niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 24.

-Justin, powiedz mi, ile razy robiliśmy skoki na sklepy? - Przymrużyłem oczy widząc jak wzrusza ramionami. - Wiedz jedno, nie zmieniłem się aż tak bardzo, potrafię bronić swojej dziewczyny, a buzię zawsze trzymam zamkniętą na kłódkę.
- I baaaardzo dobrze.. - Pokiwał powoli głową.


Zastanawiało mnie kim jest tak naprawdę ten cały Justin. Słyszałam dosłownie ich rozmowę, końcówkę. Żaden z nich nie wiedział, że słyszałam i wydawało mi się, że jest lepiej. O wiele lepiej.
Podniosłam głowę skubiąc palcami ściereczkę i natrafiłam wzrokiem na skupionego Harry'ego. Musiał mi się przyglądać od dłuższej chwili, bo stał nonszalancko oparty o ścianę a jego brwi uniosły się znacząco.
-No co? - Jęknęłam cicho pod nosem czując jak jego wzrok się we mnie dosłownie wwierca.
-Zastanawiam się nad..czym ty się zastanawiasz.- Skinął lekko głową uśmiechając się w lekkim rozbawieniu.
-Nad tym kim jest twój ko...-Nie dane było mi dokończyć bo chłopak dosłownie wyłonił się zza pleców zielonookiego i uśmiechnął się łobuzersko w moją stronę ignorując niewygodne spojrzenie swojego przyjaciela.
-Uh, miałem nadzieję na jakieś żarcie, ale widzę, że twoja dziewczyna nie potrafi gotować. - Rzucił kąśliwie przeszywając mnie dosłownie wzrokiem. Przymrużyłam oczy lustrując uważnie jego sylwetkę. Nie należał do najgorszych, ale jakimś cudem to też on nie był i co najważniejsze - już mnie wkurzał.
- Potrafię gotować, ale po pierwsze trzeba sobie na to zasłużyć,  po drugie muszę cię co najmniej lubić, po trzecie musisz mieć to coś, a po czwarte prawdziwy facet sam potrafi sobie ugotować. -Stwierdziłam unosząc brwi z każdym to nowszym wypowiadanym zdaniem. Jego uśmiech momentalnie zniknął i widziałam jak zaciska palce w pięści, ale jakoś wcale się tym nie przejęłam. Nie lubiłam go i tyle.
-Prawdziwa kobieta powinna siedzieć w kuchni. - Odparował zjadliwie na co tylko prychnęłam robiąc oczyma młynek. - I nie przedrzeźniać mężczyzny.
-Oprócz Harry'ego nie widzę tu żadnego, a przecież nie zrobiłam tego w jego stronę. - Uniosłam brew widząc jak próbuje zrobić krok w moją stronę, ale coś go powstrzymało. A tym czymś nie było nic innego jak silna dłoń zielonookiego zaciskająca się na tyle jego skóry.
-Jesteś podła i pyskata.- Sprostował oddychając cicho przez usta by zaraz zwilżyć je językiem. 
-Powiedz mi coś czego nie wiem..-Machnęłam lekko dłonią przysiadając na blacie kuchennym i zakładając nogę na nogę. Widziałam jak Harry uśmiecha się tuż nad ramieniem swojego przyjaciela, a ten przygląda mi się uważnie. To drugie oczywiście zignorowałam. - Wiesz Hazzy..-Westchnęłam cicho zgarniając włosy na jedno ramię. - Co ty na to, żeby wyprosić grzecznie Justina i ...douczyć się kilku zagadnień biologicznych ?
-Zostanę i popatrzę. - Głos Bieber'a, który właśnie się wtrącił zadziałał na mnie dosłownie jak płachta na byka. Zeskoczyłam z blatu i mijając go przystanęłam na chwilę chwytając go mocno za koszulkę tak, że musiał się nade mną pochylić co chyba mu się spodobało bo oblizał szybko wargi i uśmiechnął się szeroko spoglądając mi prosto w oczy.  - Lubię twoją brutalność. - Wymruczał cicho marszcząc przy tym brwi. Widziałam  twarz Harry'ego wychylającą się lekko zza jego ramienia, malowała się na niej złość i niedowierzanie.
-Posłuchaj mnie Justin, Bieber, czy jak tam jeszcze na ciebie mówią..- Zaczęłam przestępując z  nogi na nogę. - Nie trawię cię, jesteś przyjacielem Harry'ego, ale serio cię nie trawię. Daruj sobie każdą debilną odzywkę, bo uwierz, że mogę ci baaardzo zaszkodzić. -Uśmiechnęłam się podle. Nagle stało się coś czego się  nie spodziewałam. Jego palce zacieśniły się mocno na moich nadgarstkach a on nic nie robiąc sobie z mojej próby uwolnienia się przyciągnął mnie bliżej. - Boli. - Sapnęłam pod nosem.
-Puść! - Rozjuszony głos Harry'ego odbił się echem w mojej głowie zanim uścisk zelżał a jego palce cofnęły się szybko. - Nie waż się jej więcej dotykać, bo ukręcę ci jaja przy samej dupie. - Wycharczał prosto w twarz chłopakowi, który uśmiechał się z rozbawieniem, wiedziałam, że to go może jeszcze rozjuszyć. - Nie szczerz tak swojej mordy, bo ci ją kurwa przestawię ! - Chwycił go za płaty skórzanej kurtki i cisnął nim we framugę drzwi, tak, że musiał się oprzeć. - Nie dotykaj jej..-Powtórzył nieco ciszej.
-Uspokój się..- Blondyn złapał jego dłonie starając się odsunąć je jak najdalej. - Harry tylko żartowałem, no nie Jessy? - Przełknął  głośno ślinę obracając energicznie głowę w moją stronę. Widziałam w jego  oczach niemą prośbę o pomoc. Miałam dwie opcje. Albo powiem " nie " i Harry go zatłucze, ale powiem " no jasne "i on odpuści. Trudna decyzja.
-Pewnie, że tak, oboje żartowaliśmy. - Dotknęłam niepewnie dłoni Harry'ego nie wiedząc zbytnio co ja do cholery wyprawiam. Jego klatka unosiła się coraz wolniej, zaczynał się uspokajać. - Już dobrze kochanie..- Szepnęłam cicho przystając na palcach by dosięgnąć dłońmi jego twarzy, którą chwyciłam delikatnie i obróciłam w swoją stronę odciągając go zupełnie od chłopaka. Jego dłonie podniosły się powoli i spoczęły ostrożnie na moich a on sam odetchnął głęboko. - Harry już dobrze?
-Przepraszam, poniosło mnie..-Zmarszczył brwi przyglądając się mi uważnie. Dziwiło mnie to jak Harry ostatnio zachowywał się w stosunku do mnie, uspokajał się pod wpływem mojego dotyku, nie chciał mnie skrzywdzić, ale coś sprawiało, że był taki tajemniczy. Nie chciałam chyba wiedzieć co takiego.
-Harry spotkamy się jutro..- Usłyszałam niepewny głos blondyna na co loczek tylko machnął ręką. - Cześć wam, Jessy ła..ładny dzień. - Mruknął. Widziałam na jego twarzy grymas, wiedział, że przy Harry'm nie może pozwolić sobie na wiele wobec mojej osoby i bardzo dobrze.


