ROZDZIAŁ ZAWIERA SCENY BRUTALNE, NIEMAL EROTYCZNE, JEŚLI NIE ODPOWIADA CI CZYTANIE O TWOIM IDOLU PRZEZ PRYZMAT OKRUCIEŃSTWA, NIE CZYTAJ TEGO. JEŚLI MASZ MNIEJ NIŻ 16 LAT I WIESZ,ŻE TO MOŻE ZNISZCZYĆ TWOJĄ PSYCHIKĘ NIE CZYTAJ, DZIĘKUJĘ.
-Nie do "nas", skąd masz pieniądze? -Uniosłam brew. Widziałam na jego twarzy rezygnację. - Harry czy ty i Justin okradliście bank?
-Nie tak głośno! -Zatkał mi usta dłonią. - Błagam cię, nie tak głośno..-Podszepnął podnosząc wzrok przed siebie i uśmiechnął się krzywo. - Jesteśmy po prostu bogaci..-Dodał niepewnie.
-Nie do "nas", skąd masz pieniądze? -Uniosłam brew. Widziałam na jego twarzy rezygnację. - Harry czy ty i Justin okradliście bank?
-Nie tak głośno! -Zatkał mi usta dłonią. - Błagam cię, nie tak głośno..-Podszepnął podnosząc wzrok przed siebie i uśmiechnął się krzywo. - Jesteśmy po prostu bogaci..-Dodał niepewnie.
-Czyli nas wyjebałeś..-Zadrwił Bieber opierając się nonszalancko o framugę drzwi. Przełknąłem głośno ślinę mierząc go wzrokiem. - Miałeś jej przecież nie mówić!
-Wkurwiasz mnie..-Odetchnąłem cicho pod nosem odruchowo zaciskając palce na materiale koszulki brunetki, która niemal wciskała się w mój tors chcąc jakoś zmniejszyć odległość między nią a chłopakiem. - Naprawdę mnie wkurwiasz, a wiesz co robię z ludźmi, którzy mnie wkurwiają.
-Ty mi co najwyżej możesz possać. - Machnął lekko ręką. Czułem, że powoli zaczynam się na prawdę bardzo wściekać. - Chcesz no nie? - Uśmiechnął się podle unosząc sugestywnie brwi. - Albo twoja panienka, huh ?
-Taki z ciebie kurwa przyjaciel? -Warknąłem nieświadom sobie i swoich czynów odpychając Jessy. Zrobiłem to z taką siłą, że jej drobne ciałko nie mogło tego przyjąć, w zamian czego zatoczyła się do tyłu starając się panicznie złapać równowagę, ale nie poskutkowało i uderzyła mocno w ścianę.
Podniosła powoli głowę krzywiąc się pod nosem i spojrzała na mnie z niedowierzaniem. Odetchnąłem głęboko słysząc śmiech Justina za plecami. Zupełnym odruchem w tamtej chwili było to, że odwróciłem się i przyłożyłem mu w szczękę. Coś zagrzechotało pod moimi palcami, a z jego nosa trysła krew.
-Pojebało cię?- Ryknął ściskając lekko palcami nos. Potrząsnąłem tylko głową woląc nic nie mówić i ukucnąłem przed dziewczyną.
-W porządku kochanie? -Odgarnąłem długie pasma jej włosów za ucho. Pokiwała lekko głową podnosząc się powoli na kolana.- Przepraszam, nie chciałem ja..
-Shh..-Uśmiechnęła się delikatnie dotykając mojego policzka. Zdziwiło mnie to. - Wiem, że nie chciałeś, nic już nie mów.
-Kocham Cię, tyle mogę powiedzieć.. -Uśmiechnąłem się lekko w jej stronę, zagryzła tylko lekko dolną wargę przechylając głowę w bok zupełnie jakby czyniła jakieś obserwacje na moim przykładzie.
-Boże! Justin ty jebany padalcu! Zajebałeś nam dywan! - Parsknąłem cichym śmiechem słysząc wzburzony głos Gemm. - Nie śmiej się Harold! Spójrz...to twoja sprawka ! Bieber sprzątasz to!
-Ale Gemma! - Jęknął cicho nadal zajmując się z uwagą własnym nosem.
-Pierzesz ten dywan, albo poprawię..-Zagroziła zakładając ręce na piersi.
-Ktoś się zdenerwował! -Zaświergotałem z rozbawieniem. Jej wzrok wywołał u mnie cichy napad chichotu.
-Harry..-Syknąłem cicho czując mocne klepnięcie w ramię. Obróciłem lekko głowę dostrzegając rozbawioną buźkę Jessy, dobra jej mogłem wybaczyć. - Zachowuj się.
-Przepraszam...- Pocałowałem ją lekko w dłoń, której nie cofnęła nadal z mojego ramienia na co uśmiechnęła się lekko. -Pięknie się uśmiechasz..-Podszepnąłem cicho.
-Nie tutaj! - Jęknęła Gemm na co wywróciłem tylko oczyma. - Nie rób tak Harry.
-Oj o wszystko się czepiasz! - Jęknąłem z niezadowoleniem, jej brwi powędrowały ku górze. - Serio Gemmy, czepiasz się o wszystko, jak stara baba.
-Dobra, już przestaję! -Uniosła dłoń ku górze machając nią lekko zupełnie jakby się wachlowała. -Ale ty Justin sprzątasz to co zrobiłeś. - Dodała kiwając potakująco głową i zaraz zniknęła za drzwiami prowadzącymi do kuchni.
