczystego buziaka w policzek.Odruchowo się od niego odsunęłam i spojrzałam w stronę stolika. Harry'ego przy nim nie było a mama i Eleanor miały dość dziwne miny.
-Przepraszam..- Mruknęłam wyrywając się brunetowi i podbiegłam do stolika omal nie gubiąc tych zasranych obcasów.- Gdzie Harry..? Mamo ? El ? -Uniosłam brwi patrząc na nie uważnie.- No mówcie !
-Pobiegł..był zły i poszedł do łazienki.. - Wyjaśniła mi pokrótce mama.Szepnęłam jej tylko niesłyszalne "dziękuję " i zaraz poszłam w wyznaczone przez mamę miejsce.
Nie wahałam się ani chwili i weszłam do środka. Był sam. Stał oparty o umywalkę i wpatrywał się w swoje odbicie w lustrze. Palce zaciskał z taką siłą,że niemal zbielały mu kłykcie.
-Jak mogłaś? - Zapytał z wyrzutem. Przymknęłam oczy rozumiejąc przekaz. Zaczynał się wściekać.- Serio od teraz będziesz słuchała Eleanor ? Puściłem cię..- Obrócił się w moją stronę. - Ale mogłaś..powinnaś zostać na dupie jak siedziałaś!
-Uspokój się .. tylko z nim zatańczyłam. - Wyjaśniłam mu spokojnie nie chcąc by ktokolwiek nas usłyszał,ale w sumie, muzyka grała zbyt głośno. Zrobił kilka kroków w moją stronę.
-Pocałował cię..- Niemal wysyczał mi w twarz. Jego dłoń pchnęła mnie mocno na ścianę. Zamrugałam gwałtownie uderzając głową w kafelki,ale nawet nie próbowałam płakać. Bolało,ale wiedziałam,że jeśli teraz będę cicho to mi odpuści.- Jakie masz na to wyjaśnienie,co ? -Zrobił kilka kroków w moją stronę. - Nic nie powiesz ? Oj, zawsze taka rozgadana a teraz...cisza ! - Zaśmiał się podle biorąc moją twarz w dłonie. Przełknęłam głośno ślinę.
-Harry..może lepiej..coś weź? -Zapytałam niepewnie. Zarechotał obrzydliwie kręcąc głową. - Brałeś ?
-Przed chwilą..-Wpił się mocno w moje usta by zaraz się odsunąć i złapać mnie mocno za uda. Przycisnął mnie do ściany ,tak ,że wprost musiałam objąć go nogami w pasie.-Wrócimy zaraz grzecznie na wesele i będziemy się bawić we dwoje. 
-Tylko we dwoje..-Pokiwałam zupełnie odruchowo głową kiedy chwycił mocno mój podbródek w dłoń i przesunął kciukiem po policzku. 
 -Grzeczna dziewczynka..- Uśmiechnął się nagle cofając dłonie tak,że niemal upadłam na ziemię zupełnie nie przygotowana na to,że mnie puści. W ostatniej chwili jakoś złapałam równowagę i podeszłam do lustra patrząc na swoje odbicie.
Miałam trochę potargane włosy,ale reszta.. była w porządku. Spojrzałam na odbicie Harry'ego i przechyliłam głowę w bok widząc jak przeciera palcem wargi po czym oblizuje je i zagryza. Nie powiem, to na mnie nieźle działało,ale nie tutaj i nie teraz. Nie mogłam.
 Przełknęłam głośno ślinę poprawiając włosy. Uśmiechnęłam się lekko widząc,że doprowadziłam je do porządku. Właściwie od niedawna potrafiłam uśmiechać się na zawołanie.


Spojrzałam w stronę parkietu. Trochę już mieszało mi się w głowie. Te wszystkie dźwięki mieszały się znikając jakby za jakąś kurtyną i nie pozwalały sobie na przysporzenie mi bólu głowy.
Harry wyszedł jakiś czas temu. Wiedziałam,że chce odpocząć spokojnie w pokoju hotelowym. Ja też tego chciałam,ale wolałam wrócić kiedy on już będzie spał.
 Mój telefon zaczął wibrować. Otworzyłam sms'a unosząc brwi.

Pięknie dzisiaj wyglądałaś. Ta sukienka podkreślała to, jaka jesteś seksowna,ale lepiej wyglądałabyś bez niej, wiesz ? Xx 

W tamtym momencie emocje wzięły nade mną górę. Poderwałam się na nogi i ignorując Eleanor i jej nawoływania wyszłam szybko z sali. Objęłam się dłońmi i ruszyłam piechotą w stronę hotelu. Zaczęłam płakać. Tak tchórzowsko, tak gorzko, tak..kobieco. 
W pewnym momencie zrozumiałam,że tęsknię za moim cichym wielbicielem,a po części,za moim Harry'm, który obiecał,że nigdy nic mi nie zrobi i będzie zawsze obok. Ale tak nie było. On się staczał. Powoli, a ja nie mogłam nic z tym zrobić. W pewnej mierze miałam do siebie żal. Mogłabym zareagować, odwieźć go od brania,ale z drugiej przecież nie mogłam nim rządzić.
-Nie powinnaś chodzić wieczorami sama..-Usłyszałam za sobą a potem poczułam delikatne muśnięcie materiału marynarki. Obróciłam się powoli. Kieran .
- A ty powinieneś ? - Zapytałam wtulając nos w jego marynarkę i mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem. - Przepraszam,że tak nagle uciekłam,ale Harry..- Odetchnęłam cicho kręcąc głową.
-Popchnął cię..- Stwierdził bez namysłu. - Widziałem co się działo w łazience, czemu nikomu o tym nie powiesz ? 
Spojrzałam w bok. On nie miał prawa wiedzieć, nikt nie mógł wiedzieć co się między nami dzieje. To i tak było bezsensu . 
 Zupełnie niespodziewanie za plecami chłopaka pojawiła się postać a on upadł na ziemię z hukiem. Otworzyłam szeroko oczy widząc jak wielka plama krwi rozpływa się powoli po chodniku a ja wciąż stoję sparaliżowana w miejscu patrząc jak moje białe buty odznaczają się dokładnie w jej szkarłacie. 
-Ona nic nie powie,i ty też..- Usłyszałam mściwy głos należący tylko do jednej osoby. Tak charakterystycznie zachrypnięty, nieco pogardliwy. Harry. 
Styles jakby ocenił czy chłopak wciąż żyje a kiedy tylko tamten się poruszył zaczął z widoczną pasją okładać go kopniakami prosto w czaszkę. Cofnęłam się szybko zakrywając usta dłońmi byleby nie krzyczeć. To było przerażające. Jeszcze tak wściekły i rządny zwycięstwa nie był. 
-Harry przestań ! - Krzyknęłam w końcu niemal zanosząc się płaczem. Nawet na mnie nie spojrzał kontynuując swoje dzieło . - Zabijesz go Harry ! 
Podniósł głowę i uśmiechnął się w moją stronę na chwilę zaprzestając .
- Do tego dążę kochanie..- Pokiwał delikatnie głową jakby to było coś normalnego i ukucnął przed chłopakiem. Jego dłoń powoli wydobyła z kieszeni spodni mały nożyk. Wzięłam nerwowy wdech obserwując go. - Lubiłaś go chodź trochę ? - Zapytał bawiąc się nim. Pokręciłam głową. - W takim razie go zabiję..- Posłał mi słodki uśmiech a jego dłoń z całej siły wbiła nóż prosto w miejsce w którym biło serce Kieran'a . 
Zamrugałam gwałtownie. Jak on..Nie rozumiałam i ..
- Zabiłeś człowieka..-Wyszeptałam z pewnego rodzaju niedowierzaniem na co on pokiwał obojętnie głową. - Zabiłeś go..-Powtórzyłam tym razem z goryczą i przerażeniem. Harry podniósł się na nogi i zrobił kilka kroków w moją stronę łapiąc mnie za ramiona. Wzdrygnęłam się patrząc na niego szeroko otwartymi oczyma. - Zabiłeś Kieran'a ..Harry czemu ?
-Spokojnie kotku..- Pogładził mnie po policzku uśmiechając się do mnie z troską. Wiedziałam,że cała się trzęsę z przerażenia. Skręcało mnie w środku. - Już nic ci nie grozi..wiesz,że nikt nie mógł wiedzieć bo by nas rozdzielili. A on chciał im powiedzieć..- Przytulił mnie do siebie mocno. - Chodź.. pozbędziemy się dowodów,że to my..
- Ja nic nie zrobiłam..-Zmrużyłam oczy zastanawiając się nad tym. - Ja nic..ja jestem niewinna..to ty go zabiłeś.
-Wydasz mnie ? - Jego mina stężała. Wolałam nie ryzykować. Pokręciłam głową dając mu do zrozumienia to,że nic nikomu nie powiem. Harry był mordercą,ale ja go kochałam i już nigdy miałam się z tego nie wydostać. Nigdy.


Wciąż nie mogłam uwierzyć w to,że Harry kilka godzin temu zabił człowieka, pozbył się wszystkiego co go obciążało,a teraz jak gdyby nigdy nic spał wtulony we mnie, w wielkim hotelowym pokoju. Nie potrafiłam przestać płakać. To mnie przerosło. Wciąż byłam przerażona. Może to wciąż ten szok ? W sumie nie spodziewałam się tego po nim . I pomyśleć,że jutro mamy wrócić do Londynu, wciąż żyć jak dalej, kiedy on nie żył.


_________________________________________________________________________________

No to tyle :) 
Więc tak na próbę nie mówię ile ma być komentarzy blah blah blah, zobaczę jak sami to ocenicie, jak będziecie oceniać itp. 
Wiem,że rozdział jest..chaotyczny. Przepraszam. Xx 

Kieran Lemon. ( zespół ROOM 94 ) 

 

czwartek, 21 lutego 2013

rozdział 6. (+16 )

 rozdział może zawierać elementy erotyczne, brutalne.
czytasz na własną odpowiedzialność. x 