-Harry oddaj mi banana! - Jęknęłam cicho starając się wyrwać mu owoc z dłoni. Uśmiechnął się szeroko, widziałam to rozbawienie kiedy podskakiwałam jak idiotka co chwila łapiąc się jego koszulki by nie upaść. - Harry, ja chcę tego banana, jest mój no proszę oddaj! - Na mojej twarzy pojawiło się oburzenie w głosie z resztą podobnie. Przygryzł wargi starając się nie parsknąć mi śmiechem w twarz. - Ten banan jest mój, ośliniłam go! - Jęknęłam w końcu z nadzieją, że odda mi owoc, ale on posłał mi oczko i włożył go do ust mrucząc przy tym jak kot. - Jesteś pojebany!
-Mmmm...jadłaś dzisiaj lody czekoladowe? Ale pychaa..- Wymruczał z zadowoleniem odgryzając kawałek banana. Przymrużyłam tylko oczy i obróciłam się na pięcie wychodząc do salonu. On wkurzył mnie, ja mogłam wkurzyć jego. -Jessy, kocie? - Zawołał idąc za mną powoli, ale zignorowałam go z salonu szybko kierując się do przedpokoju i chwyciłam swoją kurtkę.- Gdzie ty idziesz? - Przymrużył oczy wychodząc mi na przeciw, przechyliłam lekko głowę w bok mierząc go wzrokiem i nacisnęłam klamkę drzwi frontowych wychodząc na zewnątrz. Usłyszałam jak jego nogi startują by dosięgnąć mnie podczas biegu. Obróciłam gwałtownie głowę w bok widząc jak zbliża się dużymi susami i zmusiłam swoje nogi do pracy.
 Mogło to wyglądać śmiesznie, ale zaraz potem przebiegaliśmy zwinnie przez ulicę.
Przeskoczyłam zwinnie wszystkie schodki prowadzące do drzwi i nacisnęłam klamkę wpadając do środka jak burza. Zaraz potem zatrzasnęłam je za sobą z hukiem i rzuciłam się w stronę schodów.
Dosłownie chcąc postawić nogę na schodku, ona ześlizgnęła się a ja znalazłam się w powietrzu i usłyszałam nad sobą śmiech.
-Nie fair jest twoja siła, szybkość i wszystko. - Stwierdziłam kiwając w zamyśleniu głową na co on zaśmiał się nieco głośniej muskając ustami mój kark. -Masz mokre usta. Ośliniłeś się? - Tym razem oboje zaczęliśmy się głośno śmiać.
- Szybka jesteś. - Stwierdził stawiając mnie w końcu na ziemi i obrócił w swoją stronę. Oddychał głęboko przez usta zaraz potem przesuwając po nim językiem, którzy przygryzł lekko.
- Jeśli chcesz żebym była twoja, to trochę się natrudź. - Uśmiechnęłam się słodko czując jak splata palce naszej dłoni razem.
-Jeśli masz być nagrodą, przyjmuję wyzwanie. - Wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu pochylając się w moją stronę. - Zauważ co powiedziałem zanim się oburzysz " nagrodą" a nie "zdobyczą", skarbie.
-Zabrałeś mi argument! - Jęknęłam cicho na co zaśmiał się tylko muskając swoim nosem mój. - Ale cię kocham.
-Wiem kochanie..-Przesunął palcem po moich ustach i odetchnął cicho. - Ja też cię kocham i dlatego bardzo ci dziękuję, że mimo wszystko zostałaś ze mną, że nie pozwoliłaś mi stoczyć się doszczętnie, że .. potrafisz mnie przywrócić do pionu i uspokoić. Przepraszam za to, że ..przeze mnie Darcy nie miała wymarzonego chrztu, że to nie my kupiliśmy jej tak naprawdę tego co potrzebowała..
-Harry przestań.. - Wzięłam jego twarz w dłonie. - Proszę już nic nie mów.
- Wiem, że to co powiem jest głupie, ale ..żałuję, że jej pogrzeb był taki prosty, wiem, że nie powinno być go..tak wcześnie, ale..ja przepraszam Jessy. - Zmarszczył brwi przebiegając po mojej twarzy wzrokiem. - Wiem, że nie powinienem tego poruszać, ale.. chcę żebyśmy do niej jutro poszli, albo nawet dziś, po prostu chcę ją odwiedzić. Może to już czas?
Przymknęłam mocno oczy starając się uspokoić targające mną emocje, wspomnienia i potrząsnęłam głową. Ja chciałam zacząć od nowa,  wiedziałam jednak, że to może ciągnąć się za nami do końca, Darcy to moja mała córeczka, ale ja nie mogłam pamiętać.
-Pójdę sam..-Zdecydował w końcu przebiegając palcami po mojej tali i przyciągnął mnie bliżej siebie zamykając w silnym uścisku. - Przepraszam, że poruszyłem ten temat, po prostu myślałem, że się z tym już uporałaś.
-Kocham ją, bardzo, jest ...nadal częścią mnie i wiem ,że patrzy na nas z góry..- Stwierdziłam szybko. Moja dolna warga zadrżała niebezpiecznie. - Ale ja chcę o niej zapomnieć Harry, chcę to wszystko wymazać raz na zawsze z pamięci, przepraszam.
-Ja...jak wolisz.- Szepnął zacieśniając mimowolnie uścisk. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że stoję na palcach i to na butach Harry'ego.
-Hazz..- Odsunęłam się od niego lekko próbując rozluźnić jego uścisk, który automatycznie zwolnił a ja poleciałam w tył odruchowo łapiąc się jego koszulki. - Przeżyłam zawał!
-Moja kaleka..-Pokręcił głową uśmiechając się delikatnie. - Kocham Cię. - Dodał po chwili pochylając się nade mną i pocałował mnie prosto w nos na co zmarszczyłam go zabawnie. - Robisz to jak kociak.
-Jesteś głupkiem..- Oburzyłam się wzdychając cicho pod nosem. - Po co masz się jutro spotkać z Justinem? Kim on właściwie jest?


Okey. Zadziwiała mnie łatwość w przechodzeniu od tematu do tematu bez problemu, którą posiadała Jessy. Jeszcze przed chwilą ubolewała nad śmiercią naszego Aniołka, a teraz pytała o Justina.

-Jesteś palantem! - Usłyszałem zanim oberwałem mocno w ramię. Poderwałem głowę i rzuciłem Bieber'owi podłe spojrzenie powalając go na nogi. Oboje zatoczyliśmy się głośnym śmiechem. 
-Juju, serio myślisz, że ta ..jak tej suce było na imię? -Zmarszczyłem brwi starając sobie przypomnieć panienkę, która zaledwie dwie godziny temu dała nam swój numer i zapraszała na trójkącik. Kurwa jak ich mało. 
- Lisa? - Podłapał z powątpiewaniem pocierając przy tym podbródek i zaraz potem zmrużył oczy. - Co jak co, ale nie skorzystam. Chyba zbyt rozklepana.- Oboje znów zaczęliśmy śmiać się tak głośno, że drzwi otworzyły się z hukiem i pojawiła się w nich rozwścieczona Gemm. - No co jest piękna? - Uśmiechnął się zalotnie na co wywróciłem tylko oczyma.
-Weźcie się uciszcie, uczę się, serio, dajcie chociaż pięć minut spokoju! -Jęknęłam zatrzaskując za sobą drzwi.
Spojrzeliśmy po sobie kontynuując nasz napadł głupawki. 


-Justin'a...znam od dziecka właściwie, był przy mnie zawsze.. -Zmarszczyłem brwi obserwując ją. Przechyliła głowę lekko w bok i uniosła brew. - Razem się.. tak jakby wychowywaliśmy no i .. jest moim przyjacielem Jessy, wrócił i naprawdę chcę to odbudować. - Dotknąłem jej policzka na co na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. - Obiecujesz się z nim nie kłócić? 
-Obiecuję spróbować. - Pokiwała lekko głową przygryzając dolną wargę. 





________________

PRZEPRASZAM 
wiem, że długo nie dodawałam rozdziału, to już prawie koniec roku, są też zagrożenia, które muszę poprawić, bo kończę szkołę, a bez tego, no cóż nie zdam. 
nie złośćcie się na mnie. 
naprawdę mam naukę, plus nie miałam weny, ale postaram się to nadrobić. 
kocham was, i dziękuję tym, którzy jednak czytają i komentują. 
30 komentarzy - rozdział. w
wiem więcej, ale muszę mieć tą motywację. :) 

 







wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 23.

-Co to miało być? - Jej głos powoli zaczynał działać mi na nerwy, chociaż może nie głos, ale ta upierdliwość. Zignorowałem ją mimowolnie, to był odruch. - Harry? -Wciąż nie dawała za wygraną idąc za mną.
Odetchnąłem głęboko zmuszając się do tego by spojrzeć na nią przez ramię i napotkałem jej pełne napięcia i oczekiwania oczy. 
-Zaraz ci to wytłumaczę. -Pokiwałem energicznie głową odgarniając włosy do góry.


****

-Więc? - Jej wzrok zatrzymał się na mnie, przyłapałem się na tym,że wstrzymuję oddech.
- To był Jamie, były..facet Gemmy.- Zmarszczyłem brwi obserwując uważnie jej twarz, nie zrobiło to na niej wrażenia, była na mnie zła za to co zrobiłem. - Kochanie posłuchaj.. - Podniosłem dłoń chcąc dotknąć jej policzka, ale moja dłoń została szybko odtrącona. Zmarszczyłem brwi.-  Jessy chciałem mu pokazać, gdzie jego miejsce.
-Byłeś taki jak on..-Rzuciła oschle. Mimowolnie zamrugałem gwałtownie cofając się o krok. - Robiłeś to samo, więc nie masz prawa oceniać tego, co zrobił twojej siostrze.
-Myślałem,że mi..wybaczyłaś to wszystko. - Rzuciłem cicho spoglądając na nią uważnie. Potrząsnęła lekko głową zupełnie nie odzywając się już do mnie. - Przepraszam... - Podszepnąłem cicho. Zaschło mi zupełnie w gardle, tak, że to jedno słowo niemal boleśnie mnie zakuło.