-Ktoś tu ma przesrane..-Podszepnąłem Jessy na ucho, jej cichy chichot przykuł uwagę Justina,ale oboje go zignorowaliśmy.- Dobra, wychodzimy Gemm! - Wykrzyknąłem otwierając przed dziewczyną drzwi. Prześlizgnęła się zwinnie pod moim ramieniem i wyszła na zewnątrz naciągając kaptur na głowę. Było już dość ciemno, więc nici z zabrania Jessy gdziekolwiek.
-Może pójdziemy gdzieś..na spacer? -Zagaiła nagle pochylając się lekko w przód na palcach.
-Pewnie skarbie..-Uśmiechnąłem się lekko przyciągając ją do siebie, ale odsunęła się skutecznie ruszając w stronę swojego domu.- Co?
-Po pierwsze jest mi zimno i muszę się przebrać, po drugie poznasz narzeczonego Eleanor. - Pokiwała lekko głową spoglądając na mnie przez ramię.
-Co? Po co? -Jęknąłem nieco marudnie. Uśmiechnęła się z rozbawieniem i potrząsnęła delikatnie głową nie odpowiadając.
-Mamo już jestem!- Krzyknęła na całe gardło.
-A jednak go przyprowadziłaś..- Obróciłem głowę w bok słysząc niechętny komentarz Eleanor. Była szkaradna jak zawsze,ale...
-Louis?- Wykrztusiłem cicho nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Eleanor siedziała mu na kolanach bawiąc się jego dłonią, a on od tak sobie szczerzył się obserwując to co ona wyprawiała. Podniósł w końcu na mnie wzrok i skinął lekko głową. - Co ty tu kurwa robisz?
-Wyrażaj się..-Usłyszałem głos mamy mojej dziewczyny zanim oberwałem w głowę.
-Uh..-Jęknąłem cicho pod nosem spoglądając na kobietę i uśmiechnąłem się przepraszająco.- Dobry wieczór.
-Dobry wieczór, co cię tak zdziwiło? -Uniosła brwi zakładając ręce na piersi i spojrzała kątem oka na zakochaną parkę mizdrzącą się na kanapie.
Wzruszyłem ramionami z nieco bezradną miną kołysząc się na palcach, Jessy nagle mocno pociągnęła mnie za koszulkę tak, że musiałem stanąć spokojnie.
- Po prostu oboje z Harry'm...- Jessy westchnęła cicho nie wiedząc jak ubrać ma w słowa to, co obojgu nam leżało na sercu. - Po prostu uważamy, że to przesada. Louis nie kocha Eleanor, on kocha Cece, jest z El tylko dlatego, że ona go nie zostawi, nie zdradzi, jest bezpiecznym gruntem.
Mimowolnie spojrzałem na Louis'ego. Otworzył szerzej oczy automatycznie puszczając dłoń Eleanor i odetchnął nieco nerwowo spoglądając na każdego z nas po kolei.
-Louis? - Eleanor podniosła się odrobinę przyglądając się mu, ale chłopak tylko wzruszył bezradnie ramionami i wstał niemal ją z siebie zrzucając.
-Dzięki, że mi to zrobiliście..- Mruknął ponuro spoglądając w naszą stronę. Jessy odruchowo ścisnęła mocniej moją dłoń.
-Louis my chcieliśmy dla ciebie dobrze..- Wyjaśniła cicho. - Ja nie chcę żebyś się męczył z kimś kogo nie kochasz i nie chcę, żeby Eleanor była z kimś, kto nie kocha jej, dobrze? To nie jest fair wobec żadnego z was.
-Gówno wiesz co jest fair a co nie!- Warknął w pewnej chwili. Dziewczyna odskoczyła w tył otwierając szeroko oczy, odruchowo przyciągnąłem ją do siebie i zamknąłem w mocnym uścisku, posłała mi tylko wdzięczny uśmiech. - Sama masz lepsze życie? Kiedy spotkałaś tego gnoja w szkole byłaś niczego nieświadomą gówniarą, uczyłaś się świetnie, byłaś podła, ale lubiana, miałaś dom, rodzinę, przyjaciół, my wtedy nie mieliśmy nic. Harry kiedy nas w to w ciągał.. - Potrząsnął energicznie głową odgarniając odruchowo włosy z oczu. - On nam obiecał, że będzie świetnie, że zapomnimy o problemach, będziemy rodziną, a jak wyszło? Gówno wyszło! Pojawiłaś się ty, Perrie chciała cię ostrzec przed nim, ale nie wyszło. Dlaczego? Bo zagroził jej tym, że ją zniszczy. Groził każdemu z nas, jeśli chcieliśmy zrobić coś przeciw! Jak możesz go..dlaczego z nim jesteś?
-Ja go kocham Louis..- Szepnęła cicho przełykając głośno ślinę.
Eleanor i mama Jessy przyglądały się naszej trójce z widocznym zmartwieniem, ale i jakąś obawą. Rozumiałem je doskonale.
-Nie możesz go kochać..-Zaśmiał się ponuro kręcąc przecząco głową, zupełnie jakby chciał odsunąć od siebie tą ewentualność. - Jessy nie możesz. Zrobił ci z życia piekło, zostawił cię na tyle czasu..Pamiętasz co się wtedy działo? Jak wyglądałaś? Byłaś wrakiem, z każdym dniem martwiłem się coraz bardziej, naprawdę, chciałem dać ci kopa na rozpęd, ale ja sam nie byłem lepszy, nie potrafiłem zostawić tego gówna, ćpałem tyle ile wlezie, tak jak ty. Potem..-Odetchnął głęboko podnosząc głowę do góry i uśmiechając się z goryczą. - Dlaczego chciałaś się zabić? Byłem obok, próbowałem ci pomóc..Nie liczyło się to, że wyglądałaś strasznie, a tak było. Byłaś taka chuda, zmęczona tym wszystkim. Ja się bałem, że..ja pierdole, ja bałem się, że przez to dziecko..Nie wiem. Potem on wrócił, bił cię, a ty twierdzisz, że to ja niszczę sobie życie? Dlaczego Jessy?
