niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 25.

- Obiecujesz się z nim nie kłócić? 
-Obiecuję spróbować. - Pokiwała lekko głową przygryzając dolną wargę. 
-Co ty znowu odwalasz? - Ryknął na całe gardło łapiąc mocno moje nadgarstki. Serce zabiło mi szybciej. Zlękłam się. - Wszystko było dobrze, co znowu jest nie tak do kurwy? 
-Harry puść mnie, proszę...- Szepnęłam mrużąc nieświadomie oczy.  Pochylił się lekko w moją stronę przesuwając nosem po moim policzku.
-Nie możesz odejść..-Szepnął spokojnie opuszczając powoli moje ręce, wzdłuż ciała, jego dłonie puściły moje nadgarstki. - Kocham Cię. 
-Ten skok na bank, ja..Harry nie możesz. - Potrząsnęłam głową zaciskając usta w wąską linię. Jego oczy otworzyły się gwałtownie szerzej, skrzydełka nosa zadrżały niebezpiecznie kiedy wziął głęboki wdech. 
-Skąd ty wiesz? - Szepnął beznamiętnie przesuwając kciukiem po moich wargach. Mimowolnie przymknęłam oczy rozkoszując się jego delikatnym dotykiem, ale wiedziałam, że odpowiedź mnie nie ominie. - Jessica? 
-Usłyszałam, kiedy rozmawialiście. - Wyszeptałam otwierając powoli oczy. Jego brwi ściągnęły się ku górze tworząc między sobą małą zmarszczkę. - Nie podsłuchiwałam, po prostu mogłeś tak głośno z nim nie rozmawiać, rozumiesz? 
Jego dłonie gwałtownie się cofnęły, nie wiem dlaczego, ale instynktownie wyciągnęłam swoje przed siebie by je chwycić, za późno. 
-Dobrej nocy..-Odetchnął cicho pochylając się w moją stronę. - Nie zaprzątaj tym swojej głowy skarbie, ja nie zrobię niczego co ci się nie spodoba. - Uśmiechnął się ledwie zauważalnie. Jego usta musnęły lekko moje, ledwie to poczułam, kiedy zdobyłam się na to, by na niego spojrzeć on szedł już w stronę drzwi. Pomachał mi jeszcze i z uśmiechem zniknął. 
Opadłam ciężko na schody i potrząsnęłam głową.
Harry miał talent do pakowania się w kłopoty, to już wiedziałam, ale wiedziałam też, że tak czy siak ja go nie powstrzymam, więc bezsensu było mówienie mu, że odejdę, czy cokolwiek takiego. 
-Zły dzień? - Usłyszałam nad sobą dźwięczny głos. Pokręciłam przecząco głową. - O co znowu się kłóciliście?
-Eleanor to nie twoja sprawa...-Westchnęłam ciężko podnosząc wzrok na siostrę. - Gdzie twój gach? 
-Zależy który..- Wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu pochylając się ze schodka w moją stronę. - Zgadnij kto mi się oświadczył..
-Podpowiedź? - Przymrużyłam oczy. Nie byłam zbyt zaciekawiona jej zaręczynami, ale no cóż, poudawać można. 
- Znasz go doskonale, to mój były..- Uniosła jedną brew robiąc z ust dzióbek. - Przyjdzie dzisiaj na kolację. Może zaprosisz też Harry'ego? 
-Od kiedy ty lubisz Harry'ego? - Potrząsnęłam głową podnosząc się na równe nogi.
-Nie znoszę go.- Westchnęła z utrapieniem.- Ale chcę żeby on i ...mój narzeczony się poznali. - Pokiwała powoli głową. - Spójrz, jest śliczny..- Wyciągnęła przed siebie dłoń. 
Przymrużyłam oczy przez chwilę obserwując dość ładny srebrny pierścionek z małym białym oczkiem. Nie był jakiś tam wytrawny, ale delikatny, to pasowało do Eleanor.