Przebiegłem palcami po jej odkrytym ramieniu, wzdłuż tatuaży, którymi jej delikatne ciałko było tak cholernie zakryte. W sumie była piękna, ale nie mogłem powiedzieć, że podoba mi się to co ma na skórze. Te rysunki nie dodawały jej uroczego widoku, jakim pewnie by była. Wyglądała zadziornie, może dodawały jej pewności siebie, nie wiedziałem.
Obróciła powoli głowę wplątując drobne palce między moje i zamrugała szybko oczyma zamykając je zaraz. Długie rzęsy rzucały ślad na blade policzki, ale zakrywały wraz z powiekami niesamowity blask jej brązowych tęczówek, minus i plus zarazem.
Nie mogłem się powstrzymać i odgarnąłem kosmyki czarnych włosów błądzące po jej szyi. Zachichotała cicho pod moim dotykiem unosząc równocześnie delikatnie ramiona w górę. Jej oczy otworzyły się szeroko i spojrzały wprost na mnie.
-Nie łaskocz mnie..- Szepnęła z uśmiechem przygryzając wargę.
-Bo ci mi zrobisz? - Przesunąłem nosem po jej szyi na co znowu zaśmiała się cicho. Wplątała palce w moje włosy starając się odsunąć mnie choć odrobinę, ale nie dałem za wygraną wpijając się zębami w skórę jej szyi, zrobiłem to jednak ostrożnie.
-Harry! - Jęknęła głośno ciągnąc mnie do tyłu tak, że omal nie wyrwała mi włosów. Zabolało, ale coś za coś. Moje zęby zacisnęły się nieco mocniej. Poczułem jak jej ciało zaczyna delikatnie pode mną drgać a ona sama szamocze się próbując mnie odepchnąć. Jej delikatne dłonie chwyciły mocno moje ramiona i naparły na nie z nadzieją, że ustąpię. Nie zamierzałem. Powoli poluźniłem zacisk siekaczy, ale nie odsunąłem się od niej. Objąłem ustami to samo miejsce i zassałem je mocno co jakiś czas przesuwając po nim językiem. Jej starania o uwolnienie się z uścisku przybrały wtedy na sile.
-Harry to boli! - Krzyknęła nieco rozpaczliwie szarpiąc się coraz mocniej, już teraz niemal wbijając paznokcie w moje ramiona. - No puść, krzywdzisz mnie!
Zmarszczyłem brwi odsuwając się od dziewczyny. Moje oczy przebiegły mimowolnie po ciemniejącej plamce na skórze, była jeszcze nieco mokra.
-Jesteś pojebany! - Uderzyła mnie mocno w ramię przykładając wolną dłoń do miejsca, w którym zrobiłem jej malinkę. - Całkiem cię już pogrzało Harry, wiesz jak to boli?
-Ohhh nie rób z siebie wielkiej paniusi, której nie można lekko puknąć, stuknąć bo tragedia się dzieje.- Wywróciłem tylko oczyma przewracając się na plecy.  Nagle jej dłoń zaciśnięta w pięść uderzyła mnie w prosto w brzuch. Stęknąłem cicho czując jak moje ciało lekko się kuli.
-Co ci odbiło? -Jęknąłem spoglądając na nią z niedowierzaniem w oczach. Wzruszyła tylko bezdusznie ramionami. - Nie bij mnie!
-To nie gryź mnie! - Odgryzła się znowu wymierzając mi cios tym razem w ramię.
-Jessica, nie bij mnie! - Mruknąłem łapiąc jej dłonie zanim zrobiła to znowu. - I ja wcale cię nie ugryzłem, zrobiłem ci malinkę.
-Jeden chuj i ten sam..- Wywróciła oczyma szarpiąc lekko dłońmi by je uwolnić. - Puszczaj mnie.
-Nie będziesz mnie biła? - Uniosłem brwi obserwując jej twarz. Nie odpowiedziała unosząc brwi a usta układając w coś na kształt dzióbka. - Nie puszczę cię w takim razie.
-Debil..- Mruknęła obracając głowę w bok.
-Idiotka. - Odgryzłem się po chwili namysłu.
-Jesteś tak tępy, że nad odpowiedzią musisz jeszcze pomyśleć. - Dodała nieco bardziej złośliwie niż poprzednio.
-Dlaczego ty mnie wyzywasz? - Uniosłem brwi obserwując ją.
-Bo jesteś tępy jak but..- Wzruszyła beznamiętnie ramionami tak, że moja koszulka, którą na sobie miała powoli zsunęła się z jej ramienia.
-Jessy, przepraszam, ale czemu mnie wyzywasz? - Powtórzyłem pytanie nieco inaczej je formułując z nadzieją, że tym razem się uspokoi i normalnie mi odpowie.
-Bo mnie ugryzłeś! - Jęknęła cicho z pewnego rodzaju niedowierzaniem w głosie. Moje brwi powędrowały ku górze.- Dobra...- Szepnęła do siebie. - Zrobiłeś mi malinkę, ale bolało.
-Przepraszam, nie bądź zła. - Podniosłem głowę lekko do góry muskając ustami miejsce tuż za jej uchem. Jej palce zacisnęły się na moim naszyjniku z papierowym samolocikiem i pociągnęły go lekko do siebie. - Nie porwij. -Ostrzegłem ją szybko.
-Wiem, wiem..- Obróciła się na bok splatając nasze palce dłonie razem i podnosząc je do góry. - Różnimy się..cholernie.
-Jesteś dziewczyną ja facetem to normalne. - Zaśmiałem się cicho pod nosem. Potrząsnęła głową.
-Nie o to mi chodzi. - Oblizała dolną wargę uśmiechając się pod nosem w momencie, w którym objąłem jej całą malutką dłoń swoją, ukrywając ją szczelnie. -  Jesteś duży.. - Zaśmiała się  cicho pod nosem. - I wiem, że bardzo mnie kochasz dlatego czuję się przy tobie bezpieczna. Mimo wszystko.
-Mimo wszystko.. - Szepnąłem do siebie. Wiedziałem do czego ona zmierza.
-Przepraszam Harry.- Jej drobne palce przebiegły po moim podbródku, zatrzymały się na chwilę i skutecznie przyciągnęły mnie bliżej jej twarzy tak, że chwilę potem poczułem delikatne wargi napierające delikatnie na moje. Pociągnąłem lekko za spód jej koszulki oddając pocałunek na co jęknęła z niezadowoleniem odsuwając się szybko. Rozbawiła mnie jej reakcja.
- Nie wolno ciągnąć za koszulkę! - Wydęła dolną wargę uderzając mnie po raz kolejny w ramię. - Zrozumiałeś?
-Zrozumiałem..-Pokiwałem energicznie głową.
Drzwi huknęły gwałtownie. Poderwałem głowę podpierając się wolną dłonią. W drzwiach stała Gemm obserwując nas przez chwilę z rozbawieniem.
-Masz gościa braciszku..- Rzuciła obracając się powoli na pięcie i zerknęła na mnie przez ramię. - Mógłbyś zejść. Ma coś dla ciebie.


Jessy upierała się, że mam z nią zostać nigdzie nie iść, bo Gemma pewnie żartuje, ale ciekawość tego, kim może być mój "gość" wzięła górę. Zbiegłem więc na dół najszybciej jak mogłem.
Przygryzłem nerwowo wargi mierzwiąc włosy palcami i przekroczyłem próg salonu niemal na paluszkach. Mój wzrok wyłapał chłopaka siedzącego tyłem do mnie, rozmawiał o czymś zawzięcie z Gemmą.
Podchodząc niepewnie bliżej stawiałem stopy ostrożnie i bardzo cicho, nie chciałem, żeby dostrzegł mnie za wcześnie. To ja musiałem wziąć jego z zaskoczenia.
-...Justin przestań! - Zamarłem słysząc śmiech siostry. Justin? Justin Bieber? Jakim cudem?
-Justin? - Jęknąłem pod nosem. Postać obróciła się powoli wstając. Teraz mogłem dokładnie dostrzec mojego przyjaciela. Zmienił się straszliwie. Pamiętam jeszcze czasy, w których Jus był blondynkiem, jasnym blondynkiem, teraz jego włosy niemal wpadały w jasny brąz, starannie ułożone, przystrzyżone, tylko oczy i szeroki uśmiech wcale się nie zmieniły, ale musiałem przyznać, że nabrał krzepy.
-Ja też się cieszę, że cię widzę. - Rzucił kpiąco robiąc krok w moją stronę. Dopiero po chwili zorientowałem się, że każdy z nas zbliża się coraz bardziej do drugiego aż oboje wpadliśmy sobie w ramiona zamykając tego drugiego w silnym uścisku.
-Co tu robisz? -Szepnąłem obracając lekko głowę by niemal przyłożyć wargi do jego ucha, cofnął lekko głowę. No tak, Harry palancie, Jus i te jego łaskotki. Oj tak, znałem go lepiej niż własną kieszeń. - Co tu robisz Bieber? - Powtórzyłem tym razem nieco głośniej.
-Wróciłem do miasta..- Jego ramiona powoli uniosły się by zaraz opaść a dłonie sięgnęły do moich ramion by on mógł się lekko odsunąć. - Zmieniłeś się Curly.
-Nie mów tak do mnie..-Przymrużyłem mściwie oczy mierząc go wzrokiem. - Kto tu się zmienił ten się zmienił.
-Oboje się zmieniliście zewnętrznie, ale zachowanie, docinki ... jesteście nadal taaakimi samymi dzieciakami. - Usłyszałem nieco złośliwą docinkę mojej starszej siostry.
-Niech zgadnę, masz okres? - Mimowolnie zacząłem głośno chichotać słysząc komentarz przyjaciela. Gemma zmierzyła go wzrokiem po chwili celując dokładnie w jego udo figurką, która upadła na ziemię z hukiem rozbijając się na kawałeczki.
-Jesteście...dzieci! - Jęknęła Gemm uciekając na górę.
-Nie zwracaj uwagi, po za tym jak już wróciłeś, przyzwyczaisz się do tego. Bo mam nadzieję, że teraz kumpla nie zostawisz? - Moje brwi powędrowały ku górze kiedy lekko pochyliłem się w jego stronę.
-Dobra w łóżku, ile ma lat, imię? - Na jego twarzy pojawił się tak dobrze mi znany szeroki uśmiech.
-Nie twój zasrany interes. - Odparowałem wyszczerzając zęby w uśmiechu.
-Nadal jesteś takim chujem..- Skomentował szturchając mnie lekko w ramię.
-Nie powiem, że jesteś lepszy Bieber. Aż dziw, że nikt nie przestawił ci tej aroganckiej mordy..-Poklepałem go po policzku słysząc za plecami ciche chrząknięcie. Obróciłem lekko głowę dostrzegając ją.
Mocno zaciskała palce na dole koszulki jakby starając się naciągnąć jeszcze bardziej mimo tego, że sięgała jej niemal do kolan, strasznie ją rozciągnęła, przygryzła wargę wolną dłonią odgarniając włosy do tyłu i uśmiechnęła się nieco nieśmiało.
-Jessy, Justin, Justin Jessy..- Rzuciłem gestykulując odruchowo dłońmi i powędrowałem wzrokiem na Jessy. Pokiwała tylko lekko głową zaraz za cel obierając sobie kuchnię i znikając w jej wnętrzu. Zaraz potem zerknąłem na Justina, póki moja dziewczyna nie zniknęła z pola widzenia jego wzrok ciągle się po niej przesuwał, nawet chwilę po tym, jak już zniknęła wpatrywał się w drzwi bez słowa.
Uderzyłem go mocno w ramię tak, że zamrugał gwałtownie przenosząc na mnie wzrok.
-Nie dla psa kiełbasa. -Mruknąłem nieco podle unosząc brwi. Przez jego twarz przemknął cień rozbawienia. - Nie, to nie jest zabawne Bieber, a teraz mów czego chcesz.
-Jest duża akcja, ja i ty, bank Clydesdale, godzina szesnasta, nie znam dokładnie dnia, muszą nas powiadomić, piszesz się na to? - Zmarszczył brwi ze skupieniem wpatrując się w moją twarz a ja odruchowo pokiwałem głową zgadzając się na to. - Świetnie, widzę, że nasz Harold nadal lubi się pobawić w policjantów i złodziei. - Poklepał mnie po ramieniu.- Tylko ani słowa swojej dziewczynce, jeśli chcesz ją chronić.
-Justin, powiedz mi, ile razy robiliśmy skoki na sklepy? - Przymrużyłem oczy widząc jak wzrusza ramionami. - Wiedz jedno, nie zmieniłem się aż tak bardzo, potrafię bronić swojej dziewczyny, a buzię zawsze trzymam zamkniętą na kłódkę.
- I baaaardzo dobrze.. - Pokiwał powoli głową.