Zamrugałem kilkakrotnie. W sumie w żadnej, ale to żadnej relacji z tego co się działo Liam nie przedstawiał mi tego w ten sposób, ale teraz wyglądało na to, że Daddy po prostu nie chciał mnie martwić jeszcze bardziej. Nie wiedziałem też, że oboje tak bardzo cierpieli, że ktokolwiek cierpiał, myliłem się, jak zawsze.
Poczułem jak Jessy odsuwa moje dłonie, więc szybko je cofnąłem i wziąłem głęboki wdech orientując się, że dziewczyna wtula się mocno w tors mojego przyjaciela szepcząc mu coś na ucho. Chłopak potrząsnął głową próbując odeprzeć jej słowa, ale w końcu się poddał oddając uścisk.
-Louis my mu..-Przerwałem automatycznie zanim Eleanor powiedziała cokolwiek.
-Daj mu teraz spokój, błagam cię..- Jęknąłem cicho.
Posłała mi nieco mordercze spojrzenie, ale nie zdecydowała się odezwać.
-To było co najmniej...- Harry zawiesił głos mrużąc przy tym oczy.
-Nie wiem jakie, ale..-Westchnęłam ciężko przysiadając na łóżku. - Jak myślisz, on i Cece, coś z tego będzie?
-Szczerze? - Spojrzał na mnie uważnie, więc skinęłam tylko lekko głową. - Będą razem, oni się kochają ok? Ta miłość jest..dziwna, tak jak nasza, ale to nie znaczy, że nie może tego przetrwać.
- Jedno mnie jednak ciekawi...- Przygryzłam wargę. - Z kim puściła się Ce. Przecież to ona zawsze była zazdrosna i taka ...zaborcza. To jest dziwne. Dlaczego ona to zrob...mmm-Zamruczałam cicho kiedy jego usta naparły lekko na moje a dłonie objęły moją twarz.
-Nie gadaj już.. - Szepnął mi prosto w usta uśmiechając się lekko.
-Ale..- Po raz kolejny jego usta uciszyły mnie dość skutecznie.
-Nie gadaj, bo będę zły..-Zaśmiał się gardłowo chwytając moją wargę w zęby tak, że odruchowo lekko je rozchyliłam, po czym pociągnął ją do siebie mrucząc jak kot. - Mam na ciebie ochotę.- Szepnął pochylając głowę w dół, zsunął powoli bluzę z mojego ramienia i ucałował obojczyk. - Wielką ochotę.. - Dodał tym razem muskając ustami moją szyję. - Powiedz tylko, że chcesz..- Szepnął cicho muskając miejsce tuż pod uchem.
- Śpisz dzisiaj u mnie? - Zapytałam po chwili namysłu.
-Jessy! - Jęknął z niedowierzaniem po czym dźwignął się na dłoniach patrząc mi prosto w oczy. - Jak mogłaś to zepsuć?
-Ups? -Zaśmiałam się cicho przygryzając w roztargnieniu wargę. Zawtórował mi muskając ustami mój nos. - Serio pytałam, śpisz u mnie czy nie?
-Um..- Przymrużył oczy zastanawiając się nad tym przez chwilę i zrobił z ust dzióbek zerkając na mnie. - Śpię.
-Super! - Pisnęłam cicho. -To idź się myj.
-Cooo? - Jęknął pod nosem przewracając się na plecy. - Nie idę! - Dodał po chwili naciągając na siebie kołdrę tak, że dosłownie zrzucił mnie z łóżka. - Upadłeś? Powstań! - Zaniósł się śmiechem pochylając z łóżka w moją stronę. - Żyjesz śliczna?
-Ujebię ci kutasa przy samej dupie..- Zagroziłam zakładając ręce na piersi.
-Mraw.. -Zrobił zamaszysty ruch dłonią zupełnie jak kociak. - Ale wolę żebyś possała, podobno lubisz lizaczki kotku.
-Lizaki, to prawda, nie wspominałam nic o śmierdzących zbukami, parzących się przez cały dzień w obcisłych spodniach pozostałościach po męskich genitaliach. - Pokiwałam głową. Zmierzył mnie wzrokiem pochylając się jeszcze bardziej i zamachnął się, żeby złapać mnie za koszulkę, ale w ostatniej chwili się odsunęłam.
-Pozostałości? - Wykrztusił podnosząc się na nogi.
Kochałam go drażnić.
Podniosłam się z podłogi powoli cofając w tył.
- A myślałeś, że co? - Uśmiechnęłam się słodko przechylając głowę w bok i cofnęłam się jeszcze o krok.
To działało automatycznie. On robił krok w przód, a ja w tył.
-Kochanie, przyznaj po prostu, że nie potrafisz obciągać dużych penisów, bo się krztusisz. - Uniósł brew.
-Przecież rozmawiamy o twoim penisie, a nie reszty kuli ziemskiej. - Pokiwałam lekko głową. - Więc dlaczego miałabym się krztusić?
-Zobaczymy jeszcze jak będziesz próbowała go zmieścić. - Mruknął. Widziałam, że nieco się oburzył, ale wiedział, że ja lubię go denerwować.