Zbiegłam na dół słysząc pukanie do drzwi.Nikt nie wiedział jak bardzo i dlaczego cieszę się z tego,że dziś sobota. Nie chodziło o to,że to wolny dzień. Chodziło bardziej o to,że nie spotkam Harry'ego i nie będę narażona na jego wybuchy.
To była jedna chwila w której tak strasznie się go bałam, ale nie miałam nawet jak uciec. Serio .
Ja .. Ja pierwszy raz w życiu się czegoś bałam. I to nawet bardziej niż wtedy kiedy mnie obserwował i nie wiedziałam kim jest.
Odetchnęłam głęboko przez usta i uchyliłam powoli drzwi. Otworzyłam nieco szerzej oczy starając się je szybko zamknąć,ale niestety noga "przybysza" uniemożliwiła mi to.
-Nie wpuścisz mnie? -Spytał odgarniając loki z oczu i pociągnął mocno za klamkę. Odruchowo puściłam drzwi.- Coś się stało? Jesteś sama? - Zaczął wypytywać niemal siłą wchodząc do środka.
-Ty sobie ze mnie kpisz ? -Uniosłam brwi patrząc na niego z niedowierzaniem. Wzruszył bezradnie ramionami.- Liżesz się z Jade na przerwie..potem w szkole niemal mi grozisz i .. ty jeszcze tu przychodzisz?
-Jesteś moją dziewczyną..-Zauważył skubiąc dolną wargę zębami i podszedł bliżej mnie. - O to ci chodziło? Serio? Tak bardzo to uraziło twoją dumę? Rozumiem gdybym ją przeruchał,ale proszę cię ! - Machnął tylko ręką.- To nic nie znaczący pocałunek,kochanie.
- Ty jesteś jakiś tępy? - Warknęłam dając upust emocjom. Nie spodobało mu się to. Jego twarz stężała. Wściekał się. - Idź stąd, proszę..-Dodałam już nieco spokojniej na co tylko się zaśmiał idąc do salonu.
Na zdecydowanie zbyt wiele sobie pozwalał.
- No chodź do mnie ! - Krzyknął po chwili. - Jessy..?
-No czego ty chcesz ? - Wyszeptałam opierając się o framugę drzwi tak,że miałam na niego oko.Rozsiadł się wygodnie na kanapie patrząc z zainteresowaniem w telewizor.
-Przepraszam...-Spojrzał w końcu w moją stronę a jego wargi wykrzywił delikatny uśmiech. - Daj mi ostatnią szansę, więcej ci tego kochanie nie zrobię, obiecuję .
Założyłam ręce na piersi. W sumie może jeśli obiecuje to więcej tego nie zrobi? Jesteśmy tylko nastolatkami tak ? To był tylko raz a ja..ja go chyba naprawdę kochałam i nie chciałam stracić.
-Ostatnia szansa..-Pokiwałam delikatnie głową podchodząc bliżej niego.
-Od kiedy lubisz oglądać Vampire Suck ? - Uniósł brew obejmując mnie ramieniem kiedy w końcu obok usiadłam i chwyciłam pilot. Obróciłam głowę w jego stronę. Coś mi w nim nie pasowało. Dokładniej w jego oczach. Jeszcze nigdy nie widziałam,żeby źrenice Harry'ego były aż tak rozszerzone a zarazem  nieprzytomne, mrużył ciągle powieki jakby chciał się odizolować od światła, od świata .
-Co brałeś ? - Spytałam wprost. Spojrzał prosto na mnie i uśmiechnął się nieco cwaniacko. Czułam,że moja dolna warga drży.
-Kochanie.. nie ćpam, rzuciłem to dla ciebie. - Pokiwał pewnie głową przesuwając palcami po moim udzie. - I za to należy mi się chyba jakaś nagroda.
-Zostaw mnie..- Odtrąciłam szybko jego dłoń. Zamrugał gwałtownie. W tym momencie żałowałam,że oddałam Eleanor jej pieprzoną torebkę. Inaczej nie byłabym z nim tu sama i w razie czego ta zołza by mi pomogła. - Powiedz mi tylko co brałeś..okey ? Nikomu nie powiem, chcę wiedzieć.. z ciekawości.
-A chcesz spróbować ? - Na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech, pełen ekscytacji, jakiegoś rodzaju radości, ale jego nieme oczy wciąż przesuwały się powoli po całym moim ciele.
-Nie, nie chcę..-Stwierdziłam twardo. Jego brwi powędrowały ku górze a ja wzięłam gwałtowny wdech. Odruchowo.
-Wiesz czego ja chcę ? - Podniósł wzrok na moją twarz, a jego dłoń chwyciła mnie pod brodę. Przełknęłam głośno ślinę. - Chcę ciebie..tu i teraz..szybko, mocno, dziko, chcę żebyś krzyczała głośno moje imię wijąc się z rozkoszy, w agonii..- Wyszeptał z pewnym zadowoleniem pochylając się w moją stronę i muskając zimnymi ustami płatek mojego ucha. Nie mogłam nic powiedzieć. Głos ugrzązł mi w gardle.Poczułam jak coś chłodnego spływa po moich bladych policzkach. Łzy. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że zaciskam mocno oczy niemal dławiąc się łzami.
Nie chciałam tego samego co Harry. Nie byłam dziwką jak większość dziewczyn - Jade - w mojej szkole. Nie chciałam..żeby mój pierwszy raz był..nieco obleśny. W tym momencie miał być właśnie obleśny. I widziałam to oceniając stan mojego chłopaka.
Poczułam jego długie i zimne palce na moim ramieniu. Wiedziałam,że zsuwa ramiączko mojej koszulki. Mimowolnie zaczęłam się trząść i płakać jeszcze bardziej.
-Nie rycz ! - Warknął mi na ucho.- Jesteś dziewczyną..kobietą, nie myślałaś chyba,że nigdy nikt nie będzie chciał cię przelecieć ? - Wzięłam urwany wdech słysząc jego nieco szyderczy śmiech. - No nie rycz..Uspokój się ! - Złapał mnie mocno za ramiona i spojrzał mi prosto w oczy. Wiedziałam,że teraz nie znajdę w nim żadnego zrozumienia. - Co ci jest ?
-Ja nie chcę..- Wyszeptałam w końcu starając się jakoś uspokoić. - Proszę nie..- Dodałam widząc jego zaciętą minę. - Ja .. nie jestem gotowa Harry, boję się..nie chcę ,proszę.
-Ale ja chcę..-Stwierdził obojętnie wpijając się z całej siły w moje usta. Tym razem wybuchnęłam już głośnym płaczem nie mogąc tego pohamować. Nie miałam jednak chyba siły na to by go odepchnąć.
Jego dłoń przesunęła się po moim kolanie, wzdłuż uda, a jego palce powoli zaczęły się wdzierać pod nogawkę moich krótkich spodenek.
Znalazłam nagle w sobie dość siły by mocno go odepchnąć tak,że uderzył plecami o szklaną ławę, biegnąc na górę usłyszałam chrzęst tłukącego się szkła, ale w tamtym momencie miałam to gdzieś.
 Moje serce waliło jak oszalałe, kiedy moje stopy starały się czasem nie nadepnąć na kant schodków , albo się nie poślizgnąć, byleby tylko dobiec do mojego pokoju .
Uśmiechnęłam się nagle widząc,że jeszcze chwila a dotrę do celu i w tamtym momencie się przeliczyłam. Naprawdę. 
Jego palce chwyciły mocno materiał mojej koszulki i pociągnęły mnie w tył, a mimo to, w przerażeniu , zaczęłam się szarpać chcąc go od siebie odepchnąć. Obrócił mnie gwałtownie tak,że uderzyłam plecami o kant jednego ze schodków. Zabolało. W przypływie adrenaliny kopnęłam go na oślep tak,że omal nie spał ze schodów i na chwilę puścił a ja podczołgałam się szybko chcąc ruszyć biegiem.Nie zdążyłam. Jego dłonie przycisnęły mnie mocno do schodów,które boleśnie wbijały się w moje plecy.
-Harry! -Krzyknęłam głośno chcąc go znowu odepchnąć,ale widać było,że tym razem złapał równowagę i siły mu wróciły, nie było łatwo. Opuścił jedną dłoń rozpinając nią w pośpiechu rozporek i zsunął z siebie spodnie.W tym momencie zaczęłam się szarpać jeszcze gwałtowniej. Chciałam po prostu uciec.
-Uspokój się ! - Jego mokre usta znów dotknęły mojego ucha,kiedy ja, bezskutecznie, próbowałam się jakoś uwolnić. Jego dłoń siłą zdarła ze mnie spodenki razem z bielizną, by zaraz potem zatkać mi nią usta.


- Harry -
Pierwszy raz w życiu byłem tak podniecony. Jej szarpanina, ucieczka..to jeszcze wzmogło mój apetyt na to co chciałem zrobić.
Wepchnąłem penisa w nią niemal siłą. Ona nie chciała. Wygięła się w łuk. Jej oczy płonęły w tamtym momencie z nienawiści,ale też miłości i pożądania. Widziałem to. Zdecydowanym ruchem powtórzyłem czynność jeszcze raz ale tym razem wyciągając szybko mojego przyjaciela i znów wpychając jak najgłębiej. Poruszałem biodrami jak najszybciej potrafiłem. Mój przyjaciel rósł, czułem jak pulsuje. Byliśmy teraz jednością fizycznie i psychicznie. Ona się już poddała . Przymykała oczy z podniecenia, krzyczała głośno zaciskając palce w moich włosach, kiedy ja coraz mocniej w nią wchodziłem. W końcu zaczęła szczytować, a ja to obserwowałem z rozkoszą. W jej oczach,które otworzyła, i wpatrywały się wprost we mnie, nie mogłem się już doszukać niczego innego jak spełnienia, i czegoś na pozór szczęścia. Nie była już na mnie wściekła. Jęczała. To mnie podniecało jeszcze bardziej. Palce zacisnęła jeszcze mocniej. Czułem ,że to już koniec. Wykonałem jeszcze kilka porządnych pchnięć i sam byłem u szczytu.
Mimowolnie oderwałem dłoń od jej ust i podparłem się obiema rękoma na schodach po obu jej stronach. Nie wiem dlaczego,ale kazałem jej krzyczeć wtedy moje imię. Zrobiła to. Oboje nadal szczytowaliśmy.
Tak cholernie ją kocham.  Wytrysnąłem w niej i wcale się tym nie przejąłem.
Nie wychodząc z niej mimowolnie opadłem na nią, starając się jednak jej nie przygnieść. Po chwili uświadomiłem sobie,że i ja, tak samo jak i ona krzyczę głośno w rozkoszy. Długo jeszcze drgaliśmy oboje w spazmach ekstazy.