__________________________

huehue :D
Więc tak, nowa klucząca postać Justin Bieber, zaznaczam, nie jest on postacią sławną, bynajmniej nie tutaj, + ja nie jestem Belieber, ale wydawało mi się, że dodanie tutaj Justina akurat trochę doda tej świeżości, coś w ten deseń. 
zasada prosta 20 kom- następny. 
+ pojawiły się nowe zakładki.
Kontakt, gdzie jest podany adres ask'a bloga, możecie tam pisać z postaciami jaki i ze mną, czyli samą autorką, coś nowego :) 
Do napisania xx


czwartek, 9 maja 2013

Rozdział 22.

-Cztery lata Gemma..-Szepnął robiąc krok w jej stronę. Był spięty,ale kiedy podszedł do brunetki to wszystko zniknęło. Przytulił ją mocno, ona wtuliła się w niego,a ja nie wiedziałam kim ona jest i czego chce.

***

Nie mogłem uwierzyć w to,że trzymam w ramionach moją małą Gemmę. No dobrze,  nie małą, była starsza, ale mimo wszystko traktowałem ją jak mojego małego chochlika. Przez cztery ostatnie lata tak cholernie za nią tęskniłem. Nigdy nie zapomnę dnia, w którym uciekła z domu. 

-Hazza posłuchaj mnie..-Jej cichy szept uświadczył mnie w tym, że działo się coś złego, że Gemm była zdenerwowana, albo obawiała się czegoś. - Nie mów mamie, że wychodzę, zrób to dla mnie i po prostu.. nie wiem, ale pomóż mi, powiedz, że niczego nie widziałeś, że spałeś. Błagam cię braciszku.
-Gemma nie puszczę cię nigdzie. - Potrząsnąłem głową łapiąc mocno jej nadgarstki. Widziałem jak na mnie patrzy. Była zdecydowana co do tego co chciała zrobić, ale z drugiej strony widziałem smutek. - Gemm.. siostrzyczko, przecież ja cię obronię, nie musisz uciekać przed Jamie'm, on nic ci więcej nie zrobi. Ten ćpun cię nie tknie. Obiecuję. 
-Harry proszę daj mi już iść.- Powoli rozplątała moje palce i pocałowała mnie mocno w policzek. 
W momencie kiedy drzwi głośno trzasnęły moje serce rozdarło się na pół. Złość i nienawiść do siostry zawładnęły mną całym. 
Wypadłem na podwórze rozglądając się w mroku po uliczce.  Dostrzegłem jej sylwetkę.
-Jesteś tchórzliwą suką Gemma! - Wydarłem się z wściekłością. Zatrzymała się dosłownie na kilka sekund by spojrzeć w moją stronę i potrząsnąć głową. To był ostatni raz kiedy widziałem moją siedemnastoletnią siostrę. Zostawiła mnie samego. Tego było za wiele. 

-Wyrosłeś! -Uśmiechnęła się szeroko łapiąc swoimi drobnymi dłońmi moje ramiona i stanęła na palcach jakby próbując się ze mną zmierzyć. -Jesteś naprawdę wysoki i ..umięśniony i ..wytatuowany. - Jej brwi powędrowały ku górze, kiedy w końcu udało jej się sklecić jakieś zdanie. - Harry?
-Huh ? - Przygryzłem wargi. Dopiero teraz zrozumiałem,że mogłem przypominać jej Jamie'go. Wyglądałem podobnie. Byłem wielki, wytatuowany, biłem Jessy, wcześniej, ćpałem. Byłem taki jak on chociaż go nienawidziłem, przez to co zrobił mojej siostrze. Uważałem go za potwora, którym sam byłem.
-Nie robisz tego co on? - Szepnęła zaciskając palce z taką siłą, że jej paznokcie wbiły się niemal do krwi w moje ramiona.  Potrząsnąłem tylko głową okłamując kolejną najważniejszą w moim  życiu kobietę. Właśnie.
Obróciłem się powoli natrafiając wzrokiem na zdezorientowaną brunetkę skubiącą w zdenerwowaniu dolną wargę.
-Gemma, to jest Jessy..- Skinąłem głową w jej stronę i wyciągnąłem dłoń by podeszła.
Zeskoczyła ze stołka i zgrabnym krokiem pokonała kuchnię chwytając mocno moją dłoń. Widziałem na twarzy Gemmy nieufność, no tak, nie wiedziała co Jessy ze mną przeszła.
-To moja dziewczyna  Gemm..-Wyjaśniłem jej szybko. -  I matka mojej córki.
-Co? - Na twarzy mojej siostry pojawiło się niedowierzanie i zaskoczenie. Nie rozumiała jak jej młodszy braciszek mógł komukolwiek zrobić dziecko. Standard. - Ile ona ma?
-Da..-Urwałem. Nie mogłem tego powiedzieć. Niby kilka prostych słów, ale po prostu mnie zatkały.
-Darcy nie żyje. -Usłyszałem rozgoryczony głos Jessy. Nasz wzrok na chwilę się spotkał a ona zdążyła uśmiechnąć się blado.
Gemma stała z opuszczonymi rękoma, szeroko otwartymi oczami, niezrozumiałym wyrazem twarzy tak cicho, że bałem się, czy aby na pewno nie wpadła w jakiś szok. Pstryknąłem ją w nos. Zamrugała kilkakrotnie podnosząc w końcu głowę.
-Wyjaśnisz mi to wszystko. Zobaczysz. - Odetchnęła  głęboko przez usta i potrząsnęła głową jakby starała się o czymś zapomnieć.- Miło mi cię poznać Jessy, przebiorę się i..możemy pogadać? -Na twarzy Gemm w końcu pojawił się  szeroki uśmiech, który zawsze fundowała mi kiedy chciała wypytać mnie o każdy, nawet intymny szczegół mojego życia. Miałem przechlapane, albo raczej Jessy miała.
-Ja..Jasne. - Brunetka uśmiechnęła się do mojej siostry przechylając głowę lekko w bok. Zupełnie jak mały chochlik.