-Nie zamierzam próbować. - Posłałam mu całusa uśmiechając się słodko i przełknęłam głośno ślinę natrafiając plecami na ścianę.
Kurwa.
-Oh uwierz, że zamierzasz..- Pokiwał głową przystając w pewnej odległości. - Wcisnę ci go tak głęboko, że się porzygasz, obiecuję ci to.
-Najpierw zmuś mnie do tego, żebym uklękła i próbowała..- Wzruszyłam swobodnie ramionami.
-Klękaj..-Zmarszczył brwi obserwując mnie.
-Co?-Zmrużyłam oczy obserwując go. Wygiął lekko palce strzelając kośćmi.
-Klękaj powiedziałem..-Zrobił krok w moją stronę. - Słyszałaś? Masz uklęknąć i zrobić mi dobrze swoimi słodkimi usteczkami.
-Nie zamierzam? -Uniosłam brew obserwując to jak powoli się do mnie zbliża.
-Kochanie...-Westchnął z utrapieniem przesuwając palcem po moich ustach. -Chcesz żebym cię zmusił?
-Próbuj..Spróbuj mnie zmusić..-Odetchnęłam cicho przez usta obserwując jego reakcję.
Przez chwilę przyglądał się mojej twarzy jakby coś oceniając, musnął lekko moje usta i uśmiechnął się pocierając swoim nosem mój nos.
-Sama tego chciałaś..-Odetchnął cicho przez usta. Przez chwilę wpatrywałam się w niego ze zdziwieniem zaledwie przez ułamek sekundy. Nagle jego silne dłonie naparły mocno na moje ramiona. Nie powiem, ale się przestraszyłam, nogi się pode mną ugięły.
-Co ty wyprawiasz? -Wykrztusiłam starając się odsunąć jego dłonie, ale kiedy w końcu mi się to udało chwycił mnie mocno za włosy i pociągnął do tyłu.- Harry, to boli..-Wykrztusiłam zanosząc się płaczem. Pokręcił tylko głową majstrując przy swoim rozporku.- Proszę puść mnie, ja naprawdę nie chcę.
-Nie obchodzi mnie to czego chcesz..- Rzucił pogardliwie pociągając mnie jeszcze mocniej za włosy. Cholernie bolało, nie tylko fizycznie, ale też psychicznie. Obiecywał, że się zmienił, że już będzie dobrze, ale był taki sam jak dawniej. To bolało najbardziej. Jego kłamstwo.
Przełknęłam głośno ślinę widząc jak jego bokserki opadają na ziemię, razem ze spodniami, klamra paska odbiła się cichym brzdękiem.
-Ssij..-Rzucił łapiąc mnie mocno za podbródek. Zacisnęłam mocno zęby, nie spodobało mu się to.- Ssij suko albo tak cię urządzę, że nie wyjdziesz z domu przez miesiąc.
Wzięłam głęboki wdech przymykając załzawione oczy. Musiałam się zmusić, znowu zaczęłam się go bać.
Zacisnął mocniej palce, to było wrażenie miażdżenia szczęki. Harry miał naprawdę dużo siły, więc mimowolnie otworzyłam usta. Zaraz potem poczułam jak brutalnie jego penis wdziera się do moich ust. Nie wiem dlaczego, ale zaczęłam jeszcze bardziej płakać.
-Nie rycz tylko kurwa ssij...-Warknął spoglądając na mnie oczekująco. Podniosłam na niego wzrok zmuszając się do tego, żeby wykonać jego rozkaz. Nie chciałam oberwać. Zamknęłam oczy starając się nie myśleć o tym co robię, ale równocześnie robiłam to najlepiej jak mogłam.
Kiedy pchnął biodrami w przód, tak, że jego główka obiła mi się o ścianki gardła, załkałam żałośnie próbując powstrzymać odruch wymiotny.
- O tak jak dobrze..-Szepnął cicho zaciskając palce na moich włosach z jeszcze większą siłą niż poprzednio. Starałam się mu ciągle jakoś wyrwać, ale nie mogłam. Słysząc jego głośny jęk zmarszczyłam brwi próbując nadal się szarpać, ale omal się nie zakrztusiłam kiedy wytrysnął prosto w moje gardło.
Kiedy odsunął się ze zwycięskim uśmiechem pochyliłam się w przód chcąc wypluć to, co właśnie znajdowało się w moich ustach, ale jego dłoń mocno chwyciła mój podbródek.
-Połknij to, a jeśli wyplujesz, to zliżesz to z podłogi..- Zagroził patrząc mi głęboko w oczy.
Skrzywiłam się z obrzydzeniem przełykając ślinę razem z słodko-kwaśną mazią.
-Grzeczna dziewczynka..-Uśmiechnął się puszczając mnie by założyć spodnie i zaraz potem bez słowa wyjść do łazienki.
Zmarszczyłam brwi wpatrując się w swoje dłonie. Czułam się kropnie, miałam wrażenie, że się rozpadam od środka? Do tego to można było porównać. To było straszne.
Miałam ochotę tylko zwymiotować.
Jęknąłem cicho pod nosem opierając się o ściankę prysznica. Co ja właściwie właśnie narobiłem?
Nie chciałem jej skrzywdzić, ja nawet nie wiedziałem co mnie podkusiło do tego, co jej zrobiłem.
Kochałem Jessy bardziej niż własne życie, oddałbym za nią wszystko, właściwie tylko dla niej zgodziłem się na ten napad, chciałem zapewnić jej dostatnie życie, a teraz w ułamku sekundy wszystko zjebałem.
Kurwa, tylko się zajebać.
W sumie to nie była taka zła opcja. Tylko jak? Żyletka, nóż, może się otruje? Albo lepiej- powieszę się.