-Kto jest tym szczęściarzem? - Mruknęłam siląc się dosłownie na miły ton wobec niej.
-Tajemnica, ale ubierz się ładnie, Harry też. - Pokiwała powoli głową schodząc ostrożnie po schodach.  No tak, kupiła nowe buty, dlatego nie zleciała jak idiotka, tylko szła jak jedna z tych napuszonych dam.
-Może przyjdę..- Machnęłam lekko dłonią drugą łapiąc się poręczy schodów i ruszyłam ku górze wyciągając telefon z kieszeni moich spranych jeans'ów.
Mimowolnie uśmiechnęłam się do siebie widząc jedną nieprzeczytaną wiadomość, mimo to, nie chciałam jej czytać.
Weszłam do pokoju zrzucając telefon na łóżko i jak to miałam w zwyczaju zrzuciłam koszulkę, spodnie stając przed szafą w samej bieliźnie. Usłyszałam wyraźnie dźwięk sms'a, a mój wzrok skierował się w stronę okna.
Harry stał wprost w nim i uśmiechał się szeroko z wyraźnym uznaniem. Uśmiechnęłam się słodko łapiąc za obie story i uniosłam brew. Wyraźnie zastanawiał się nad tym co zrobię. Odetchnęłam cicho i zasłoniłam okno. Zaraz potem usłyszałam kolejny dźwięk sms'a. No tak.
Usiadłam na łóżku zakładając nogę na nogę i chwyciłam telefon. Zignorowałam sms'y i wybrałam jego numer. Nie musiałam czekać długo.
-Już prawie a ty zasłoniłaś! - Jęknął wprost w słuchawkę. Zaśmiałam się cicho pod nosem.
-Przyjdziesz na kolację? - Spytałam w końcu opierając się jedną dłonią o materac.
-Uhum. A co twoja mama ugotuje?
-Oh ty tylko to..-Wywróciłam oczyma na co rozległ się jego cichy śmiech. - Nie wiem, ale ubierz się ładnie. El przyprowadza dziś narzeczonego. -Westchnęłam mimowolnie.- No nic, bądź za godzinę. Kocham. -Dodałam odkładając telefon i opadłam plecami na łóżko.


-Za godzinę mam być u Jessy! -Jęknąłem opierając dłonie po obu swoich bokach na kanapie. Brwi Justina powędrowały ku górze. - Rodzinna kolacja..-Dodałem po chwili widząc jego minę.
-Stary wkręciłeś się w rodzinkę? - Rzucił z kpiną pochylając się w moją stronę. Przymrużyłem oczy. - Posłuchaj, albo teraz, albo kurwa nigdy! Tak trudno jest ci to wszystko zrozumieć?
-Justin obiecałem..to znaczy, nie obiecałem, ale to dla niej ważne, muszę tam być. - Wyjaśniłem pokrótce podnosząc się na nogi. Justin nie powiedział zupełnie nic obserwując mnie, widziałem jak jego mięśnie się napinają kiedy zacisnął dłonie w pięści. - To ważne też dla ciebie..-Zgadłem na co uśmiechnął się drwiąco. - I obiecałem.- Dodałem cicho wzdychając z rezygnacją. - Jesteś pewien, że nikt nas nie przyłapie?
-Dobrze wybrałeś..-Poklepał mnie po plecach rozwijając plany budynku. - Tu w tym pomieszczeniu są pieniądze to będzie zadziwiająco łatwe, mój kumpel zajmie się kablami więc liczymy na to, że kamery nie będą działać, musimy pozbyć się ochroniarzy. Jest ich dwóch, trzydziestoletni i czterdziestodwuletni, łatwizna.
-Jak chcesz ich zdjąć? - Przymrużyłem oczy, jego twarz rozświetlił uśmiech kiedy czarna torba została rzucona przede mnie na stolik. - Co to ma być? - Westchnąłem z utrapieniem.