***

Gemma. Okey, była siostrą Harry'ego, o której tak naprawdę nie wiedziałam nic i po prostu dezorientowało mnie to, że on nic nie zamierzał mi powiedzieć, ale okey, skoro twierdził, że to nic godnego uwagi, to dobra.
-Więc ty i Harry mieliście córkę..-Zaczęła przerywając nieco krępującą ciszę. -Jak zmarła?
-Ha..Harry, po prostu..-Przygryzłam policzek nie wiedząc jak ubrać w słowa właściwie to co się stało. - Chcieli nam ją odebrać. Opieka społeczna, wasza mama..zgłosiła im,że Harry mnie bije,a Darcy boi się krzyku,że jest przerażona.Harry był wtedy na..był na odwyku, ćpał i się na mnie wyżywał,ale powoli mu przechodziło. Kiedy chcieli nam ją odebrać, Harry złapał tą kobietę jakoś..to działo się za szybko, wiem tylko, że wtedy spadła ze schodów z naszą córeczką. -Odetchnęłam cicho czując jak jej palce powoli zaciskają się na moim ramieniu.Wcale nie dodało mi to otuchy. - To było przerażające,wiem,że zaczęłam krzyczeć kiedy zorientowałam się co Harry zrobił. Odbiło mu dosłownie. Zbiegł do niej. Była cała zakrwawiona,  to było straszne.A on..zaczął mi powtarzać,że Darcy usnęła.
-Co było dalej? -Szepnęła wpatrując się we mnie.
-Każdej nocy znikał, to było naprawdę przerażające. Budziłam się w środku nocy, jego nie było obok, siedział w pokoju małej, wpatrywał się tępo w łóżeczko, a kiedy mnie widział,zaczynał paplać,że ona usnęła,albo...że się bawi,że..byłam przerażona. Harry wylądował w psychiatryku, odwiedzałam go i..Któregoś dnia naprawdę się przeraziłam. Miałam wrażenie, że go straciłam. Od tamtej pory..to znaczy wyszedł i od tamtej pory strasznie się zmienił, jest opiekuńczy,stara się i..sprzedał nasz dom, zaczynamy od nowa.
-Bardzo się go bałaś kiedy..jeszcze wcześniej cię bił?- Widziałam,że dzieli nas mniejsza odległość, musiała się pochylić w moją stronę przez ten czas kiedy starałam się jej opowiedzieć co się działo.
-Bardzo, ale z drugiej strony nadal go tak cholernie kochałam, że nie miałam siły odejść. -Wyznałam wypuszczając powietrze z płuc z cichym świstem. -Ale... jaki był Harry jako chłopiec?
-Uroczy. - Na jej twarzy zmartwienie przerodziło się nagle w widoczną dumę. - Starał się każdym zawsze opiekować, dobrze zająć, nie lubił się ze mną kłócić, ale kiedy już tak było i niechcący popchnięty impulsem pociągnął mnie za włosy czy ugryzł..chodził za mną pół dnia i błagał, dosłownie o wybaczenie. - Zaśmiała się cicho odgarniając włosy do tyłu.
-Dlaczego od nich odeszłaś? - Moje brwi powędrowały ku górze, bo bynajmniej to wywnioskowałam z ich rozmowy, krótkiej nic nie mówiącej, ale jednak. - Jeśli mogę wiedzieć. -Dodałam szybko niemal się zapowietrzając.
- Uciekłam przed swoim byłym, nie przed rodziną. - Jej mina na powrót stężała. Harry był do niej strasznie podobny, teraz to mogłam wyraźnie zaobserwować, w momencie kiedy jej rysy się wyostrzyły. - Ćpał, bił mnie, zmuszał..do wielu upokarzających rzeczy, dlatego uciekłam, bałam się, że jeśli powiem mamie...on się zemści. Chciałam wrócić wcześniej, ale naprawdę nie mogłam. - Zmarszczyła brwi podnosząc na mnie wzrok. - Kiedy odeszłam Harry...to był jeszcze wątły nastolatek, szczupły, nijaki, roztrzepany, troszkę grubszy, teraz jest..-Potrząsnęła głową nie wiedząc jak ma wyjaśnić mi swoje spostrzeżenia. - On teraz.. to jest dorosły, wyrośnięty, umięśniony facet, nie chłopiec. -Uśmiechnęła się nagle wpatrując się w punkt za moimi plecami. Odruchowo obróciłam się w miejscu dostrzegając rozbawioną twarz Harry'ego, który opierał się o framugę drzwi.
-Obgadujecie mnie!- Jęknął cicho odpychając się plecami od futryny i ruszył w naszą stronę. - Żądam wyjaśnień.
-Żądasz ? -Gemma zaśmiała się pochylając lekko w przód.- Nic ci nie powiemy, prawda Jessy?
-Jasne..-Uśmiechnęłam się z rozbawieniem i uniosłam brwi w znaczącym geście zadziorności.
Wzrok loczka przesunął się powoli po pomieszczeniu zupełnie jakby czegoś szukał, nagle jego oczy zabłyszczały.
-Nie wychodźcie dzisiaj z tego domu. - Rzucił z uśmiechem kierując się z powrotem w stronę schodów pogwizdując wesoło.
Mój wzrok padł na jego rozbawioną siostrę. Widząc mój wzrok przygryzła policzek i uniosła brew.
-Szlauch..-Rzuciła po chwili.- Ma zamiar nas oblać, stara sztuczka Hazzy, kiedy ktoś czegoś nie chciał mu powiedzieć.
-Nie wiedziałam,że on zniża się do takiego załatwiania spraw..-Przyznałam po chwili. Gemma posłała mu nieco rozbawiony uśmiech. - Nie no,serio to do niego nie pasuje.
-Uwierz mi, znasz go długo, ale nie dobrze..-Wzruszyła powoli wątłymi ramionami.


***

Nie wiedziałam, czy jestem pewna tego co robię, ale w sumie gdybym nie spróbowała nie wiedziałabym nic. 
Wzięłam głęboki wdech w płuca i odważyłam się pchnąć drzwi, które skrzypiały z każdym najmniejszym ruchem. Uderzył we mnie odór zgnilizny, unoszącego się dymu papierosowego i alkoholi. Głównie piwa. 
Przebiegłam wzrokiem po ruinach tego co kiedyś uważałam za dobre schronienie, dostrzegając w kącie grupkę ludzi. 
Mój wzrok nieco się wyostrzył kiedy podeszłam bliżej.  Widziałam jak Harry pochyla się z wściekłą miną nad facetem niższym od siebie dosłownie o głowę. Mierzyli się wzrokiem jak dwa wściekłe psy przed walką. Zayn, Liam, Louis i Niall stali w bezpiecznej odległości powtarzając coś Harry'emu jak gdyby mieli nadzieję,że odpuści.
Za facetem stało trzech nieźle zbudowanych łysoli. Mierzyli wzrokiem pozostałą czwórkę, która uspokajała mojego chłopaka. 
Nagle Harry przygarbił się jeszcze bardziej pod potokiem słów przeciwnika. Nie słyszałam o czym rozmawiają i jakim tonem, ale pewne było to, że do najmilszych pogawędek dobrych kumpli to nie należało. Widziałam jak stopy zielonookiego przesuwają się powoli i bezszelestnie w stronę wroga. Nie wiedziałam co wyprawiał, dlaczego się tu znalazł i po co, ale po prostu nie mogłam wtedy odejść. Ciekawość i satysfakcja tego, że jeszcze mnie nie zauważyli wzięła nade mną górę. 
W Pewnej chwili palec Harry'ego dotknął klatki piersiowej mężczyzny a oczy zmrużyły się nieznacznie. Wyglądał w tamtym momencie jak drapieżnik głodny nowej zdobyczy, dosłownie. Ta niepoczytalność i fakt, że jest niebezpieczny sprawiał, że Harry był jeszcze bardziej pociągający niż do tej pory. Oh Boże, byłam taką idiotką. 
-Ona wróciła,ale nie dla ciebie! -Słysząc gwałtowny ryk wydobywający się z gardła tego anioła zadrżałam. Wiedziałam, że Harry potrafi być niepoczytalny, ale w tamtym momencie chyba chciał pokazać to dosłownie. - Zginiesz za to co jej zrobiłeś! - Dodał z okrzykiem pełnym żądzy zemsty. Jego dłoń gładko wymierzyła cios w szczękę mężczyzny, który osunął się mimowolnie na kolana, ale Harry nie chciał przestać. Wydawało się, że wpadł w jakiś szał. 
Kopnął mężczyznę w brzuch. Widziałam jak jego ciało zgina się powoli a z ust najwyraźniej posypały się przekleństwa. Brunet chwycił go mocno za kark i  powalił na ziemię znajdując się już po chwili nad nim klęcząc po obu jego bokach, usiadł przytrzymując go w miejscu a dłonie zaciśnięte w pięści co rusz spotykały się z jego twarzą. Widziałam, że ani Liam, ani Zayn czy Louis nie są przekonani do tego co się działo, Niall strasznie zbladł widząc krew cieknącą już niemal strumieniami. To było przerażające. 
W pewnym momencie sylwetka Harry'ego jakby się wyprostowała. Nie wiedziałam co robi,ale do czasu.W  jego dłoni zabłysł kawałek srebrnego narzędzia, zrozumiałam co zrobi.
-Nie rób tego! -Odezwałam się stanowczo zmuszając nogi do pracy by podbiec bliżej. 
Głowa Harry'ego poderwała się ku górze a wzrok jego tęczówek spoczął na mnie. Nadal był wściekły, oddychał głęboko przez usta, dłoń zaciskał na rączce nożyka. 
-Harry kochanie...-Zaczęłam  łagodnie zbliżając się powoli, żeby go nie zezłościć.- Już w porządku, tak ? - Przygryzłam wargę dotykając niepewnie palcami jego policzka. Przymknął oczy uspokajając się wyraźnie. - Wstań kochanie..-Dodałam ciszej. Rozprostował kolana i dźwignął się na dłoniach podnosząc do pozycji stojącej. Cofnął się w tył. Mężczyzna pod nim cały dygotał, wstrząsały nim niebezpiecznie spazmy, a jego kumple wpatrywali się w tylko szeroko otwartymi oczyma. Miałam wrażenie, że bali się tego co może zrobić z nimi Harry.