Z drugiej strony jednak skrzywdziłbym..właściwie kogo? Jessy by się ucieszyła, zabrakłoby na świecie jednego debila.
Podniosłem głowę do góry wzdychając ciężko. Woda powoli płynęła po mojej twarzy by następnie muskać szyję, tors i dalsze części ciała.
Przetarłem twarz dłońmi, ale się nie ruszyłem, nie byłem do tego przekonany.
Ciekawiło mnie czy Jessy już śpi, albo czeka, żeby tylko mnie wyjebać z domu.
Wychodząc spod prysznica poczułem uderzenie zimna.
Ja pierdole.
Chwyciłem szybko ręcznik i obwiązałem się nim w pasie podchodząc do lustra.
No Styles, ty jebany gówniarzu, myślałeś, że się zmienisz? Taki chuj.
Potrząsnąłem głową mierzwiąc palcami mokre włosy.
Przystanąłem na macie łazienkowej i powoli się wytarłem wsuwając na siebie bokserki. Spodnie i koszulkę zabrałem ze sobą wychodząc.
Wszedłem do jej pokoju nieco niepewnie. Rzuciłem spodnie i koszulkę na oparcie krzesła i zerknąłem w stronę łóżka.
Spoglądała na mnie bez słowa palce zaciskając na białym materiale kołdry. Wyglądała jak anioł.
-Przepraszam..-Szepnąłem podchodząc bliżej i zajmując miejsce obok niej. - Ja nie chciałem, żeby tak wyszło..-Odetchnąłem głęboko.
Nie odpowiedziała wpatrując się tylko we mnie tępo. Przygryzłem wargę unosząc brwi i już otwierałem usta, żeby znowu ją przeprosić, ale mi przerwała.
-W porządku, nic mi nie jest...-Pokiwała lekko głową na co otworzyłem szeroko oczy. - Ale nie rób tego więcej, to nie dla mnie.
-Obiecuję nie robić... -Szepnąłem cicho dotykając jej dłoni.
Posłała mi delikatny uśmiech już nic nie mówiąc.
________________________________________________________________________
-Dobra, już przestaję! -Uniosła dłoń ku górze machając nią lekko zupełnie jakby się wachlowała. -Ale ty Justin sprzątasz to co zrobiłeś. - Dodała kiwając potakująco głową i zaraz zniknęła za drzwiami prowadzącymi do kuchni.
-Ktoś tu ma przesrane..-Podszepnąłem Jessy na ucho, jej cichy chichot przykuł uwagę Justina,ale oboje go zignorowaliśmy.- Dobra, wychodzimy Gemm! - Wykrzyknąłem otwierając przed dziewczyną drzwi. Prześlizgnęła się zwinnie pod moim ramieniem i wyszła na zewnątrz naciągając kaptur na głowę. Było już dość ciemno, więc nici z zabrania Jessy gdziekolwiek.
-Może pójdziemy gdzieś..na spacer? -Zagaiła nagle pochylając się lekko w przód na palcach.
-Pewnie skarbie..-Uśmiechnąłem się lekko przyciągając ją do siebie, ale odsunęła się skutecznie ruszając w stronę swojego domu.- Co?
-Po pierwsze jest mi zimno i muszę się przebrać, po drugie poznasz narzeczonego Eleanor. - Pokiwała lekko głową spoglądając na mnie przez ramię.
-Co? Po co? -Jęknąłem nieco marudnie. Uśmiechnęła się z rozbawieniem i potrząsnęła delikatnie głową nie odpowiadając.
-Mamo już jestem!- Krzyknęła na całe gardło.
-A jednak go przyprowadziłaś..- Obróciłem głowę w bok słysząc niechętny komentarz Eleanor. Była szkaradna jak zawsze,ale...
-Louis?- Wykrztusiłem cicho nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Eleanor siedziała mu na kolanach bawiąc się jego dłonią, a on od tak sobie szczerzył się obserwując to co ona wyprawiała. Podniósł w końcu na mnie wzrok i skinął lekko głową. - Co ty tu kurwa robisz?
-Wyrażaj się..-Usłyszałem głos mamy mojej dziewczyny zanim oberwałem w głowę.
-Uh..-Jęknąłem cicho pod nosem spoglądając na kobietę i uśmiechnąłem się przepraszająco.- Dobry wieczór.
-Dobry wieczór, co cię tak zdziwiło? -Uniosła brwi zakładając ręce na piersi i spojrzała kątem oka na zakochaną parkę mizdrzącą się na kanapie.
Wzruszyłem ramionami z nieco bezradną miną kołysząc się na palcach, Jessy nagle mocno pociągnęła mnie za koszulkę tak, że musiałem stanąć spokojnie.
- Po prostu oboje z Harry'm...- Jessy westchnęła cicho nie wiedząc jak ubrać ma w słowa to, co obojgu nam leżało na sercu. - Po prostu uważamy, że to przesada. Louis nie kocha Eleanor, on kocha Cece, jest z El tylko dlatego, że ona go nie zostawi, nie zdradzi, jest bezpiecznym gruntem.
Mimowolnie spojrzałem na Louis'ego. Otworzył szerzej oczy automatycznie puszczając dłoń Eleanor i odetchnął nieco nerwowo spoglądając na każdego z nas po kolei.
-Louis? - Eleanor podniosła się odrobinę przyglądając się mu, ale chłopak tylko wzruszył bezradnie ramionami i wstał niemal ją z siebie zrzucając.
-Dzięki, że mi to zrobiliście..- Mruknął ponuro spoglądając w naszą stronę. Jessy odruchowo ścisnęła mocniej moją dłoń.