Wzruszył powoli ramionami rozpinając torbę i uchylając ją. Otworzyłem szerzej oczy. O takiej broni mogłem tylko pomarzyć, co najlepsze nie dość, że była nielegalna to pewnie jeszcze kradziona.
-Mała ofiara nikomu nie zaszkodzi.- Zażartował wsuwając jeden z mniejszych pistoletów w kieszeń. - Ubrania masz w drugiej torbie, przebierz się bo zaraz podjadą. - Pokiwał głową wyciągając telefon.


-Gdzie Harry? - Poderwałam głowę słysząc głos Eleanor.- Niech zgadnę, nie przyjdzie. - Prychnęła cicho pod nosem kiedy obróciłam się w jej stronę.
-Najwyraźniej nie może..-Zmarszczyłam brwi z nadzieją zerkając na telefon. - Pewnie mu coś wypadło, skąd wiesz? W końcu nie musi poznawać twojego narzeczonego. - Potrząsnęłam lekko głową.
-Powinien. - Uśmiechnęła się z zadowoleniem słysząc dźwięk dzwonka. - Pójdziesz otworzyć? Ja sprawdzę co z kolacją. - Rzuciła jeszcze szybkim krokiem udając się w stronę kuchni.
-Tak, no jasne, co to dla mnie. - Stwierdziłam uśmiechając się do siebie krzywo. Moją głowę zaprzątało wciąż to co się dzieje z Harry'm, dlaczego nie przyszedł, co on takiego robił.
Pokręciłam lekko głową naciskając klamkę drzwi by je otworzyć.
-Cześć. - Przymrużyłam oczy spoglądając na zadowolonego Louis'ego.
-Cześć, Hazzy u mnie nie ma.- Wzruszyłam ramionami, ale coś mi nie pasowało. Jego odświętny ubiór.
-Nie przyszedłem do niego..-Potrząsnął głową odgarniając przydługą grzywkę na bok. - Mogę wejść? Eleanor chciała mnie przedstawić twoim rodzicom.
-Że co? - Otworzyłam szeroko oczy popychając go lekko w tył. Wyszłam przed dom zatrzaskując drzwi. - Louis co ty wyprawiasz, co z Cece?
-Pizda ją swędziała, zdradziła mnie i odeszła? -Zapytał retoryczne mrużąc oczy. Przez chwilę patrzyłam na niego z lekkim oniemieniem. - Nie patrz tak, to prawda, a Eleanor to bezpieczny grunt.
-Louis popełniasz błąd, Cece pewnie nie chciała..- Odetchnęłam cicho przez usta. Spojrzałam na dom Styles'ów przez ramię Louis'ego i otworzyłam szerzej oczy.
Harry przebiegał wyraźnie ostrożnie na drugą stronę by zaraz potem wrzucić do czarnego nieznanego mi auta torbę i zniknąć w jego wnętrzu, dlaczego nie zdziwiło mnie to, że był z nim Justin?
No tak, wystawił mnie dla kumpla, nie wiedząc w co pakuje się Loueh. Jakie to do niego podobne.
-Może i popełniam błąd, ale daj mi spróbować. -Odetchnął cicho podążając za moim wzrokiem.-Kto to?
-Uhm, nikt, chodź..-Uśmiechnęłam się delikatnie w jego stronę udając się do środka. W co znowu Harry się pakował? Więc może zamierzał wziąć udział w tym napadzie na bank, ale jeśli tak to tego pożałuje.
- I co? Przyszedł? -Usłyszałam podekscytowany głosik Eleanor, która wybiegła mi naprzeciw.- Louis! - Niemal pisnęła w pewnym momencie widząc jak chłopak wyłania się zza mojego ramienia. Co tu się działo?