***

-Co to miało być? - Jej głos powoli zaczynał działać mi na nerwy, chociaż może nie głos, ale ta upierdliwość. Zignorowałem ją mimowolnie, to był odruch. - Harry? -Wciąż nie dawała za wygraną idąc za mną.
Odetchnąłem głęboko zmuszając się do tego by spojrzeć na nią przez ramię i napotkałem jej pełne napięcia i oczekiwania oczy. 
-Zaraz ci to wytłumaczę. -Pokiwałem energicznie głową odgarniając włosy do góry. 

__________________________

JEST :D
I know, trochę długo,wybaczcie,nauka :) 
Mam nadzieję,że rozdział się spodoba. 
Do napisania.
Zasada ta sama - 20 komentarzy i next.






sobota, 4 maja 2013

Rozdział 21. (+16)


***

Obróciłam powoli głowę czując na ramieniu czyjąś dłoń. Louis uśmiechnął się do mnie z rozbawieniem i poprawił zamaszystym ruchem swoją grzywkę opadającą na oczy. Mimowolnie odwzajemniłam uśmiech obracając się w jego stronę i przystawiłam kubeczek do ust.
-Pijesz kawę ze Starbucks'a? - Zaśmiał się pod nosem opierając dłoń o blat. Pokiwałam lekko głową.- Czemu nie jesteś z Harry'm? 
-Bo nie jestem jego pieskiem?-Rzuciłam retorycznie mrużąc oczy. Chłopak szybko pokiwał głową widząc moje rozdrażnienie.- Po za tym..wczoraj się do mnie nie odzywał, po tym jak wyszedł.-Dodałam marszcząc brwi, ale zaraz potrząsnęłam głową zastanawiając się nad tym po co to właściwie mówię.
-Harry był z nami.-Wyjaśnił mi płacąc za swoją kawę.
-Co masz na myśli mówiąc "nami"? -Poderwałam głowę do góry w końcu natrafiając na jego spojrzenie.
-No byliśmy tam ja,Zayn,Perrie,Liam,Gabi, Cece, Niall i D...i Harry.-Spuścił na chwilę wzrok.
-Danielle?-Zapytałam retorycznie. Jego wzrok przesunął się powoli po mojej twarzy. Widziałam jego zmieszanie.
-Ona...-Odchrząknął cicho.-No Liam znalazł ją w naszej dawnej spelunie, przedawkowała.- Uśmiechnął się ponuro pocierając dłonią swoje ramię. 
-Oh..-Pokręciłam energicznie głową. - Przepraszam, ja nawet nie wiedziałam Louis. 
-Wiem,spokojnie.-Zamrugał kilkakrotnie i odetchnął cicho pod nosem.-Jest w porządku. Odprowadzić cię?
-Um,jeśli chcesz. -Uśmiechnęłam się z wdzięcznością w jego stronę udając się w kierunku wyjścia. Wyprzedził mnie zgrabnie i wyszczerzył bialutkie zęby w szerokim uśmiechu otwierając drzwi tak,że prześlizgnęłam się pod jego wysoko umieszczoną dłonią i wyszłam. Pogoda nieco się popsuła. Kiedy tu szłam świeciło słońce, teraz się rozpadało,ale jakoś nie wywołało to na mnie wrażenia.
-Pada!-Usłyszałam za sobą jęk chłopaka.- Chcesz to mogę pożyczyć ci bluzę.-Oznajmił z westchnięciem. Widocznie nie był zbytnio przekonany do tego co zdołał powiedzieć, uśmiechnęłam się więc grzecznie i pokręciłam delikatnie głową.Trochę deszczu nikomu nie zaszkodziło śmiertelnie. .No chyba,że były to kwaśny deszcz,ale wtedy nawet bluza Louis'ego by mi nie pomogła.
-Mogę podpytać cię o kilka rzeczy..?-Zagaił idąc ze mną ramię w ramię przez deszcz,który zmoczył nas już porządnie. Pokiwałam tylko głową. -Byłaś z Harry'm cały czas..po śmierci Darcy?
-Ja...-Wzięłam urwany oddech. -Możemy o tym nie mówić?-Spojrzałam na niego.- Proszę Louis, ja nie mogę po prostu, to jest ciężkie.
-W porządku. Rozumiem cię. - Uśmiechnął się ciepło obejmując mnie ramieniem. 