-Louis my chcieliśmy dla ciebie dobrze..- Wyjaśniła cicho. - Ja nie chcę żebyś się męczył z kimś kogo nie kochasz i nie chcę, żeby Eleanor była z kimś, kto nie kocha jej, dobrze? To nie jest fair wobec żadnego z was.
-Gówno wiesz co jest fair a co nie!- Warknął w pewnej chwili. Dziewczyna odskoczyła w tył otwierając szeroko oczy, odruchowo przyciągnąłem ją do siebie i zamknąłem w mocnym uścisku, posłała mi tylko wdzięczny uśmiech. - Sama masz lepsze życie? Kiedy spotkałaś tego gnoja w szkole byłaś niczego nieświadomą gówniarą, uczyłaś się świetnie, byłaś podła, ale lubiana, miałaś dom, rodzinę, przyjaciół, my wtedy nie mieliśmy nic. Harry kiedy nas w to w ciągał.. - Potrząsnął energicznie głową odgarniając odruchowo włosy z oczu. - On nam obiecał, że będzie świetnie, że zapomnimy o problemach, będziemy rodziną, a jak wyszło? Gówno wyszło! Pojawiłaś się ty, Perrie chciała cię ostrzec przed nim, ale nie wyszło. Dlaczego? Bo zagroził jej tym, że ją zniszczy. Groził każdemu z nas, jeśli chcieliśmy zrobić coś przeciw! Jak możesz go..dlaczego z nim jesteś?
-Ja go kocham Louis..- Szepnęła cicho przełykając głośno ślinę.
Eleanor i mama Jessy przyglądały się naszej trójce z widocznym zmartwieniem, ale i jakąś obawą. Rozumiałem je doskonale.
-Nie możesz go kochać..-Zaśmiał się ponuro kręcąc przecząco głową, zupełnie jakby chciał odsunąć od siebie tą ewentualność. - Jessy nie możesz. Zrobił ci z życia piekło, zostawił cię na tyle czasu..Pamiętasz co się wtedy działo? Jak wyglądałaś? Byłaś wrakiem, z każdym dniem martwiłem się coraz bardziej, naprawdę, chciałem dać ci kopa na rozpęd, ale ja sam nie byłem lepszy, nie potrafiłem zostawić tego gówna, ćpałem tyle ile wlezie, tak jak ty. Potem..-Odetchnął głęboko podnosząc głowę do góry i uśmiechając się z goryczą. - Dlaczego chciałaś się zabić? Byłem obok, próbowałem ci pomóc..Nie liczyło się to, że wyglądałaś strasznie, a tak było. Byłaś taka chuda, zmęczona tym wszystkim. Ja się bałem, że..ja pierdole, ja bałem się, że przez to dziecko..Nie wiem. Potem on wrócił, bił cię, a ty twierdzisz, że to ja niszczę sobie życie? Dlaczego Jessy?
Zamrugałem kilkakrotnie. W sumie w żadnej, ale to żadnej relacji z tego co się działo Liam nie przedstawiał mi tego w ten sposób, ale teraz wyglądało na to, że Daddy po prostu nie chciał mnie martwić jeszcze bardziej. Nie wiedziałem też, że oboje tak bardzo cierpieli, że ktokolwiek cierpiał, myliłem się, jak zawsze.
Poczułem jak Jessy odsuwa moje dłonie, więc szybko je cofnąłem i wziąłem głęboki wdech orientując się, że dziewczyna wtula się mocno w tors mojego przyjaciela szepcząc mu coś na ucho. Chłopak potrząsnął głową próbując odeprzeć jej słowa, ale w końcu się poddał oddając uścisk.
-Louis my mu..-Przerwałem automatycznie zanim Eleanor powiedziała cokolwiek.
-Daj mu teraz spokój, błagam cię..- Jęknąłem cicho.
Posłała mi nieco mordercze spojrzenie, ale nie zdecydowała się odezwać.
-To było co najmniej...- Harry zawiesił głos mrużąc przy tym oczy.
-Nie wiem jakie, ale..-Westchnęłam ciężko przysiadając na łóżku. - Jak myślisz, on i Cece, coś z tego będzie?
-Szczerze? - Spojrzał na mnie uważnie, więc skinęłam tylko lekko głową. - Będą razem, oni się kochają ok? Ta miłość jest..dziwna, tak jak nasza, ale to nie znaczy, że nie może tego przetrwać.
- Jedno mnie jednak ciekawi...- Przygryzłam wargę. - Z kim puściła się Ce. Przecież to ona zawsze była zazdrosna i taka ...zaborcza. To jest dziwne. Dlaczego ona to zrob...mmm-Zamruczałam cicho kiedy jego usta naparły lekko na moje a dłonie objęły moją twarz.
-Nie gadaj już.. - Szepnął mi prosto w usta uśmiechając się lekko.
-Ale..- Po raz kolejny jego usta uciszyły mnie dość skutecznie.
-Nie gadaj, bo będę zły..-Zaśmiał się gardłowo chwytając moją wargę w zęby tak, że odruchowo lekko je rozchyliłam, po czym pociągnął ją do siebie mrucząc jak kot. - Mam na ciebie ochotę.- Szepnął pochylając głowę w dół, zsunął powoli bluzę z mojego ramienia i ucałował obojczyk. - Wielką ochotę.. - Dodał tym razem muskając ustami moją szyję. - Powiedz tylko, że chcesz..- Szepnął cicho muskając miejsce tuż pod uchem.
- Śpisz dzisiaj u mnie? - Zapytałam po chwili namysłu.