-MIESIĄC PÓŹNIEJ. -


-Jessy-
Zaśmiałam się cicho spoglądając na Harry'ego i pokręciłam delikatnie głową nie wiedząc co sądzić o tym co wyprawia.
-Harry, moja mama dzisiaj wcześniej wraca..-Zagryzłam wargę kiedy specjalnie przerwał mi pocałunkiem.- Proszę cię, nie może cię zastać w samych bokserkach.
-Lubisz to przecież..- Uśmiechnął się łobuzersko zupełnie nieumyślnie przesuwając palcami po moim udzie.-A twoja mama wie,że w łóżku nie próżnujemy.
-Co za świnia ! - Szturchnęłam go lekko i parsknęłam śmiechem. Ale taka była prawda. I moja mama, i mama Harry'ego wiedziały,że nie jesteśmy jedną z tych par,które tylko chodzą za rączkę i się całują. Wiedziały doskonale,że uprawiamy seks i nic sobie z tego nie robimy. Może właśnie dlatego, pozwalały nam  u siebie wzajemnie nocować. Właściwie, po co mielibyśmy to ukrywać? Kochaliśmy się, byliśmy ze sobą szczęśliwi,więc to nie miało sensu.
-Zrobiłem nowy tatuaż..-Odezwał się po chwili wyszczerzając zęby w uśmiechu. Uniosłam brwi wykazując zainteresowanie. Tak,naprawdę chciałam wiedzieć co on mógł sobie znowu wytatuować. - Spójrz tylko..- Wskazał palcem mały tatuaż na przedramieniu. Uniosłam brew widząc dokładną datę dnia, w którym zostałam jego dziewczyną.- Podoba ci się? - Uśmiechnął się mimowolnie podnosząc na mnie wzrok,a ja bez namysłu pokiwałam szybko głową. Ale naprawdę mi się spodobał. Miał jakiś przekaz, jakieś znaczenie. W sumie to ja.. tak naprawdę nie wiedziałam, po co każdemu z nas tatuaże. Nie wiem dlaczego zrobiłam swoje, nie wiem czemu Harry robił swoje,po prostu.. nie wiedziałam. Może kiedyś uważałam to za fajną ozdobę ? Nie wiem. To było w tamtym momencie naprawdę nieistotne.
-Harry, chodź dzisiaj ze mną na ten pieprzony ślub..Błagam, nie usiedzę tam ani minuty. Zanudzę się na śmierć ! - Jęknęłam cicho podpierając brodę na dłoni. Widziałam,że to mu nie pasowało,ale komu by pasowało ? Garniaki,kiecki, to było dziwne, obleśne i zupełnie niepotrzebne bynajmniej mnie do życia.
-Nigdzie nie idę. - Wzruszył ramionami. Zmrużyłam oczy obserwując go uważnie gotowa zacząć jakoś go szantażować. - Nie rób tylko tej miny...-Jęknął widząc,że wzdycham cicho i zagryzam wargę z rezygnacją. - Błagam cię nie t..dobra pójdę.
-Yey ! - Pisnęłam i wpiłam się w jego wargi. Zaśmiał się cicho. Kochałam jego chrapliwy głos. Naprawdę.
-Ale ! - Podniósł rękę do góry. - Nie zabronisz mi brać..cokolwiek.. chociaż trochę..-Odetchnął cicho przez usta oblizując je odruchowo. - Inaczej tam nie wysiedzę,a przecież jeśli ja wezmę, to tobie i tak nic nie będzie.
-Będziesz mieszał dragi z wódką ? - Uniosłam brwi wpatrując się w niego uważnie. Pokręcił szybko głową,ale ja wiedziałam swoje. W sumie, tak czy siak nie mogłam mu zabronić. Byłam tylko jego dziewczyną i tak ja też nie byłam święta.

________________________________________________________________________________


Błagam was, wybaczcie mi , że tak długo nie dodawałam nic, jestem chora i naprawdę ciężko mi się na czymkolwiek skupić,okay ? Jeszcze raz. Przepraszam. 
No ale, rozdział jest. Nie wiem czemu ,ale coś mi w nim nie pasuje. Uh, tylko nie wiem co, to wasza opinia.
Ale no tak jasne,ten blog jest inny niż reszta, Harry jest tu zupełnie inny,brutalny , każdy jest inny,ale jeśli coś takiego wam się nie podoba, no to nie czytajcie i proste, nikt wam nie każe. Ja chciałam zrobić coś oryginalnego, odstającego od normy i to zrobiłam. To moja wena twórcza i chora wyobraźnia to wymyśla, więc.. 
No okey, 12 komentarzy i next :) xx

środa, 13 lutego 2013

Rozdział 5.

Poderwałam się na nogi z łóżka dosłownie kilka minut przed denerwującym dzwonkiem budzika. Yep, dobrze zgadujecie, nagrałam śmiech Eleanor. Najbardziej wkurwiający dźwięk z samego rana.
Chwyciłam telefon i wyłączyłam budzik zawczasu . Miałam jednego sms'a. Uh, nadawca? A kto mógł nim być? Jedynie, Harry. Westchnęłam cicho nawet go nie otwierając i przebrałam się szybko w jakąś byle jaką bieliznę wygrzebaną na szybko z szuflady, po czym otworzyłam szybko szafę i uniosłam brwi starając się coś wybrać. Uh, wszystko było takie..wkurwiająco powtarzające się. Serio. To wkurzające.
Zmarszczyłam brwi słysząc skrzeczenie drzwi i obróciłam się gwałtownie w ich stronę. Stała tam Eleanor.
-No czego chcesz ? - Uniosłam brwi zakładając ręce na piersi . Suka, dziwka, szmata , kurwa, lesba, debilka, idiotka. Zaczęłam wymieniać w myśli i uśmiechnęłam się mimowolnie.
-Twój chłoptaś czeka na dole.. serio ? - Zmarszczyłam brwi słysząc jej niemal,że "oskarżający" ton ale nadal nie rozumiałam o co jej chodzi. Widziałam,że jej twarz nieco stężała. Ona się o coś martwiła.-Harry Styles ? - Zapytała zamykając drzwi. Zmarszczyłam tylko brwi gotowa o dziwo jej wysłuchać.- Jessica..jasne kłócimy się dobra? Powiedzmy,że w pewnej części się nienawidzimy,ale .. jest w tym też ziarnko miłości, i ja..-Odetchnęła głęboko przykładając dłoń do czoła i odrzuciła włosy w tył swoim charakterystycznym ruchem.- Słuchaj ja nie chcę,żeby ten typ coś ci zrobił dobra ? Wiesz jaki jest.. to,że jest synem Anne nic ,ale to nic nie zmienia,on nie jest taki jak ona i..
Przerwałam jej gwałtownie podnosząc rękę do góry. O dziwo , skutecznie się zamknęła.
-Eleanor.. -Uśmiechnęłam się w rozbawieniu nie wiedząc co jej powiedzieć więc pokręciłam głową. - Daj mi..spróbować czegoś nowego. Wiesz,że..nigdy nie chciałam mieć chłopaka, nie chciałam być taka jak ty, nie goniłam jak głupia..za tak zwaną miłością czy coś. Nie jestem uroczą brunetką, mam pełno tatuaży .. zjebany charakter, jestem podła, wyżywam się na tobie jak tylko mogę.. - Spojrzałam na nią uważnie.- Aż dziw, że jakikolwiek chłopak mnie chce okay ? Nieważne..czy to będzie Harry, jakiś ..nie wiem Luke, czy może Chris.. nieważne.. daj mi czegoś spróbować, wybić się przed to wszystko co..robiłam do tej pory. - Uniosłam brwi spoglądając na nią. Była nieco zdezorientowana, ale i widocznie zmartwiona. Pierwszy raz od jakiegoś czasu uśmiechnęłam się do niej ciepło.- Mogę ?
-Ale uważaj..-Uśmiechnęła się do mnie delikatnie zaraz wychodząc z pokoju.
Kurwa, dobra, nie wierzę w to. Eleanor tu weszła i wyszła bez uszczerbku na zdrowiu.To jest popierdolone, fantastycznie popierdolone.
 Parsknęłam cichym śmiechem wkładając na siebie dość długi kremowy sweterek z krzyżem, pierwsze lepsze czarne leginsy z ćwiekami i łapiąc w pośpiechu torbę zmierzwiłam tylko swoje długie, czarne włosy.
Uśmiechnęłam się do siebie.
Harry siedział w salonie pijąc kakao z .. MOJEGO KUBKA ! ZABIJĘ GO !
-Harry ! - Zmrużyłam mściwie oczy. Obrócił głowę i otworzył buzię na co parsknęłam śmiechem.- Mój kubek ! Moje kakao !
-Kochanie..-Zaśmiała się mama szturchając ramię przyjaciółki.
-Dzień dobry ..- Uśmiechnęłam się do Anne by po chwili spojrzeć na loczka.- Oddawaj mój kubek przygłupie ! I to w tej chwili !
-Albo co ? - Podniósł się na nogi odstawiając kubek na stół i podszedł do mnie powoli.
-Powiem mamie ! -Pokazałam mu tylko język wywracając oczyma. Jakoś wcale nie krępował mnie fakt,że przyglądają się nam nasze matki. To było moje NORMALNE zachowanie.
-Mów.. - Wzruszył ramionami biorąc mnie pod brodę. Uniosłam brwi.
-Mamooooo ! - Jęknęłam głośno powodując wybuch śmiechu u obu kobiet.- Harry wypił MOJE kakao z MOJEGO kubka a teraz MNIE molestuje ! -Westchnęłam teatralnie odsuwając jego rękę i zmrużyłam oczy. Widziałam,że Harry jest na granicy wybuchu śmiechu,ale jakimś cudem się powstrzymywał.- On mnie molestuje.. -Pokiwałam przekonująco głową spoglądając na mamę.
-Jak cię molestuje? - Zaśmiała się cicho starać się przybrać poważną minę kiedy nagle, nie wiem jak, poderwałam się z ziemi i wylądowałam na ramieniu Harry'ego.
- Widzisz ! - Krzyknęłam opierając brodę na dłoni kiedy jego duża, tak Hazz miał duże dłonie, klepnęła mnie w tyłek. - O nie ! O nie nie nie ! -Wykrzyczałam starając się wyrwać.- Pożałujesz,że się urodziłeś ! Już nie żyjesz ! Nic ci nie pomoże !
-Idźcie do szkoły? -Zapytała rozbawiona Anne obserwując nas. Taaaaak, to musiało przekomicznie wyglądać.
-Ey ja nie chcę ! - Jęknęłam kiedy podniósł moją torbę puszczając mnie.- Nieś mnie ! - Zażądałam niemal jak księżniczka.
-Na głowę nie upadłem prosiaku ! - Cmoknął mnie w nos wybiegając do korytarza.
-Mamo ? - Jęknęłam spoglądając na nią,ale ona tylko się zaśmiała.- Pamiętaj ,żeby kupić mi tabletki antykoncepcyjne, przykro mi proszę pani..-Spojrzałam na Anne.- Nie chcę mieć dzieci z małpiszonem. To do zobaczenia ! - Pomachałam im wybiegając i uderzyłam prosto w Harry'ego. - A ty zginiesz marnie głupi tłuku ! -Zagroziłam mu.
-Dostanę buzi ? - Pochylił się w moją stronę z uśmiechem.
-Zawsze i wszędzie..-Odpowiedziałam po chwili stając na palcach i wpiłam się w jego ciepłe usta, jakoś nie zamierzałam tego kończyć.
-Do szkoły ! - Usłyszałam krzyk Anne.
-Mamo ! - Jęknął cicho Harry. Zaśmiałam się mimowolnie. To głupio brzmiało. - Daj mi pocałować dziewczynę , okay ?
- Masz na to caaaały dzień w szkole i po lekcjach. - Stwierdziła wychodząc do korytarzyka i niemal wypchnęła nas siłą wpychając nam w dłonie kurtki.
-Zostałam wyrzucona z mojego domu przez twoją mamę..-Stwierdziłam zabawnie marszcząc nos po czym oboje parsknęliśmy głośnym śmiechem. - Masz pierwszy wf, nie ?
-Sprawdzałaś mnie ? - Oburzył się,ale widząc moją minę uśmiechnął się tylko słodko.- Masz do tego zupełne prawo kociaku . -Dodał próbując się podlizać. Wywróciłam tylko oczyma ignorując go zupełnie.