-Jesteś cała przemoczona.- Harry potrząsnął w niedowierzaniu głową tak, że loki opadły mu na czoło. Podniosłam dłoń, żeby je odgarnąć, ale powstrzymał skutecznie moją dłoń.- Najpierw się wysuszysz.
-No to puść mnie, idę do siebie.- Pokiwałam głową gotowa wywinąć się z jego uścisku, ale powstrzymał mnie skutecznie wciągając do mieszkania .
-Mojej mamy nie ma, więc dzisiejszy dzień możemy spędzić tutaj. -Uśmiechnął się delikatnie przygryzając dolną wargę. 
-Ha..Harry..-Szepnęłam przesuwając wzrokiem po jego miękkich wargach by zaraz potem podnieść głowę i spojrzeć mu prosto w oczy. Uśmiechnął się szerzej, tym razem jednak tak, że dołeczki w jego policzkach znowu były widocznie. Kochałam to. 
-Tak kochanie?- Pochylił się w moją stronę zwinnie rozpinając moje spodnie, wsunął długie palce w szlufki i pociągnął je w dół. Całe się do mnie kleiły, więc było trudniej,ale dał sobie jakoś radę. -Dam ci swoje spodenki..i koszulkę,a stanik..możesz na razie posiedzieć bez. -Pokiwał głową chwytając za dół mojej koszulki i  podciągnął go do góry przeciągając mi przez głowę. Objął mnie w biodrach i podniósł dłoń by rozpiąć mój  stanik, ale w ostateczności go powstrzymałam. -Jessy?
-Przepraszam, ale nie tutaj. -Przygryzłam wargę ruszając ostrożnie po schodach. Zerknęłam na niego przez ramię, zbierał moje mokre ubrania i zaraz potem ruszył za mną. Pokonywał każdy schodek o wiele zgrabniej i szybciej niż ja, tak, że momentalnie poczułam się gorzej. Byłam kaleką. 
Westchnęłam pod nosem otwierając drzwi jego pokoju i weszłam do środka. Zmienił pościel. Teraz była na pierwszy rzut oka widocznie śliska i nieco niewygodna, czarna co dodawało uroku jego pomieszczeniu, który był...strasznie ciemny. Naprawdę. 
Podeszłam bliżej łóżka i przesunęłam palcami po materiale. Naprawdę był śliski. 
Poczułam dłonie dobierające się do mojego stanika, który po chwili ściągnięto, palce chłopaka wsunęły się pod materiał majtek, one także zsunęły się w dół. Czułam się trochę dziwnie stojąc tyłem do niego nago. Przełknęłam głośniej ślinę czując jak przyciąga mnie bliżej za biodra. Duże dłonie zatrzymały się na moim brzuchu a zęby delikatnie zaczęły szarpać skórę na szyi.  Mimowolnie zadrżałam podnosząc dłoń i wplatając ją w jego loki. 
-Lubię to kiedy wykrzykujesz moje imię. - Wyszeptał mi na ucho. Chwycił jego płatek i powoli go liznął by zaraz potem zaraz zacząć go delikatnie ssać i czasem skubać zębami. Niekontrolowany jęk wydobywający się z moich ust był prowokatorem jego niskiego, gardłowego śmiechu,który odbił się w moich uszach. -Lubię też kiedy robisz się przeze mnie mokra..-Dodał przesuwając palcami przez całe moje ramię by sięgnąć dłoni i spleść nasze palce razem. Chwycił mnie wolną dłonią za ramię i obrócił w swoją stronę nie rozplątując palców. Opuściłam niepewnie wzrok, szyja i policzki zaczęły mnie piec kiedy zorientowałam się jak  na mnie patrzy. Harry widział mnie wiele razy nago, to było oczywiste, kochaliśmy się tak wiele razy, ale teraz można powiedzieć, że zaczynaliśmy od nowa. I ja naprawdę..zaczęłam się krępować. 
Usłyszałam brzdęk klamry uderzającej o podłogę i mimowolnie podniosłam powoli wzrok. 
Harry uśmiechnął się do mnie słodko odrzucając swoje spodnie na bok. Chwycił dół koszulki i ściągnął go przez głowę ruszając powoli w moją stronę. Cofnęłam się wpadając na łóżko. 
-Posuń się dalej.. - Poprosił kiedy weszłam na łóżko. Zrobiłam jak kazał, zaraz potem i on się na nie wspiął podchodząc bliżej mnie na kolanach. Chwycił moją kostkę pociągając mnie w swoją stroną, tak,że klęczał teraz dosłownie między moimi nogami. - Muszę ci wszystko wynagrodzić. -Pokiwał głową dotykając mojego policzka. Jego palce chwyciły kosmyki moich włosów i powoli zaczęły je przenosić na przód. Uśmiechnął się z satysfakcją widząc, że kręcone końcówki moich włosów zawijając się tuż pod biustem a reszta go zakrywa.  - Wyglądasz jak moja własna Afrodyta. -Zaśmiał się gardłowo oblizując usta koniuszkiem różowego języka. - Zaczniemy od nowa Jessy.-Uśmiechnął się do mnie pochylając się.  Jego miękkie wargi w końców delikatnie naparły na moje. Kochałam jego usta i naprawdę lubiłam się z nim całować, więc pocałunek odwzajemniłam dość odruchowo. -Zacznij mnie dotykać.Proszę. -Szepnął jękliwie w pewnym momencie podnosząc moją dłoń na wysokość swojej klatki piersiowej. Wtedy miałam pierwszy raz na poznanie jego ciała tak dokładnie, dobrze. Postanowiłam sprawdzić wszystko, znaleźć jego czułe punkty. 
Przesunęłam palcem wskazującym po jego tatuażach na klatce piersiowej by zaraz potem musnąć nim przypadkowo jego sutek. Stłumiony pomruk rozkoszy uświadomił mnie w tym,że to jego czuły punkt. Zeszłam niżej. Powoli muskałam każde wcięcie w jego ciele. Palce przesunęły się po wcięciu tworzącym literkę V. Zeszłam jeszcze niżej, do samej tasiemki czarnych bokserek. Dotknęłam zupełnie po omacku jego podbrzusza tuż nad tasiemką, poczułam pod palcami delikatne włoski, nieco mniej delikatną skórę. Na nic więcej nie mogłam sobie pozwolić, nie potrafiłam, zauważył to i odgarnął włosy z mojej twarzy z czułym uśmiechem. To wszystko co robiliśmy wtedy w pokoju Harry'ego było takie..delikatne, wyważone, romantycznie, było takie jakie nie mogło być na samym początku. Wtedy górowała namiętność, ogrom pożądania, brutalność. 
-Pozwolisz mi się znowu poznać?-Szepnął mi na ucho muskając skórę tuż pod nim. - Mogę poznać cię na nowo, skarbie? - Ponowił pytanie na co niemo skinęłam głową. -Pomóż mi ściągnąć bokserki.Pomożesz mi? -Uśmiechnął się, czułam to na własnej skórze. Wsunęłam palce po bokserki chłopaka i powoli zsunęłam je w dół. Otworzyłam szerzej oczy widząc jak jego penis staje powoli w gotowości wydostając się spod materiału opinających go wcześniej bokserek. - Nie bój się go..-Rzucił luźno, z rozbawieniem widząc moją minę. -Kochanie, on nie jest twoim wrogiem, tylko chce sprawić ci przyjemność. - Zsunął mnie z siebie sadzając obok a sam położył się na łóżku wyciągając z szuflady małe srebrne opakowanie.Chwycił je zębami i mocno pociągnął przerywając papierek na pół. Zrozumiałam co robi i chwilę potem przyłapałam się na tym,że obserwuję to jak wsuwa na członka prezerwatywę. Podniósł głowę i uśmiechnął się lekko widząc moją minę i to jak się w niego wpatruję. -Połóż się na plecy, no chyba,że wolisz spróbować czego innego.-Poruszył zabawnie brwiami na co uderzyłam go w pierś. Zaśmiał się gardłowo chwytając mnie w biodrach i wyciągając spode mnie kołdrę tak,że sama wylądowałam niedługo potem pod nim. 
Podparł się na dłoni drugą za to naciągnął na nas śliski materiał, a właściwie na swoje plecy i uśmiechnął się do mnie czule. Kiedy to robił miałam naprawdę ochotę krzyczeć z radości, przez to, że tak dużo zmieniło się na lepsze.
-Rozluźnij się.-Szepnął muskając powoli ustami moje ramię. Wiedział jak chodź trochę zająć moją uwagę czym innym.- Rozsuń trochę nogi, chcę wejść cały. Potem możesz objąć mnie nimi w pasie. - Poinstruował mnie spokojnie. Wypełniłam jego polecenie przygryzając dolną wargę. Jego główka otarła się powoli o moje wejście, naparła na nie a on sam wszedł powoli, bez pośpiechu, jakby dawał mi szansę na to,żebym zapoznała się z każdym jego centymetrem na spokojnie. Ale to nie było nic spokojnego. Im dalej wchodził, tym bardziej mnie rozpychał, co po takim czasie bez seksu, było niemałym dyskomfortem. - Jesteś taka ciasna..-Sapnął w pewnym momencie wchodząc całą długością. Powoli zaczął się cofać i znów wchodzić. Robił to w określonym rytmie tak, żebym się przyzwyczaiła. Naprawdę było inaczej. - Odpręż się tylko kochanie. - Podszepnął uśmiechając się gdy słyszał moje ciche sapnięcia. Otworzyłam oczy, by dostrzec nad sobą jego twarz. Przesuwała się co chwila w górę i w dół. Sięgnęłam dłonią i odgarnęłam jego loki na bok. Uśmiechnął się z wdzięcznością muskając delikatnie moje usta swoimi. - Teraz przyspieszę trochę, ale spokojnie, nie zrobię ci krzywdy.- Zapewnił mnie nadając szybsze tempo. Tym razem pozwoliłam sobie na oplecenie go nogami w pasie,a moje palce przesunęły się po jego karku by dosięgnąć włosów. Palce wślizgnęły się w nie z łatwością i zacisnęły się powoli na nich. Czułam się wspaniale. Naprawdę. Jego pchnięcia nie były gwałtowne a jednak przemyślane i mocne, nie bolało jednak i to było najlepsze. Sprawiał mi tylko przyjemność. Czułam jak jego męskość pulsuje we mnie. 
Przyspieszył ruchy bioder co mogło znaczyć,że zaraz dojdzie. Chciałam tylko tego,żeby Harry jakoś się zaspokoił, to było moim priorytetem. 
W pewnym momencie przez moje ciało przebiegły dreszcze, przyjemne dreszcze, gorąco powoli zalało całe moje ciało, uścisk w dole brzucha zwiększył się o wiele bardziej. Poczułam jak Harry drga we mnie, nade mną. Moje oczy zaszły mgłą, słyszałam tylko jego ciężki oddech. Uścisk w dole brzucha nagle puścił,zelżał. Nie byłam wstanie zapanować nad swoim ciałem, które wygięło się w delikatny łuk pod ciałem Harry'ego. 
Opadłam na plecy dysząc ciężko. Chłopak dźwignął się nade mną opuszczając moje wnętrze i położył się na poduszkę obok. Obróciłam głowę w jego stronę obserwując jak jego palce powoli rolują pełną prezerwatywę. Jednym szybkim ruchem trafił nią prosto do kosza. 
-Kocham cię..-Szepnęłam cicho, ledwie  słyszalnie dotykając palcami jego policzka. Złapał mnie za biodra i przyciągnął skutecznie do siebie. Jego ramię mocno mnie objęło i przycisnęło do siebie. 
-Kochanie..-Mruknął mi na ucho trącając nosem mój policzek. Przymknęłam oczy nie reagując zbytnio na jego zaczepki.- Jessy?
-Uhum?- Przygryzłam wargę.-Nie dostaniesz kołdry.
-Jesteś podła.. -Poskarżył się z udawanym rozżaleniem. Z westchnięciem objęłam go w pasie narzucając na jego nagie ciało skrawek materiału. - Nie jesteś, to był taki tam żarcik. -Zaśmiał się gardłowo przesuwając palcami po moim ramieniu. - No kocham cię. - Cmoknął mnie we włosy. 
-Daj mi koszulkę i spodenki. - Poprosiłam zaraz ściągając z niego kołdrę i owinięta w nią poszłam w stronę łazienki. Widziałam jak z rezygnacją zwleka się z łóżka. Zaraz potem oberwałam ubraniami co wywołało jego wybuch śmiechu. Uśmiechnęłam się tylko uprzejmie zrzucając z siebie kołdrę przed drzwiami i weszłam do łazienki w razie czego zamykając drzwi na klucz i upewniając się dwa razy czy są na pewno zamknięte.
Z wdzięcznością przymknęłam oczy czując jak ciepłe krople wody spływają po moim ciele a sama oparłam się o kabinę rozkoszując się tą chwilą. Wtarłam we włosy szampon i z wielką dokładnością rozprowadziłam go po całej ich długości, po skórze głowy,którą wciąż masowałam. Spuściłam głowę w dół pozwalając by piana wraz z wodą powoli ciekła mi po twarzy. W końcu przetarłam twarz dłońmi a ciało namydliłam waniliowym płynem pod prysznic by zaraz go spłukać i westchnąć pod nosem. 
Zakręciłam kurek i wyszłam powoli na matę łazienkową a mokre włosy odrzuciłam na bok. Chwyciłam ręcznik oplatając się nim w pasie, drugim powoli wysuszyłam włosy.
Na suchą już skórę wsunęłam spodenki i koszulkę, które pożyczył mi Harry. Pachniały nim tak intensywnie, że z ochotą zaciągnęłam się ich zapachem kilkakrotnie. 
Wyszłam z pokoju, ale Harry'ego nie było w łóżku. No tak, pewnie poszedł do salony coś obejrzeć. 
Schodząc na dół zauważyłam jak bardzo się myliłam. Nie było go w salonie, był za to w kuchni. Oparłam się o blat podsłuchując jak śpiewa cicho, ale z zapałem The A Team - Ed'a . Miał naprawdę piękny głos. Cały był piękny. I mój. 
Westchnęłam z zachwytem wytrącając go z transu. 
-Siadaj. - Uśmiechnął się do mnie wskazując na krzesełka ustawione tuż pod wysepką kuchenną. Posłusznie podeszłam wdrapując się na jedno z nich. - Lubisz gofry? -Uśmiechnął się z rozbawieniem stawiając przede mną talerz z gofrem polanym bitą śmietaną i truskawkami w kształcie serduszka.  - Nie jestem dobrym kucharzem. -Stwierdził potrząsając głową i wsuwając palce w usta by je oblizać od lepkiego soku truskawek. Chwyciłam jego twarz w dłonie i wpiłam się mocno w jego usta. Zachichotał zmuszając się do tego, by oddać pocałunek. 
-Jesteś słodziutka..- Zaśmiał się cicho pstrykając mnie lekko w nos. Uśmiechnęłam się marszcząc go nieco.
-Oh oboje jesteście. - Usłyszałam za sobą rozbawiony kobiecy głos. Brwi Harry'ego ściągnęły się ku górze a sam przeniósł cały ciężar ciała na blat, o który się opierał.
Obróciłam się powoli na krzesełku dostrzegając brunetkę wpatrującą się w nas z rozbawieniem. Przestąpiła z jednej nogi na drugą wyciągając przed siebie ręce.
-Harry no dalej..-Zachęciła go. Widziałam kątem oka jak odpycha się od wysepki i staje prosto. 
-Cztery lata Gemma..-Szepnął robiąc krok w jej stronę. Był spięty,ale kiedy podszedł do brunetki to wszystko zniknęło. Przytulił ją mocno, ona wtuliła się w niego,a ja nie wiedziałam kim ona jest i czego chce. 