-Jessy! - Jęknął z niedowierzaniem po czym dźwignął się na dłoniach patrząc mi prosto w oczy. - Jak mogłaś to zepsuć?
-Ups? -Zaśmiałam się cicho przygryzając w roztargnieniu wargę. Zawtórował mi muskając ustami mój nos. - Serio pytałam, śpisz u mnie czy nie?
-Um..- Przymrużył oczy zastanawiając się nad tym przez chwilę i zrobił z ust dzióbek zerkając na mnie. - Śpię.
-Super! - Pisnęłam cicho. -To idź się myj.
-Cooo? - Jęknął pod nosem przewracając się na plecy. - Nie idę! - Dodał po chwili naciągając na siebie kołdrę tak, że dosłownie zrzucił mnie z łóżka. - Upadłeś? Powstań! - Zaniósł się śmiechem pochylając z łóżka w moją stronę. - Żyjesz śliczna?
-Ujebię ci kutasa przy samej dupie..- Zagroziłam zakładając ręce na piersi.
-Mraw.. -Zrobił zamaszysty ruch dłonią zupełnie jak kociak. - Ale wolę żebyś possała, podobno lubisz lizaczki kotku.
-Lizaki, to prawda, nie wspominałam nic o śmierdzących zbukami, parzących się przez cały dzień w obcisłych spodniach pozostałościach po męskich genitaliach. - Pokiwałam głową. Zmierzył mnie wzrokiem pochylając się jeszcze bardziej i zamachnął się, żeby złapać mnie za koszulkę, ale w ostatniej chwili się odsunęłam.
-Pozostałości? - Wykrztusił podnosząc się na nogi.
Kochałam go drażnić.
Podniosłam się z podłogi powoli cofając w tył.
- A myślałeś, że co? - Uśmiechnęłam się słodko przechylając głowę w bok i cofnęłam się jeszcze o krok.
To działało automatycznie. On robił krok w przód, a ja w tył.
-Kochanie, przyznaj po prostu, że nie potrafisz obciągać dużych penisów, bo się krztusisz. - Uniósł brew.
-Przecież rozmawiamy o twoim penisie, a nie reszty kuli ziemskiej. - Pokiwałam lekko głową. - Więc dlaczego miałabym się krztusić?
-Zobaczymy jeszcze jak będziesz próbowała go zmieścić. - Mruknął. Widziałam, że nieco się oburzył, ale wiedział, że ja lubię go denerwować.
-Nie zamierzam próbować. - Posłałam mu całusa uśmiechając się słodko i przełknęłam głośno ślinę natrafiając plecami na ścianę.
Kurwa.
-Oh uwierz, że zamierzasz..- Pokiwał głową przystając w pewnej odległości. - Wcisnę ci go tak głęboko, że się porzygasz, obiecuję ci to.
-Najpierw zmuś mnie do tego, żebym uklękła i próbowała..- Wzruszyłam swobodnie ramionami.
-Klękaj..-Zmarszczył brwi obserwując mnie.
-Co?-Zmrużyłam oczy obserwując go. Wygiął lekko palce strzelając kośćmi.
-Klękaj powiedziałem..-Zrobił krok w moją stronę. - Słyszałaś? Masz uklęknąć i zrobić mi dobrze swoimi słodkimi usteczkami.
-Nie zamierzam? -Uniosłam brew obserwując to jak powoli się do mnie zbliża.
-Kochanie...-Westchnął z utrapieniem przesuwając palcem po moich ustach. -Chcesz żebym cię zmusił?
-Próbuj..Spróbuj mnie zmusić..-Odetchnęłam cicho przez usta obserwując jego reakcję.
Przez chwilę przyglądał się mojej twarzy jakby coś oceniając, musnął lekko moje usta i uśmiechnął się pocierając swoim nosem mój nos.
-Sama tego chciałaś..-Odetchnął cicho przez usta. Przez chwilę wpatrywałam się w niego ze zdziwieniem zaledwie przez ułamek sekundy. Nagle jego silne dłonie naparły mocno na moje ramiona. Nie powiem, ale się przestraszyłam, nogi się pode mną ugięły.
-Co ty wyprawiasz? -Wykrztusiłam starając się odsunąć jego dłonie, ale kiedy w końcu mi się to udało chwycił mnie mocno za włosy i pociągnął do tyłu.- Harry, to boli..-Wykrztusiłam zanosząc się płaczem. Pokręcił tylko głową majstrując przy swoim rozporku.- Proszę puść mnie, ja naprawdę nie chcę.
-Nie obchodzi mnie to czego chcesz..- Rzucił pogardliwie pociągając mnie jeszcze mocniej za włosy. Cholernie bolało, nie tylko fizycznie, ale też psychicznie. Obiecywał, że się zmienił, że już będzie dobrze, ale był taki sam jak dawniej. To bolało najbardziej. Jego kłamstwo.
Przełknęłam głośno ślinę widząc jak jego bokserki opadają na ziemię, razem ze spodniami, klamra paska odbiła się cichym brzdękiem.
-Ssij..-Rzucił łapiąc mnie mocno za podbródek. Zacisnęłam mocno zęby, nie spodobało mu się to.- Ssij suko albo tak cię urządzę, że nie wyjdziesz z domu przez miesiąc.
Wzięłam głęboki wdech przymykając załzawione oczy. Musiałam się zmusić, znowu zaczęłam się go bać.
Zacisnął mocniej palce, to było wrażenie miażdżenia szczęki. Harry miał naprawdę dużo siły, więc mimowolnie otworzyłam usta. Zaraz potem poczułam jak brutalnie jego penis wdziera się do moich ust. Nie wiem dlaczego, ale zaczęłam jeszcze bardziej płakać.