-Cześć Jessy..- Usłyszałam znajomy głos i obróciłam się gwałtownie. No jasne. Jay. Odetchnęłam cicho i uśmiechnęłam się tylko do niej.- Usiądziesz ze mną na francuskim ? - Spytała po chwili.
Zmarszczyłam brwi. Teraz odkąd jestem z Harry'm mój plan kolegów z ławki się zawężał. Szczególnie na językach. Ale co było zabawne? Nikt,ale to nikt o nas nie wiedział i tak było bardzo dobrze. Bynajmniej dla mnie.
-Um.. Jay no bo wiesz..-Uśmiechnęłam się nieco krzywo rozglądając się niepewnie po holu. W końcu natrafiłam wzrokiem na "paczkę" Harry'ego i uśmiechnęłam się do siebie mimowolnie.
-Noo...? - Dążyła przyglądając się mi.
Zamrugałam kilkakrotnie nie spuszczając wzroku z chłopaka. I chyba w tamtym momencie pożałowałam widząc jak pochyla się nad Jade i zaczynają się całować. To był..cios. Cholerny cios.
-Jasne, Jay..-Uśmiechnęłam się do niej nieco krzywo.- Przepraszam..spotkamy się na lekcji okey ? - Uniosłam brwi i nawet nie czekając na jej słowa odeszłam w pośpiechu.
W tym momencie zastanawiałam się tylko nad tym dlaczego on mi to zrobił. Jasne.. nie ..nie wiedziałam czy go kocham bo.. nigdy nikogo nie kochałam,ok ? Nie wiedziałam jak to jest,ale ..ale to co zrobił w pewnej mierze.. Kurwa co ja pierdole?! To bolało.Cholernie bolało. Rozpadałam się od środka.
Nie zauważyłam nawet kiedy się popłakałam. Wiedziałam,że łzy ciekną mi ciurkiem po twarzy, bo czułam jak moczą mój sweterek, ale nic z tym nie zrobiłam. Nie chciałam.
Wpadłam do damskiej łazienki nie zwracając już na nic uwagi i oparłam się o umywalkę.
Wyglądałam okropnie. Oczy miałam niemal całe czerwone, tusz cholernie rozmazany i ogólnie..twarz wykrzywioną z żalu.
Nagle parsknęłam histerycznym śmiechem. Poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Obróciłam się gwałtownie i zmierzyłam wzrokiem dziewczynę.
-Nie dotykaj mnie szmato..-Zagroziłam jej rzucając jej podłe spojrzenie. Thia, a raczej kochana Jade..uh.. Zamrugała gwałtownie i cofnęła się w tył. -Nie zbliżaj się do mnie..zabiję cię dziwko ! - Znowu zaczęłam się histerycznie śmiać podchodząc do niej o wiele, wiele wiele bliżej i pchnięta impulsem chwyciłam ją za koszulkę po czym zupełnie już nad sobą nie panując popchnęłam ją mocno w tył tak,że uderzyła głową z hukiem w ścianę. Widziałam,że polała się krew, słyszałam jak Jade mamrocze coś pod nosem,ale nie zwracałam już na to uwagi i ze wściekłością kopnęłam ją jeszcze w brzuch tak,że zgięła się w pół.
 Chwyciłam swoją torbę i wyszłam szybko z łazienki zostawiając ją samą sobie. Emocje odrobinę zelżały,ale wcale nie było mi jej szkoda. Wcale. I nie mam zamiaru tego żałować.
Ruszyłam szybkim krokiem w stronę sali. Zacisnęłam palce na rączce torby tak mocno,że zbielały mi kłykcie. Poczułam szarpnięcie w tył.Obróciłam głowę.
-Cześć Kochan..-Harry urwał swoją wypowiedź w połowie kiedy zaatakowałam i jego. Oczywiście, nie aż tak podle jak Jade. Po prostu uderzyłam go w twarz. - Co ty odpierdalasz?!- Krzyknął na mnie pełen furii chwytając mnie mocno za ręce i korzystając z okazji,że tym korytarzem nie chodził prawie nikt przycisnął mnie mocno do ściany. To bolało.-Zrób to jeszcze raz, a ci oddam.- Zastrzegł przytykając usta do mojego ucha. Przełknęłam głośno ślinę. - Nie waż się mnie tak traktować.. o co ci chodzi ? - Szepnął mi na ucho niemal już warcząc. Przymknęłam tylko oczy.
-Za-zapytaj J-j-Jade..-Wyjąkałam nie zdolna się już nawet ruszyć. W tym momencie nie mogłam ukryć faktu,że się go bałam. To było okropne.
-Jade? - Zaśmiał się cicho muskając ustami moje włosy. Skrzywiłam się mimowolnie zaciskając siekacze na dolnej wardze.- A co ona ma do tego ?
-Nie dotykaj mnie..puść..-Poprosiłam cicho przełykając z trudem ślinę.Jego dłoń uderzyła w ścianę nad moją głową z potwornym hukiem przez co tylko zadrżałam.
-Masz mnie słuchać,wiesz to ? - Uniósł brwi przypatrując się mi intensywnie.- Zrozumiałaś kurwa? - Krzyknął w końcu. Najwyraźniej moje milczenie jeszcze bardziej go rozwścieczyło.
-Przepraszam..-Otworzyłam powoli oczy natrafiając na jego rozwścieczone spojrzenie.- Zrozumiałam..- Cicho podszepnęłam modląc się w duchu by mnie w końcu puścił.-Co ty wyprawiasz Hazz?
-Ja ? - Zaśmiał się cicho cofając się do tyłu.- Właściwie to..zupełnie nic. Idziemy na lekcję.- Przyciągnął mnie bliżej siebie i pocałował mocno bez żadnego zahamowania. - Rusz się..-Zażądał ciągnąc mnie za sobą siłą.
Cholera..co się właściwie teraz stało? Co się stało z Hazzą ? No kurwa co?!


-HARRY -
Wpadłem zdyszany do obskurnej kamienicy. Jebane psy, znowu musiały mnie śledzić? Przecież kurwa nie handlowałem! Od tego miałem Louis'a,okay ? Więc czemu te tępe chuje uwzięły się na mnie? No kurwa.
Pchnąłem nieco zmurszałe drzwi i wszedłem do jednego z wielu obskurnych mieszkanek tutaj. Nasza oaza. Tylko tutaj mogłem..mogliśmy uciec od problemów tak naprawdę. Dzięki Bogu .
Odetchnąłem ciężko zimnym powietrzem i spojrzałem w stronę grupki siedzących ,jeden niemal przy drugim  , obok siebie "przyjaciół" . Wiedziałem, że każdy z nich już coś wziął. To się czuło .
Podszedłem bliżej i zająłem miejsce obok Zayn'a. On chyba nie brał, nie wyglądał jakby to zrobił.
-A ty co..? -Mruknąłem cicho patrząc na niego uważnie. Uśmiechnął się krzywo podnosząc na mnie wzrok.
-Harry..kurwa boję się brać w żyłę,okey ? - Zaśmiał się nerwowo przeplatając palce. Bał się? Ale czego tu się bać? Wbijasz igłę, i po krzyku ,a potem luz.
-Daj spokój..-Wywróciłem oczyma chwytając mocno jego rękę i zacząłem pocierać palcami miejsce w którym wyczułem żyłę.- Zaufaj mi..zrobię to za ciebie tylko raz. Następne należą do ciebie ..- Zapewniłem go bez najmniejszego trudu wbijając się w żyłę chłopaka. Wypuścił powietrze z płuc ze świstem.
-Bolało..-Poskarżył się zanosząc się śmiechem. Wywróciłem oczyma.
Na każdego z nas narkotyki działały inaczej. Zayn się śmiał, Perrie obrażała każdego dookoła, Liam się stawiał, Danielle pyskowała, Niall był niemal nieobecny, Gabi wszystkich kochała, Cece była dziwnie naburmuszona, Jade niemal czasami płakała, Louis był nadmiar poważny,  a ja ? Ja..byłem agresywny. 
Ale w sumie co ja mogłem poradzić ? No nic. Tak już było i tyle ,okey ?
Spojrzałem w stronę Danielle, przepychała się z Cece. Kurwa, cudownie , kolejna kłótnia.
-Liam, Louis, ogarnijcie swoje panny ! - Wrzasnąłem nagle. Ich wzrok skierował się ku mnie.
-Weź ssij..- Warknął cicho Liam wywracając oczyma.- Zrobię to jak będę chciał.
Machnąłem tylko ręką widząc jak Louis do nich podchodzi starając się jakoś przemówić im do rozsądku.
Uh, to będzie cholernie długi dzień, co Harry?
No pięknie ! A teraz jeszcze gadam sam do siebie,ale to nie dziwne. Większość osób tak robi, co najgorsze? Ja kochałem Jessy,ale .. teraz nie wiedziałem,dlaczego tak ją potraktowałem. Tak.. ja tak bardzo chciałbym cofnąć ten pieprzony czas..

___________________________________________________________________________________

Okey, jest. Wiem, nie jest taki jak poprzednie. Jest dziwny, nieco..inny taki.Uh, ja sądzę,że się nie udał ;x
To tyle ode mnie. 
10 komentarzy ? :)
A i pobawimy się w coś nowego, a więc.. W PYTANIA DO WAS ! :)
1) Jak myślicie, czy Jessy nadal będzie chciała być z Harry'm i mu to wybaczy?
2) Co Harry powinien zrobić by odzyskać jej zaufanie ?
3) Co sądzicie o reakcji obojga z bohaterów. Powinni się tak zachować?
4) Czy to fair wobec Jessy, kiedy Harry pocałował Jade, wiedząc,że ona może to zobaczyć?



piątek, 8 lutego 2013

Rozdział 4.