_______________________

Nie wiem czy jest odpowiednio długi .Sami oceńcie.
Ah, i w tym rozdziale naprawdę wielkie podziękowania dla kilku dziewczyn!
Soł.. Dotarłam do waszych brzegów. 
Wielkie dzięki dla kota z bloga http://pain-and-love-1d.blogspot.com/ , przeczytałam kochanie twoją notkę w której zawarłaś mój blog. Kocham cię, dziękuję i to miłe,że tak wyrażasz się o moim blogu. Nie przestanę pisać :) 
Co do nexta. Kaja - tobie też dziękuję za każdy komentarz, za wszystko, jesteś wspaniała :) 
Potem Andżelika z bloga http://walk-away-and-stay.blogspot.com dzięki za polecenie :)
i wielkie dzięki dla każdego kto czyta i poświęca sekundkę na komentarz.
kocham was :))xx
20kom. - następny rozdział.


piątek, 3 maja 2013

Rozdział 20.


***

Spojrzałem przez ramię. Jej drobne ciałko powoli się wygięło, dłonie wyciągnęła przed siebie szukając czegoś po omacku, jak mogłem się założyć chciała się przytulić. Coś jej się nie spodobało.Zmarszczyła czoło przytulając od siebie poduszkę i jęknęła gardłowo nagle otwierając oczy.
Przesunęła wzrokiem po pokoju zatrzymując go na mnie. Uśmiechnęła się leniwie zakrywając usta drobną dłonią by ziewnąć. Naprawdę robiła to słodko.Jak mały kociak. 
Uśmiechnęła się nagle widząc jak do niej podchodzę. Pochyliłem się a jej drobne dłonie chwyciły moją twarz i przyciągnęły do siebie. Pocałowałem ją lekko i szybko raz, drugi, trzeci na co zachichotała marszcząc nos.
-Bałam się o ciebie.-Wyszeptała w końcu przełykając głośno ślinę.Przymrużyłem oczy obserwując ją. Odepchnęła mnie lekko i usiadła prosto. - Oni cię..dlaczego cię bili? 
Nie wiedziałem jak jej to wszystko wyjaśnić. Odetchnąłem ciężko z rezygnacją kręcąc głową i zostawiając ją samą w pokoju.Słyszałem jak coś ląduje z hukiem na ziemi. Jasne,że ją wkurzyłem. Dziwne by było gdybym tego nie zrobił.
Usiadłem w salonie.Tak, żałowałem,że mnie tu wczoraj przyprowadziła. I nie ukrywam,że na szargane nerwy lubiłem wciąż coś wziąć. Jedno jednak pozostało pewnie, ja nie powiedziałem Jessy, ona nadal sądziła,że wyszedłem z tego. Dobrze, tak było lepiej.
Poczułem jej delikatne dłonie na torsie i usta tuż przy uchu.
-Nie chcę żebyś był na nie zły. -Szepnęła przełykając głośno ślinę.
-Nie jestem na ciebie zły kochanie..-Dotknąłem jej dłoni i zamknąłem je w uścisku swoich.- Oberwałem za kilka długów, ale nie powinnaś się tym martwić, jakoś to załatwię.
-Harry jeśli potrzebujesz pieniędzy to ci pomogę.- Wyrwała się szybko, słyszałem w jej głosie nutkę przerażenia,ale nie wiedziałem przed czym.
-Ja to załatwię,dobrze? -Podniosłem lekko głowę przypatrując się jej. Z trudnością pokiwała delikatnie głową i westchnęła pod nosem. - Dziękuję. Zaufaj mi.
-Kocham cię Harry..-Szepnęła uśmiechając się blado. Westchnąłem cicho podnosząc dłoń i odgarnąłem na bok jej długie włosy.
-Ja ciebie też Jessy,wiesz o tym,prawda? -Przygryzłem dolną wargę wsuwając kosmyk jej włosów za ucho. Pokiwała szybko głową,więc uśmiechnąłem się w jej stronę.


Przekroczyłem próg dawnej speluny.Wszystkie wspomnienia powróciły i to ze zdwojoną siłą. Czułem się tak cholernie słaby widząc te mury,które mnie otaczały. Mój wzrok zarejestrował grupkę ludzi siedzących w okół ogniska. Zmusiłem więc nogi by podejść bliżej.
Zarejestrowałem trzy kobiece sylwetki, trzy męskie. Wszyscy byli pogrążeni w rozmowie,śmiali się.
-Harry! -Usłyszałem głośny pisk jednej z dziewczyn.Podniosła się na nogi i podbiegła rzucając mi się na szyję.Przymrużyłem oczy trochę zdezorientowany.- Harry, to ja, Gabi.-Odsunęła się chwytając mnie za ramiona.
-Gabi..-Pokiwałem głową uśmiechając się półgębkiem. - Miło cię znowu widzieć,zmieniłaś się.
-Dorosłam..-Wzruszyła niepewnie ramionami chwytając zimną dłonią moją i pociągnęła mnie w stronę reszty.Widziałem niepewność na ich twarzach.
-Cześć wam..-Rzuciłem odruchowo przeczesując palcami loki.- Ja..ja myślałem,że będę tu sam i ja chciałem..um..słuchajcie przepraszam za to jak traktowałem was jeszcze...kiedy ...wiecie o co mi chodzi.
-Harry, traktowałeś nas źle, ale przecież nie możemy być za to źli, już nie, nie powinniśmy.-  Wyrwał się blondyn przechodząc do przodu.Chwycił Gabi za biodra i przyciągnął do siebie.Cofnęła się powoli wpadając na jego tors. Więc tak się zmienił  Niall.
Był naprawdę dorosły. Włosy mu pociemniały, na twarzy miał lekki zarost, nabrał budowy, to znaczy, był umięśniony.
-Gdzie jest Danielle?-Zamrugałem kilkakrotnie rozglądając się w pewnym momencie po towarzystwie. Mój wzrok zatrzymał się na Liam'ie. Nasze oczy się spotkały,widziałem w jego tęczówkach tak dużo bólu kiedy o to zapytałem,ale nie zrozumiałem.Opuścił powoli głowę mamrocząc coś pod nosem. -Co?
-Danielle nie żyje, przedawkowała. - Podszepnęła Perrie. Dopiero teraz mogłem dostrzec jej  drobną posturę wychylającą się zza Zayn'a. - Nie mówmy o tym,proszę,Liam..nie daje rady.
Skinąłem niepewnie głową przyglądając się im uważnie.
-To co robimy?-Poderwałem głowę słysząc pełen werwy głos. Obróciłem się mimowolnie w stronę wejścia.Louis.- Harry to ty?
-Louis..-Uśmiechnąłem się mimowolnie.Oboje zmusiliśmy się do ruszenia z miejsca. Wpadliśmy sobie w ramiona. Przyjemnie i kojąco było poczuć jego ramiona,które mnie obejmowały.Był moim najlepszym przyjacielem i mimo wszystko tęskniłem. Cholernie tęskniłem.

____________________________________

Wiem, miałam dodać już jakiś czas temu,ale nie było czasu.
Przepraszam.
Krótko, jasne, ale następny będzie dłuższy. 
Dziękuję za każdy komentarz, to miłe :)
Oczywiście, zasada nadal jest ta sama.
20 komentarzy i następny 
Kocham was .