-Nie rycz tylko kurwa ssij...-Warknął spoglądając na mnie oczekująco. Podniosłam na niego wzrok zmuszając się do tego, żeby wykonać jego rozkaz. Nie chciałam oberwać. Zamknęłam oczy starając się nie myśleć o tym co robię, ale równocześnie robiłam to najlepiej jak mogłam.
Kiedy pchnął biodrami w przód, tak, że jego główka obiła mi się o ścianki gardła, załkałam żałośnie próbując powstrzymać odruch wymiotny.
- O tak jak dobrze..-Szepnął cicho zaciskając palce na moich włosach z jeszcze większą siłą niż poprzednio. Starałam się mu ciągle jakoś wyrwać, ale nie mogłam. Słysząc jego głośny jęk zmarszczyłam brwi próbując nadal się szarpać, ale omal się nie zakrztusiłam kiedy wytrysnął prosto w moje gardło.
Kiedy odsunął się ze zwycięskim uśmiechem pochyliłam się w przód chcąc wypluć to, co właśnie znajdowało się w moich ustach, ale jego dłoń mocno chwyciła mój podbródek.
-Połknij to, a jeśli wyplujesz, to zliżesz to z podłogi..- Zagroził patrząc mi głęboko w oczy.
Skrzywiłam się z obrzydzeniem przełykając ślinę razem z słodko-kwaśną mazią.
-Grzeczna dziewczynka..-Uśmiechnął się puszczając mnie by założyć spodnie i zaraz potem bez słowa wyjść do łazienki.
Zmarszczyłam brwi wpatrując się w swoje dłonie. Czułam się kropnie, miałam wrażenie, że się rozpadam od środka? Do tego to można było porównać. To było straszne.
Miałam ochotę tylko zwymiotować.
Jęknąłem cicho pod nosem opierając się o ściankę prysznica. Co ja właściwie właśnie narobiłem?
Nie chciałem jej skrzywdzić, ja nawet nie wiedziałem co mnie podkusiło do tego, co jej zrobiłem.
Kochałem Jessy bardziej niż własne życie, oddałbym za nią wszystko, właściwie tylko dla niej zgodziłem się na ten napad, chciałem zapewnić jej dostatnie życie, a teraz w ułamku sekundy wszystko zjebałem.
Kurwa, tylko się zajebać.
W sumie to nie była taka zła opcja. Tylko jak? Żyletka, nóż, może się otruje? Albo lepiej- powieszę się.
Z drugiej strony jednak skrzywdziłbym..właściwie kogo? Jessy by się ucieszyła, zabrakłoby na świecie jednego debila.
Podniosłem głowę do góry wzdychając ciężko. Woda powoli płynęła po mojej twarzy by następnie muskać szyję, tors i dalsze części ciała.
Przetarłem twarz dłońmi, ale się nie ruszyłem, nie byłem do tego przekonany.
Ciekawiło mnie czy Jessy już śpi, albo czeka, żeby tylko mnie wyjebać z domu.
Wychodząc spod prysznica poczułem uderzenie zimna.
Ja pierdole.
Chwyciłem szybko ręcznik i obwiązałem się nim w pasie podchodząc do lustra.
No Styles, ty jebany gówniarzu, myślałeś, że się zmienisz? Taki chuj.
Potrząsnąłem głową mierzwiąc palcami mokre włosy.
Przystanąłem na macie łazienkowej i powoli się wytarłem wsuwając na siebie bokserki. Spodnie i koszulkę zabrałem ze sobą wychodząc.
Wszedłem do jej pokoju nieco niepewnie. Rzuciłem spodnie i koszulkę na oparcie krzesła i zerknąłem w stronę łóżka.
Spoglądała na mnie bez słowa palce zaciskając na białym materiale kołdry. Wyglądała jak anioł.
-Przepraszam..-Szepnąłem podchodząc bliżej i zajmując miejsce obok niej. - Ja nie chciałem, żeby tak wyszło..-Odetchnąłem głęboko.
Nie odpowiedziała wpatrując się tylko we mnie tępo. Przygryzłem wargę unosząc brwi i już otwierałem usta, żeby znowu ją przeprosić, ale mi przerwała.
-W porządku, nic mi nie jest...-Pokiwała lekko głową na co otworzyłem szeroko oczy. - Ale nie rób tego więcej, to nie dla mnie.
-Obiecuję nie robić... -Szepnąłem cicho dotykając jej dłoni.
Posłała mi delikatny uśmiech już nic nie mówiąc.
________________________________________________________________________
Miał być dłuższy, ale jest 3 nad ranem, mój mózg nie pracuje, więc rozdział jest jaki jest.
No nic, wiem, że dawno nie dodawałam, miałam szkołę, teraz rozdziały będą częściej :)
ps. jak wiecie pojawiły się na tt konta Hazzy i Jessy.
Wielkie DZIĘKI dla osób, które je prowadzą! Xxx
Nie wiem co mam jeszcze wam napisać, może tyle, że dziękuję, że tu jesteście?
No nic, ostatnio nie dawałam ograniczenia komentarzy czy coś,ale..jezu znowu czytacie a nie komentujecie, to w sumie tez wpływa na dodawane rozdziały.
Wiem, to chamskie co teraz piszę i macie prawo być źli ale 30 komentarzy i next.
Piszę to, więc jeśli czytasz to skomentuj błagam.
To tyle. Dobranoc, dzień dobry, cześć nieważne o której to czytasz, kocham cię ! <3