Wpatrywałam się nieco niemo w tablicę i nic za nic nie rozumiałam tego co tłumaczyła nauczycielka. Cholera, nawet na angielskim musiałam z nim siedzieć ? Serio ?
Spojrzałam na niego kątem oka i zupełnie mimowolnie się uśmiechnęłam, dopiero po chwili się na tym przyłapując. Nagle jego głowa obróciła się w bok. Zagryzł wargę po czym oblizał ją i uśmiechnął się do mnie cwaniacko. Odruchowo spuściłam wzrok starając się nieco uspokoić. Nie wiem czemu,ale zaczęłam odrobinę dygotać.
-...Harry przeczytaj nam co napisałeś. - Zażądała pani Smith. Z nią nie było żartów, poważnie traktowała swój przedmiot i była zapaloną miłośniczką wierszy. W szczególności tych miłosnych. To żenada. - I oczywiście..o kim.- Dodała z lekkim uśmiechem. Wiedziałam,że to powie. Wprost wiedziałam !
-To o..dość wrednej małpie,którą raczej kocham całym sercem...-Urwał na chwilę. Widziałam,że uśmiecha się pod nosem.
-Ty kogoś kochasz ? - Wypaliłam złośliwie. Jego spojrzenie skierowało się ku mnie. Widziałam,że go zdenerwowałam,ale uśmiechnęłam się tylko słodko.
-Tak kocham..-Przełknął głośno ślinę.-To podła małpa z poczuciem humoru,a jeśli chce coś uzyskać, albo wywinąć się od kłopotów uśmiecha się przesłodko i każdy wymięka. Znam tą sukę od dziesięciu lat, zmieniła się i to bardzo. - Niemal wysyczał mi prosto w twarz pochylając się w moją stronę,ale żadne z nas nie zamierzało się cofnąć. Oboje mierzyliśmy się wzrokiem zupełnie jak dwa wściekłe psy.
-Harry ! - Jęknęła rozjuszona kobieta. Najwyraźniej chodziło jej o ostatnie "sformułowanie" chłopaka,ale żadne z nas nawet nie zwróciło uwagi na nauczycielkę. Żadne z nas się nie cofnęło.
-Suka ? -Powtórzyłam dobitnie wpatrując się w niego. Obnażył zęby uśmiechając się nieco ponuro i pokiwał głową. - Dziesięć lat.Coś jeszcze o niej wiesz ?
-Wiem,że nie jest jakąś pieprzoną paniusią..- Warknął cicho zaciskając przednie siekacze na dolnej wardze. Jego brwi powędrowały ku górze. W klasie zrobiło się wyjątkowo cicho. - Wiem,że przez pewien czas nie lubiła swojej wagi, nienawidzi słuchać swojego głosu na nagraniach a przedwczoraj wygrzebała stare jeansy i próbowała się w nie wcisnąć ale jej nie poszło..-Wyjaśnił pokrótce. Dość wolno,ale już przywykłam do tego,że tak wolno mówi.
-A skąd wiesz,że ona kocha ciebie ? Nie masz pewności, i żaden głupi wiersz nie nakłoni jej do zmiany zdania..- Stwierdziłam twardo mrużąc oczy.
-A piosenka.. ? - Nagle uśmiechnął się lekko. Zamrugałam kilkakrotnie. - Zaśpiewam ci ją co ? Oceń.. może jej się spodoba.
-C..co ? - Wykrztusiłam nieco zaskoczona jego nagłą zmianą. Widziałam,że uśmiecha się w rozbawieniu. Zignorowałam to cofając się szybko.
-Mogę..zaśpiewać proszę pani ? - Spytał spoglądając na zamyśloną kobietę. Widocznie wkręciła się w naszą wymianę zdań.
-Oh... tak tak. - Powiała szybko głową wyrywając się z zamyśleń. Omal nie zaczęłam się śmiać widząc jej minę. Kobieta była zdezorientowana.
-I know u're never loved the sound of u'r voice on tape..- Zaczął gładko. Zadziwiło mnie jak..pięknie to brzmiało.Nigdy nie powiedziałabym,że ten chłopak tak pięknie śpiewa. -U never want to know how much u weigh. U still have to squeeze into u're jeans..- Jego wzrok powędrował w moją stronę i uśmiechnął się delikatnie. Cholera, chyba stanęło mi serce.- But u're perfect to me..- Zakończył zagryzając wargę. Usłyszałam tylko oklaski wokół nie mogą przestać na niego patrzeć i w tym momencie zadzwonił dzwonek a on poderwał się na nogi. - Do zobaczenia na chemii mała. - Uśmiechnął się lekko wychodząc z sali.
Poderwałam się na nogi pakując swoje rzeczy i wyszłam z sali poprawiając torbę na ramieniu.
Dobra cholera to było strasznie dziwne. Nie wiecie nawet jak bardzo w tamtym momencie, uh , on był jakiś.. taki jakiś tajemniczy czy coś,ale to było nieistotne.
Westchnęłam ciężko czując wibracje telefonu.  Wyciągnęłam go odruchowo i uniosłam brwi otwierając wiadomość. To znowu ten sam ktosiek. No cholera!

" Uh, Jessy, mówiłem ci jak bardzo lubię widzieć twoje zamyślenie, jak wtedy przygryzasz wargi? Jesteś słodka, wredna ale słodka, może to czas się spotkać? Ale obiecujesz mi,że nie będziesz mnie oceniać po wyglądzie ? xx " 

Zmarszczyłam brwi przez chwilę zastanawiając się nad jego słowami. Więc..czy on mi proponował spotkanie? No w sumie tak,ale..ja nie wiedziałam,czy chcę go spotkać. Cholernie się bałam.
Zacisnęłam przednie siekacze na dolnej wardze i zmusiłam palce do odpisania.

"Obiecuję cię nie oceniać. Kiedy chcesz się spotkać, i gdzie? "

Przełknęłam głośno ślinę kiedy telefon zaczął wibrować. Zerknęłam na niego,ale tylko się rozczarowałam. To pieprzony raport doręczenia. Uhhh..Nie jestem zbyt cierpliwą osobą i to wie chyba każdy. Niemożliwym jest żebym czekała za długo. No cóż. Odpisuj !
Zmarszczyłam brwi wrzucając niepotrzebnie już książki do szafki i uśmiechnęłam się do siebie mimowolnie. Chyba zaczynało mi się podobać to,że mam cichego wielbiciela. W sumie to nie było jakieś tam super fajne, ale.. w końcu no cóż. Nie zawsze musi ci się wszystko podobać.
Poczułam pukanie w ramię. Nie ukrywając,ale miałam nadzieję,że to ten ktoś więc obróciłam się szybko. No cóż, jednak się przeliczyłam.
Przede mną stała uśmiechnięta dziewczyna o długich włosach w kolorze..czegoś na rodzaj dzikiej śliwki. Uniosłam brwi zastanawiając się o co jej chodzi.
 -No co jest Thia ? -Zapytałam tak uprzejmie i spokojnie jak tylko mogłam. Do niej raczej trzeba było podchodzić ze spokojem, inaczej czasem mogła się kogoś przerazić, była bardzo wrażliwa i ja to wiedziałam.
-No bo..jeden chłopak kazał mi coś przekazać. -Uśmiechnęła się do mnie słodko. Wiedziałam o co jej chodzi.- Nie mógł napisać sms'a bo skończyła mu się kasa na koncie.. i powiedział,że przyjdzie do ciebie do domu. Tam się spotkacie.
-I to wszystko ? -Uniosłam brwi wpatrując się w nią. Na jej twarzy pojawiło się coś na pozór zamyślenia więc przestąpiłam z nogi na nogę czekając na jej wyjaśnienie.
-Umm..-Zagryzła wargę i uniosła brew. - Kazał ci powiedzieć,że dzisiaj ładnie wyglądasz i jeśli jednak się nie pojawi, a znajdziesz czerwoną różę na schodach to wiedz,że bardzo przeprasza,ale stchórzył...-Podniosła na mnie wzrok.- No to tyle.. cześć! - Pomachała mi jeszcze odchodząc a ja zmrużyłam oczy odwzajemniając ten gest pożegnania i zatrzasnęłam szafkę. 
Uh, ten ktoś działał mi na nerwy. Dosłownie.
Nagle zaczęłam się śmiać. Najpierw nie byłam co tego tego pewna, potem się bałam a teraz mnie to denerwuje? Oj Jessy, Jessy, co się z tobą porobiło ? 
Pokręciłam tylko głową i westchnęłam cicho . Chciałam ,naprawdę chciałam wiedzieć kto to jest. I to już.

-Mamooooo ! - Jęknęłam cicho wpatrując się w kobietę,która zasłoniła mi zupełnie cały ekran swoim kuprem. Uh, wkurzyła mnie , i to dosłownie. - No weź tą dupę !
-Jak ty się wyrażasz ? - Oburzyła się gwałtownie spoglądając na mnie. Uniosła brwi słysząc dzwonek do drzwi. Zupełnie odruchowo poderwałam się na nogi  niemal wybiegłam.
Niestety, jedyne co zastałam to róża. Podniosłam ją z niedowierzaniem i wtedy mój wzrok padł na chłopaka wbiegającego pędem na podwórze sąsiadów, na przeciwko. 
-Czekaj ! - Krzyknęłam za nim wybiegając w samych skarpetkach na mokry brukowy chodnik. Zatrzymał się gwałtownie,ale nie zamierzał obracać w moją stronę, więc podeszłam nieco bliżej pokonując ulicę,która nas dzieliła.- To ty codziennie do mnie piszesz ?- Spytałam niepewnie. Wiecie co było najgorsze? Że ta zasrana latarnia tak słabo świeciła,że nie miałam szansy jakoś go rozpoznać czy cokolwiek. - Odpowiesz mi ? -Zapytałam z nadzieję w głosie w zamian za co usłyszałam jego cichy śmiech. - Uh, będziesz się śmiał ? To takie zabawne, tak ? - Fuknęłam cicho obracając się na pięcie. Nagle na moim nadgarstku znalazły się jego zimne i dość długie palce. Odetchnęłam nerwowo zimnym powietrzem,które niemal raniło.
-Ja codziennie do ciebie piszę..-Zamrugałam gwałtownie słysząc jego odpowiedź, skądś znałam ten głos,ale nie wiedziałam skąd. Nie miałam jednak odwagi teraz na niego spojrzeć, coś mnie blokowało. Byłam na siebie nie wiedząc czemu cholernie wściekła.- But u're perfect to me..- Wymruczał cicho chyba z nadzieją,że na niego spojrzę. I tak się stało. Obróciłam głowę gwałtownie w jego stronę. 
-No kurwa..-Jęknęłam do siebie widząc jego twarz. - To ty..? -Wykrztusiłam cicho. A on ? Zaśmiał się cicho nie rozluźniając uścisku.-Ale..ale..ale jak to ty ? 
-Obiecałaś mi,że nie będziesz oceniać po wyglądzie. - Podszepnął robiąc krok w moją stronę i pokonał dzielącą nas odległość. Przełknęłam głośno ślinę.- I tak..kocham cię. I tak to ja cię podglądałem i .. tak to ja tu mieszkam. -Zaśmiał się cicho patrząc na mnie na co uśmiechnęłam się tylko lekko.
-Nazwałeś mnie suką ! - Oburzyłam się nagle i nie wiem dlaczego nie zrobiłam tego..um.. ze złością,ale z rozbawieniem.
-Suką, prawda, bo nią jesteś.- Pokiwał zupełnie odruchowo głową. - Ale przyznałem się,że jestem zazdrosny o tą sukę. - Dodał po chwili na co zmrużyłam tylko o czy.- No co? 
-Czego ty ode mnie chcesz ? -Zapytałam po chwili przyglądając się mu i zupełnie odruchowo zagryzłam wargę. Cholera, skarpetki przemokły mi już porządnie. 
-Tylko buziaka..-Zaśmiał się cicho przesuwając językiem po rozwartych ustach.- No i może odrobiny miłości z twojej strony. Dasz radę mi to załatwić? 
-A weź się pieprz..-Mruknęłam marszcząc zabawnie nos. Wiedziałam,że moje słowa ani odrobinę go nie dotknęły. Tak był dziwakiem.
-A pozwolisz ? - Zaśmiał się cicho i musnął palcem mój nos. - Jesteś słodka jak go tak marszczysz. 
-Uhhh weeeź ! -Jęknęłam cicho w rozbawieniu. Może on naprawdę nie był jakimś tam głupim ćpunem,który chciał tylko jednego ? Może on.. naprawdę mnie kochał ? Chciałabym,żeby to drugie się sprawdziło.
-Od małego jesteś taka wredna.- Westchnął teatralnie a widząc moje zdezorientowanie zaśmiał się pod nosem i uniósł brew. - Mieszkamy w tej okolicy odkąd oboje skończyliśmy po trzy lata.. nasi rodzice się znali, nie pamiętasz? 
-Umm..-Zmarszczyłam brwi przypatrując się mu uważnie. - Twoja mama to ..Anne ? -Zapytałam dopiero po chwili orientując się,że kobieta mieszkająca w tym domu na przeciwko często odwiedza mamę. A więc o to mu chodziło. - No jasne,że to twoja mama, uh..- Skrzywiłam się lekko czując nieprzyjemny chłód. 
-No c..Idiotka ! - Wytrzeszczył na mnie oczy. - Skarpetki? Serio? Same skarpetki? 
-Umm.. no bo.. no .. ey nie jesteś moim ojcem ! -Uderzyłam go lekko w ramię. Parsknął cichym śmiechem obserwując mnie.
-Ale chł..-Zatkałam mu usta ręką i podkręciłam głową. Nagle jego usta lekko się otworzyły a język zaczął nieprzyjemne łaskotać mnie w dłoń. Parsknęłam śmiechem i zaraz ją cofnęłam wycierając o jego koszulkę.- No weź.. co ci szkodzi ? Tydzień. Tak na próbę ? - Uśmiechnął się do mnie słodko, zmrużyłam oczy zastanawiając się nad tym. W sumie nie miałam nic do stracenia. Taka była prawda.
-Zgoda,ale ! - Podniosłam rękę do góry. - Słodki uśmieszek jest mój, masz zakaz używania go. - Zaśmiałam się cicho widząc jego zdezorientowaną minę. 
-Zgoda.. - Pokiwał tylko głową i pochylił się nade mną. - Do domu, bo masz caaałe mokre skarpetki, a uwierz,że nie chcę chodzić do szkoły sam, nie możesz chorować. - Stwierdził po chwili namysłu z rozbawieniem i musnął moje wargi. - Dobranoc..-Dodał zagryzając wargę . - No juuuuż..Jessy, mam twój numer, jak będziesz tęsknić, zadzwonię. Tylko napisz mi sms'a,ale idź !
-Jesteś dziwny, dobranoc.. - Pomachałam mu tylko i przebiegłam szybko przez ulicę. Szarpnęłam za drzwi wchodząc do środka, i zagryzłam wargę widząc wzrok mojej mamy.- Em..no co ? 
-Ty i Harry, naprawdę ? -Zaśmiała się cicho. Spuściłam wzrok. Wiedziałam,że jestem cała czerwona. Policzki niemal mnie piekły, podobnie jak szyja.- Uh, idź już do spania, nie będę o to wypytywać..- Zmierzwiła moje włosy mijając mnie i udała się do salonu. Pokręciłam głową z rozbawieniem i pobiegłam do pokoju.
Wzięłam w końcu zasłużony prysznic i szybko przebrałam się w piżamę siadając na parapecie. Przymknęłam oczy i uśmiechnęłam się do siebie lekko.Ten stan mnie dopierdalał . Byłam szczęśliwa bez powodu.
Uniosłam brew słysząc melodię jednej z piosenek Sheeran'a " The A Team" .Yep, miałam ustawioną ją jako dzwonek, więc szybko odebrałam.
-Nie stęskniłaś się za mną? - Zaśmiałam się cicho słysząc jego zachrypnięty głos.- Widzę cię,spójrz przed siebie, też mnie zobaczysz..-Obróciłam głowę w bok i uśmiechnęłam się do siebie widząc jak mi macha. - Kocham cię, mówiłem ci to? 
-Yep.. dzisiaj na lekcji, zaraz przed i po tym jak nazwałeś mnie suką..-Wyjaśniłam z rozbawieniem . Usłyszałam jego cichy śmiech.- Hey to nie jest śmieszne .. Nazwałeś mnie suką.Serio taka jestem? 
-Przepraszam,że to powiem,ale.. no cóż. Tak. - Wywróciłam tylko oczyma oblizując wargi. - Ale nie zachorujesz przez.. ten wypad w skarpetach. 
-Nie raczej nie..- Wyjaśniłam mu rozbawiona. - Już późno wiesz..? 
-Dopiero dwunasta..oj tam , i tak wstaniesz do szkoły..- Widziałam jak machnął ręką kręcąc w rozbawieniu głową.- Ciągle na mnie patrzysz i wyglądam jak głupek..prawda ? 
-Prawda, mogę się śmiać ? -Zapytałam z udawaną nadzieją.
-Ey nie ! Albo poznasz mój gnieeeeew ! - Zaśmiałam się cicho. - No dobrze kotku.. połóż się już lepiej, słyszę jak ziewasz ,a jak będziesz niewyspana to nie będziesz mogła się skupić na .. mnie , i co wtedy ? 
-A to nie na lekcji mam się skupić?
- Po części..- Wyjaśnił po chwili namysłu.- Dobranoc,śpij dobrze.Kocham cię..
-Dobranoc..-Odpowiedziałam po chwili zeskakując z parapetu. - Ja ciebie też, śpij dobrze..-Dodałam rozłączając się. Odłożyłam telefon na szafkę wskakując pod kołdrę i zgasiłam lampkę.
Okay, ten dzień był..ciut dziwny. A ja znowu nie usnę do drugiej myśląc nad mało ważnymi sprawami. Owacje na stojąco ! Wooohooo ! 
Zaśmiałam się cicho przymykając oczy.
Dlaczego powiedziałam,że ja go też kocham ? Odruch? Może tak. Nie wiem.. Nie wiedziałam jak to jest..kochać chłopaka. Jeszcze żadnego nie kochałam, nie zakochiwałam się byłam taka...neutralna co do tych spraw,aż do dziś. Ale to chyba dobrze. Okay, czas pokaże jak to będzie. 

__________________________________________________________________________________

Tum dum duuuum ! xd
haha, czwarty rozdział jest, jeśli będą błędy językowe,interpunkcyjne czy jakiekolwiek przepraszam ! Ale dochodzi prawie pierwsza, a mój mózg nie pracuje o tej porze, haha. 
dziękuję za to,że czytacie i piszecie w sumie bardzo miłe komentarze, nie spodziewałabym się ;3 
No więc tyle. 12 komentarzy. A co tam, zaszalejcie. Haha :) 




środa, 6 lutego 2013

rozdział 3.

Przełknęłam głośno ślinę zaciskając palce na kołdrze i spojrzałam ukradkiem w stronę okna. Yep, ciągle miałam wrażenie,że ten.. dziwaczny ktoś mnie obserwuje. To było straszne, okropne i..uh, ja jeszcze nigdy w życiu się nie bałam. Nigdy ! Aż do teraz.
Cała aż dygotałam a żołądek skręcał mi się z nerwów na samą myśl o tym,że mam jutro, a raczej dziś bo dochodziła druga nad ranem , wyjść sama.
A co jeśli ten ktoś mnie złapie ? Złapie, zgwałci , zamorduje i ..
Jęknęłam cicho zaciskając usta w wąską linię. Czemu ja o tym myślę ? Sama tylko się dobijam przez co boję się coraz bardziej.
Obróciłam się na bok zerkając na wyświetlacz komórki. Uh, już 2:34. Suuuper.
Ale nie mogłam spać i wątpiłam w to,że usnę dzisiaj . Najwyżej w szkole trochę pośpię. Co mi schodzi ?
Znowu zmieniłam pozycję trzymając telefon nad sobą. Włączyłam pierwszą lepszą gierkę,którą po chwili okazał się "Owocowy Ninja" Okeeey. Porozcinam sobie owoce.
Mimowolnie zaczęłam się śmiać. Boże, siadało mi już na głowę. I to tak porządnie.
A co jeśli ten ktoś nie jest..niebezpieczny tylko..uroczy ? Albo...albo to może jakieś ciacho ? Było wiele, naprawdę wiele możliwości,ale co już zauważyłam, był strasznie zazdrosny i chyba nie potrafił wprost mówić o swoich uczuciach. No trudno. Tylko BŁAGAM ! Niech on będzie przystojny. Nie lubię łamać serc kujonkom. Oni są tacy bezbronni .
-Dojebałaś..- Szepnęłam do siebie śmiejąc się tak,że już niemal się zanosiłam. Otarłam dłonią łzy i znowu wybuchnęłam śmiechem. Cholera. O tej porze chyba wszystko jest takie pojebanie śmieszne.
Ze zdziwieniem dostrzegłam,że światło w pokoju naprzeciw mojego, to znaczy, w domu na przeciw się zapala. Ok.. A więc o tej porze wstawał ten tajemniczy ktosiek z wiecznie pustego pokoju ? To ktoś tam żył?
Zmarszczyłam brwi podnosząc się na nogi  i podeszłam do okna opierając się dłońmi o zimny parapet.
Widziałam wyraźnie zarysowaną sylwetkę chłopaka. Odznaczała się doskonale na czarnej żaluzji.
Ale pytanie.. kto to był?


- Oczami "sąsiada" Jessy -
Zacząłem głęboko oddychać. Przez nos i przez usta. Wszystko jednocześnie. Chyba zrobiło mi się słabo, a może nie ? Uh, nie wiedziałem.
Nie zamierzałem jednak otwierać oczu. Pojebało mnie do reszty ? Albo..uh.. którego faceta nie zadowoliłoby to, co ja teraz widziałem w swojej chorej wyobraźni ?
Jasne. Miałem zryty mózg. Ale co miałem poradzić ? Przecież się już nie zmienię. Nie zamierzam.
Wiedziałem,że na usta wpływa mi zadowolony uśmieszek. Co widziałem?
Jessy. Widziałem dokładnie jej twarz. Wydawało mi się,że szepcze moje imię z takim..no takim.. błogim uśmiechem ? Nie mogła już chyba nawet krzyczeć. Zawładnęła całym moim snem. Nie dziwne. Widziałem w jej oczach coś na pozór.. zadowolenia, spełnienia ? Chyba tak. Nie potrafiłem tego nazwać. Wiedziałem,że jej dobrze. Obojgu nam było dobrze, z taką różnicą,że ja nie byłem wyimaginowany, ale prawdziwy a to.. to co widziałem i słyszałem dzięki wyobraźni...prosto i na temat ? Bokserki miałem mokre. I nie kurwa ! Nie zsikałem się. To byłoby bez sensu.
Podniosłem się do pozycji siedzącej zapalając lampkę i w końcu otworzyłem oczy.
-Jestem taki pojebany...-Jęknąłem do siebie zaczynając się głośno śmiać. Tak, byłem pojebany i nie.. nie zamierzałem zaprzeczać. Bo po co?
Wstałem z łóżka sprawdzając czy drzwi mojego pokoju są zamknięte na klucz. Mój błędny wzrok padł na zegarek. Po drugiej. Mogłem dłużej chyba pospać. Mogło być ciekawie.
Otworzyłem szufladę i chwyciłem pierwsze lepsze bokserki, a brudne zsunąłem.
O kurwa. Całe się kleiły. To nie było fajne. Ale...Jak się ma aż tak pornograficzne sny to i nieco wytrysnąć może podczas snu.
Znowu zacząłem się śmiać zakładając bokserki a brudne chwyciłem palcami tak,żeby się nie pobrudzić i wyniosłem je w pośpiechu do łazienki .Fle , byłem obleśny.
Spojrzałem prosto w lustro i uśmiechnąłem się krzywo. Wyglądałem jak gówno. Zajebiste określenie co ? No pewnie,że tak.
-Ja jebie..-Szepnąłem do siebie dotykając rozciętej brwi. Uh, kochałem te bójki z Malikiem. On tak bardzo chciał pokazać kto rządzi, chciał pokazać,że jest lepszy niż ja, a szczerze gówno mu z tego wychodziło. Nikt nigdy nie będzie lepszy niż ja, nikt nie zajmie mojego miejsca. NIGDY . Jestem jedynym przywódcą tego skupiska zabłąkanych duszyczek i to mnie już do końca będą słuchać. Nieważnie co się stanie, oni są już moi. Są moimi podwładnymi. Błagam, przecież to widać. Lecą jak pieski na każde moje skinienie, boją się mnie. A jeśli ktoś się ciebie boi, masz pewność,że będzie ci posłuszny i nigdy nie obróci się przeciw tobie.
No i jest ona. I tu jest kurwa chyba największy problem. Ona ostatnio nieco mnie zmiękczyła,ale spokojnie ! Nie poddam się bez walki. Zdobędę ją, wezmę co chcę i na razie. Możesz dołączyć do reszty poddanych. O taaaak.
Zmrużyłem oczy widząc swoje odbicie.Co widziałem?
Chłopaka. Nieco ...zmarnowanego. Wypłowiałe zielone oczy. Zadziorny i nieco podły uśmiech na bladej twarzy. Porozwiewane w nieładzie brązowe włosy,które powoli traciły swój dotychczasowy blask. Byłem gównem. Gównem,które chce coś osiągnąć przemocą. Ale to byłem ja. Dzień dobry. Miło mi .
Jessy, może już dziś poznasz swojego wielbiciela. Oczywiście,jeśli zdoła się ogarnąć, bo jeśli nie, poczekaj do jutra.

- Jessy -

I znów to cholerne uczucie powodujące,że masz ochotę uciekać jak najdalej. Yep, znowu miałam wrażenie ,że wszyscy w szkole się dziwnie na mnie patrzą, ale teraz nie mogłam uciec. Przykro mi,ale nie mogłam. I tak bywa czasem no nie?
Odetchnęłam głęboko z udawaną obojętnością udając się w stronie klasy biologicznej. Jeszcze tylko biologia,angielski i chemia i będę wolna. Spokojnie. To tyle. Będziesz żyła, dasz radę.
Z jednej strony się cieszyłam,że to biologia. Jak dla mnie trochę wolniejsza lekcja, ale z drugiej myśl,że muszę siedzieć z Mulatem, napawała mnie odrazą.
Usiadłam w ławce i pchnęłam niedbale torbę pod nią. Założyłam nogę na nogę i oparłam brodę na dłoni.
Wiedziałam,że zostało jeszcze kilka minut,ale wolałam przyjść przed nauczycielem,niż się spóźnić.
Pani Biggest , Violette Biggest, była nieco niezrównoważoną nauczycielką. Była rozgadana,zawsze uśmiechnięta, ale jeśli nie zaliczyłeś czegoś na czas, albo przeszkadzałeś jej mówić, to lepiej było uciekać.
To krucha kobieta, nie mogłam powiedzieć,że nie. Poskręcane nieco jaśniejsze, to tu znowu ciemniejsze pasma włosów zawsze miała rozpuszczone. Co musiałam przyznać? Jej twarz wyglądała jak..ugh.. jak po nieudanej operacji plastyczniej ,albo tylko ja tak uważałam.
Widziałam jak jeden z tych całych ćpunów zatrzymuje się przy mojej ławce i odsuwa sobie krzesło jak gdyby nigdy nic.
-Z tego co się orientuję to siedzę z twoim kolegą.. Malikiem, tak ? - Uniosłam brew zadając retoryczne pytanie,ale on najwyraźniej nic sobie ze mnie nie zrobił. Zignorował mnie. Gorzej dla mnie. Byłam z nim sama w klasie. Do dzwonka zostało ponad sześć minut. Byłam martwa.
-Malika dzisiaj nie będzie..-Zamrugałam gwałtownie słysząc chyba pierwszy raz w życiu jego głos. Był..zachrypnięty i nieco..um..pociągający? Ja pierdole. Co ja odwalałam?
To ćpun Jessy, pięć metrów od niego !
-A mówisz mi to, bo...? - Mój wzrok odruchowo przesunął się po jego twarzy. Nigdy jeszcze mu się tak nie przyglądałam,właściwie to zawsze go unikałam,ale dziś..dziś robię wyjątek.
Widziałam jak powoli przełyka ślinę. Jego szyja się napięła. Żyły się uwydatniły. Usta powoli się otworzyły,oddychał przez nie. Widziałam to. Zmrużył oczy tak,że jego długie rzęsy aż zadrżały.
Jakim cudem to wszystko zauważyłam? Siedział bokiem do mnie wpatrując się w tablicę pokrytą notatkami z ostatniej lekcji. Nie wiem kto był przed nami,ale nie zostawiał nigdy po sobie porządku.
-Mówię ci to, bo siedzisz ze mną. - Urwał nieco ostro spoglądając na mnie gwałtownie. Nie wiem dlaczego,ale cofnęłam się odruchowo na krześle. Nie uszło to jego uwadze. Widziałam,jak jego usta drżą by potem wykrzywić się w zadowolonym uśmiechu. On był dziwny. Cholernie dziwny. - Koszulka z Nirvaną..-Jego brwi powędrowały ku górze kiedy coraz to intensywniej wpatrywał się w nadruk. - Założyłaś ją dla kogoś specjalnego ?
-Yep..-Pokiwałam odruchowo głową związując mocniej bandanę przepasającą ją. - Moja starsza siostra wyjebała mi całą szafę, a jako że nie cierpię wychodzić późno z domu, złapałam pierwsze co miałam pod ręką.. tak. To na pewno dla kogoś specjalnego. - Wyjaśniłam nieco beznamiętnym tonem. W sumie to on chyba .. nie był aż taki zły jak go każdy widział. Jeśli do tej pory na mnie nie naskoczył to albo miałam ukrytą tajną moc hamującą jego wybuchy ,albo ludzie po prostu przesadzali. 
-Nie lubisz Eleanor ? - Zapytał nieco zdziwiony. Otworzyłam szeroko oczy patrząc na niego uważnie z niedowierzaniem.- Kumpluje się z Danielle, dziewczyną..mojego przyjaciela. - Wzruszył ramionami i pochylił się w moją stronę. Wzięłam urwany haust powietrza w płuca jakby miał być moim ostatnim - Nie bój się mnie..biorę co chcę,ale nie krzywdzę pięknych dziewczyn. - Zadrżałam mimowolnie czując jak wsuwa zabłąkany kosmyk moich ciemnych włosów, za ucho . - Chociaż jedna taka była..
-Ally..-Przerwałam mu odruchowo. Pokiwał głową z rozbawieniem,ale to nie było śmieszne. Z tego co się orientowałam Ally była wesołą, przyjazną dziewczyną. Aż do momentu kiedy zaczęła się z nim spotykać. Na jakiś czas słuch o niej zaginął,a po kilku miesiącach odnaleźli jej ciało w jakiejś stodole. Przedawkowała. To było okropne.
-Mam nadzieję,że.. już żadna dziewczyna nie podzieli jej losu..-Uśmiechnął się łobuzersko w moją stronę. Czułam,że cała drżę,ale jakoś nie mogłam się cofnąć, jakby specjalnie mnie przy sobie trzymał. Chociaż wiem,że to było chore. Przecież to nie jego wina, to ja nie potrafiłam raz na zawsze się wycofać.
Chciałam mu jeszcze coś odpowiedzieć,ale do klasy zaczęli wbiegać uczniowie, a przy nich nie odważyłabym się nawet spojrzeć na zielonookiego . Wolałam by nikt, zupełnie nikt nie sądził,że go znam. Nigdy. Nie. Nie mogę na to pozwolić,ale..Hey ! Ja go nie znam. Jest dla mnie tak samo "ważny" jak dla reszty tej szkoły. W sumie większość towarzystwa nie zna jego imienia. Wiedzą kim jest,ale jak ma na imię..uh, tu już bywa trudno .

_________________________________________________________________________
aww, i lov u all ! x
thank u ! 
aż 10 komentarzy, wow, pobiliście rekord, haha :) x
ale nie o to chodzi, przepraszam, jeśli rozdział nie przypadnie wam do gustu,ale naprawdę dzisiaj,albo raczej wczoraj spałam tylko godzinę i .. mój mózg nie pracuje jak należy, hah :) xx
Okay, 10 komentarzy i next. Wierzę w was ! x

A jeśli wyobraźnia nie działa, pod spodem zdjęcie nauczycielki biologii :) x 



poniedziałek, 4 lutego 2013

Rozdział 2.

Otworzyłam szafkę wrzucając do niej książki. Cholernie się cieszyłam,że już koniec tego dnia w szkole.  Miałam dość.
Najbardziej chyba zdenerwował mnie fakt,że na biologii muszę siedzieć z tym całym Malikiem, bo oczywiście on przeszkadza na lekcji rozmawiając ze swoimi kumplami.
Bleeh, nienawidzę za to tej pieprzonej nauczycielki. Głupia świnia.
Uniosłam brew widząc kartkę wciśniętą między moje książki. Chwila ! Nikt nie znał do niej kodu. Tylko ja.
Poczułam się nagle obserwowana,ale zignorowałam to głupie i dziwne uczucie rozkładając zmiętoszoną kartkę.
" Nie jestem w tym dobry. Ale całkiem super  ślicznie wyglądałaś dzisiaj. Mam nadzieję,że jakoś zdobędę twój numer. "
Uniosłam brwi zastanawiając się nad tym kto to napisał. Jeszcze nigdzie nie widziałam tego pisma. Pochyłe,niedbałe i takie jakieś inne.
Wzruszyłam ramionami zatrzaskując szafkę i poprawiłam torbę na ramieniu ruszając do wyjścia. Nie wiem dlaczego,ale miałam dziwne wrażenie,że każdy na mnie patrzy szepcząc coś. Dobra, chyba wariowałam.
Po co mieliby na mnie patrzyć ?
-Jey...-Spojrzałam na jedną z dziewczyn,która niezbyt zwracała na cokolwiek uwagę bawiąc się telefonem.Podniosła na mnie wzrok i uśmiechnęła się delikatnie odrzucając kręcone,długie włosy na jedno ramię.
-No co jest ? -Spytała podchodząc do mnie z widocznie pytającym wyrazem twarzy.
-Wiesz kto majstrował przy mojej szafce ? - Spytałam bez ogródek zakładając ręce na piersi. Zaśmiała się cicho widząc moją postawę,ale nie odpuściłam. - Powiesz mi ?
-Nie..-Pokręciła głową zagryzając wargę muśniętą jasnoróżową szminką.Widziałam,że się waha podejmując jakąś decyzję.- Nie wiem..albo..nie no wiem, lubię cię,ale naprawdę nie mogę powiedzieć. Jak przyjdzie pora to się dowiesz no nie ? - Uśmiechnęła się w moją stronę,więc tylko skinęłam lekko głową .- Przepraszam cię Jessy .
-Nie no w porządku..-Uśmiechnęłam się nieco niepewnie. - To ja będę lecieć. - Dodałam wycofując się powoli kiedy nagle uderzyłam plecami w coś twardego a nad moim uchem rozbrzmiał głośny jęk. Skrzywiłam się przeklinając w duchu i marszcząc nos obróciłam się powoli.
Mogłabym przysiąc,że moje oczy automatycznie otworzyły się szeroko, ponad miarę kiedy dostrzegłam chłopaka w którego uderzyłam.
Mulat o ciemnych tęczówkach pałających niesamowitym blaskiem zmarszczył brwi i spojrzał wprost na mnie. Widziałam jak przygryza pełną,malinową wargę zahaczając równiutkimi zębami o ciemnego kolczyka w wardze. Jedna z jego wytatuowanych dłoni sięgnęła w górę poprawiając ciemną czapkę na jego włosach .
-Prze..przepraszam.- Wyjąkałam gotowa się wycofać. No cóż, nie powiem. To był ten sam chłopak,który dziś rano uspokajał swoją pustą panienkę.A nie ukrywajmy,ale nie miałam zbytniej ochoty na jakiekolwiek widzenia z nimi.
-E tam, to nic. Nawet nie bolało.- Stwierdził nagle uśmiechając się promiennie. Zamrugałam kilkakrotnie nieco skołowana. Czy on się do mnie uśmiechnął ? To oni się uśmiechają ? Do kogokolwiek ? Do kogokolwiek..oprócz siebie wzajemnie ?
-Ale i tak..przepraszam.-Odetchnęłam głęboko zupełnie odruchowo. Tak, kiedy się denerwuję, oddycham dość ciężko i nie robię tego specjalnie.
-Ey spokojnie... Jessy, tak..czy jakoś tak. - Wzruszył ramionami poprawiając plecak . - Ja ci nic nie zrobię,ale jeśli mam być szczery..-Zrobił krok w moją stronę. Wiedziałam i czułam,że każdy się na nas patrzy. Nie powiem to było denerwujące . - Uważaj na Harry'ego, znajomości z nim wcale dobrze nie służą..a szczególnie osobom takim jak ty. - Jego brwi powędrowały w górę,kiedy ja zagryzłam wargę.- Wiem coś o tym.- Dodał przekonująco na co pokiwałam tylko odruchowo głową i przełknęłam głośno ślinę.- To cześć. - Rzucił mijając mnie szybko.
Obróciłam się powoli za nim nieco nadal oszołomiona. Rozbrzmiał dzwonek. To jakoś mnie pobudziło i zmusiłam swoje nogi do opuszczenia szkoły. Nie powiem, ten dzień z każdą chwila był coraz to bardziej dziwny .

-Eleanor..- Uśmiechnęłam się sztucznie do siostry widząc jej kopyta na ławie, co uniemożliwiało mi przejście do fotela, a nie zamierzałam jej okrążać. - Zabieraj łapy, albo ci je suko przetrącę .- Dodałam już nieco złośliwie zaciskając dłonie w pięści tak,że aż pobielały mi kłykcie.
Podniosła powoli głowę i przechyliła ją w bok mrużąc swoje ciemne tęczówki. Na jej usta wpłynął miły uśmiech,a we mnie się zagotowało,ale starałam się nic jej nie zrobić i na razie nie krzyczeć. 
-Mogłabyś być milsza nie sądzisz ? -Spytała cofając nogi tak powoli,że babcia po setce zrobiłaby to szybciej. - Szczególnie teraz. - Dodała z przekonaniem .
Posłałam jej nieco zdziwione spojrzenie. Ok, ja nie wiedziałam co ona miała na myśli. Nigdy nie starałam się jej zrozumieć,aż do teraz.
 -Szczególnie teraz ? - Uniosłam brwi przechodząc swobodnie i usiadłam w fotelu popijając kakao .
-A nic .. tak mi się powiedziało.- Wzruszyła tylko swoimi wątłymi ramionami wgapiając się w telewizor. Odetchnęłam cicho wywracając oczyma z niedowierzaniem. Mhm, moja siostra była głupia. Jakim cudem poszła na studia ?  Nie, tego nikt nie zrozumie, spokojnie.
-Dziewczynki ! - Podniosłam głowę słysząc głos mamy. Widziałam,że Eleanor cała aż się wyprostowała.
-Nie licz na to,że dadzą ci pieniądze. - Mruknęłam rozkoszując się czekoladą na moim języku. O taak, kochałam kakao. Zimne, gorącego nie lubiłam. Fleee.
-Jakiś chłopiec to zostawił ..- Podeszła bliżej nas i podała Eleanor różową kopertę. Podniosłam na nią wzrok. - Kochanie, przecież to na pewno do El, ty się nie interesujesz chłopcami .
-Coo ?! - Jęknęłam głośno . - Dobrze wiedzieć co sobie myślisz ! I ty jesteś moją matką ? - Prychnęłam cicho obracając głowę w bok. Moja mama zawsze twierdziła,że to Eleanor jest ta najpiękniejsza bla bla bla. Aż czasem nie chciało mi się jej słuchać. A Elka była...głupim kartoflem .
-Emm..-Spojrzałam na brunetkę zaczytaną w treść listu. Widziałam jak jej twarz co chwila się zmienia. Jej wzrok spoczął na mnie na co uniosłam tylko brwi. - To do ciebie ..-Fuknęła wyciągając do mnie dłoń. Widziałam,że jest zdenerwowana.
-Oh , tak mi przykro Ellllllll...- Zawołałam przeciągle wyrywając jej niemal list i odstawiłam kubek z kakaem na stolik.  To znów to samo pismo. Więc to był ten sam ktosiek ze szkoły. No super

" Widziałem,że rozmawiałaś dzisiaj z tym Mulatem. Myślisz,że to dobra partia dla ciebie ? Po za tym, no wiesz, on ma dziewczynę, no nie ?Wiesz, nie żeby coś,ale chyba jestem zazdrosny.
Serce trochę mnie zakuło, kiedy widziałem, jak on się nad tobą pochylał. Miałaś tak kiedyś ? 
Nie ? Uh, to się ciesz Jessy, ciesz się. Nie polecam tego uczucia.
Pytałaś Jay o to kim jestem nie ? Nie powiedziała ci. No wiesz, niedługo się dowiesz,ale jeszcze nie teraz, wolałbym,żebyś..poznała mnie lepiej przez sms'y , listy , niż .. oceniła mnie po wyglądzie czy przynależności do jakiejś bandy. Przepraszam,ale chcę żebyś poznała mnie. Prawdziwego mnie,a nie jakiegoś tam.. dupka. No to tyle. 
A no i .. Powinnaś częściej zakładać tą koszulkę z nadrukiem Nirvany . Seksownie w niej wyglądasz. " 
Podniosłam wzrok na mamę i Eleanor. Obie przyglądały mi się badawczo a ja dopiero po chwili zrozumiałam,że uśmiecham się sama do siebie . Oh Boże !
-No co? -Spojrzałam na nie nieco dziwacznie.Nie lubiłam kiedy ludzie się tak na mnie patrzą. 
-Nic nic.. - Eleanor jako jedyna chyba postanowiła zabrać głos by zaraz potem obrócić się na pięcie i wyjść z salonu. 
-Okay...- Mruknęłam do siebie rozbawiona zdenerwowaniem siostry. - Mamo czy ona.. czemu nie zapisaliście jej do psychiatry ? 
- Jessica nie zaczynaj ! - Jęknęła głośno opadając z rezygnacją na kanapę.- Kto do ciebie napisał ? - Obróciła głowę w moją stronę . Pierwszy raz , na jej twarzy pojawiło się takie zaciekawienie mną. 
- W sumie to nie wiem..- Uśmiechnęłam się do niej delikatnie. - Ale..ale to na sto procent ktoś z mojej szkoły. Dowiem się kto taki.- Dodałam z przekonaniem podnosząc się z fotela.- Już niedługo..- Zagryzłam wargę i dość szybko pobiegłam na górę. 
Yep, może i jestem nieco..dziwna,ale chyba jak każda nastolatka lubię myśleć w milczeniu, w samotności, pośród czterech ścian swojego pokoju nie ? 
No więc tak , co wiedziałam ? To,że nie wiem do kogo należy charakter pisma tej osoby, że jest to chłopak, musiał mnie obserwować,albo mnie zna, i chodzi do mojej szkoły. Czego nie wiedziałam ? Zupełnie całej reszty. I to mnie tak dobijało .
Podniosłam się na nogi i rozpuściłam włosy rozbierając się do bielizny. Otworzyłam okno i podeszłam do szafy wyciągając z niej pierwszą lepszą ,dość dużą czarną koszulkę.
Wciągnęłam ją na siebie.
Co było plusem ? Sięgała mi do kolan. 
Wiem to zabawne. 
Usiadłam na parapecie i spojrzałam na uliczkę. W sumie nic takiego się nie działo. Kilka osób przeszło, przebiegł jakiś psiak za dzieckiem. Rutyna nuda.
Niebo nieco spochmurniało, a chodniki zaczęły się pokrywać niemal rwącymi strumieniami deszczu. Dość mocno padało.
Spojrzałam na przeciwny budynek. Wiecie co było dziwne? Że pokój na przeciw mojego, na piętrze zawsze,ale to zawsze miał zasłonięte okno. Nie wiedziałam czemu,ale to było cholernie dziwne i intrygujące. 
 Omal nie spadłam z parapetu słysząc dźwięk sms'a. Zeskoczyłam z niego na ciemne panele i podbiegłam do łóżka chwytając go. 
Nowa wiadomość. Okay.Spoko . Niech będzie. 
Otworzyłam ją i zmarszczyłam brwi .

Kiedy się rozebrałaś.um..To..um..Tak jesteś seksowna.I to bardzo. Koronkowa bielizna? Nie podejrzewałbym cię o to Jessy,wydajesz się być grzeczną dziewczynką :) Wiesz co jest zabawne ? Że myślałem..że zaczniesz tańczyć jak te porąbane laski w serialach . Haha :) Ale to nie o to chodzi. Nie bój się, nie jestem pedofilem xx 

Poczułam jak moje serce przyspiesza. Okey, zaczynałam się bać. Co to do cholery było ?! 
__________________________________________________________________________________

 No i jest ! 
Okay , zlinczujcie mnie teraz,macie prawo ! 
Ale zanim, przepraszam,ale naprawdę wena twórcza mnie opuściła,ale dziękuję także za tyle komentarzy, jesteście kochani xx 
No dobra. 9 komentarzy i 3 rozdział ? :) x