-Więc wiesz co masz zrobić..-Brwi Justin'a powędrowały ku górze, auto stanęło z lekkim szarpnięciem. Odetchnąłem cicho pod nosem kiwając w zrozumieniu głową. - Mam nadzieję, że nas nie złapią, ale jeśli tak to..Zadzwoń do Jessy, teraz, tylko ani słowa o tym co robisz i gdzie jesteś.
-No jasne..-Uśmiechnąłem się półgębkiem sprawdzając swój telefon, nie słyszałem nawet kiedy dzwoniła. Wybrałem jej numer przykładając telefon do ucha. Jeden sygnał, dwa sygnały, trzy i cz..
-Harry? - W jej głosie usłyszałem coś na rodzaj ulgi.- Gdzie ty jesteś? Widziałam ciebie i Justin'a, co wy kombinujecie?
-Zupełnie nic..- Stwierdziłem przybierając luźny ton. Czułem wzrok Biebera na sobie. - Mam dla ciebie małą niespodziankę, ale to dopiero jak wrócę, obiecasz, że będziesz się dobrze bawiła?
-No..-Usłyszałem jak wzdycha z rezygnacją. - Obiecuję, ale wracaj cały.
-Wrócę cały. - To zabrzmiało w mojej głowie niemal jak przysięga na co otworzyłem szerzej oczy, Justin na migi pokazał mi, że musimy już iść. - Muszę kończyć. Bardzo cię kocham.
-Ja bardziej. - Stwierdziła cicho.
-Kotku, posprzeczamy się jak wrócę. - Przełknąłem głośno ślinę.- Cześć..-Dodałem rozłączając się i wrzuciłem telefon do schowka. - To co, idziemy?
-Idziemy, kominiarka..- Podał mi ją wsuwając właśnie swoją. Zrobiłem to samo sprawdzając magazynek pistoletu. - Możesz się jeszcze wycofać, to grubsza sprawa Styles.
-Idziemy Bieber..- Rzuciłem ostro wysiadając z auta. Przymrużyłem oczy rozglądając się czy nikogo nie widać, zaczynało się ściemniać, spojrzałem w stronę Justin'a, sprawdził telefon i skinął lekko głową, kamery i alarmy zostały wyłączone. Oboje ruszyliśmy cicho, ale zadziwiająco szybko w stronę banku w cieniu, staraliśmy się omijać latarnie. Żołądek ściskał mi się z nerwów.
- Na trzy..-Usłyszałem jego przytłumiony głos kiedy przystanęliśmy przed drzwiami. -I... trzy! - Rzucił na jednym wdechu.
Pchnął drzwi rozglądając się w koło. Jeden z rosłych mężczyzn wymierzył w naszą stronę broń. Justin był szybszy, nie wiem jak to się stało, ale ochroniarz już po chwili leżał na ziemi przyciskając dłoń do piersi.
-Dobij chuja, znajdę drugiego..-Usłyszałem wyraźne polecenie. Nie zamierzałem się sprzeciwiać. Mieliśmy szczęście, że o tej porze bank już zamykali. Podszedłem ostrożnie i odepchnąłem butem broń lufą celując prosto w serce.
-Ja po prostu muszę..-Wyjaśniłem cicho pociągając za spust. Jego cichy jęk, a potem otwarte szeroko oczy i strużka krwi sącząca się leniwie z ust uświadczyły mnie w tym, że właśnie go "dobiłem".
Poderwałem głowę słysząc głośny wystrzał i śmiech Justin'a.
-Harry, torba! - Usłyszałem. Wsunąłem broń w tylną kieszeń i pobiegłem za głosem przyjaciela. Stanąłem jak wryty widząc przed sobą otwarty skarbiec. Boże ile tego było i tak w tak łatwy sposób.
-To wszystko..-Potrząsnąłem głową podając mu torbę i kucając obok niego.- Ile chcesz tego zabrać?
-Tyle ile się uda..-Wzruszył beznamiętnie ramionami. - Masz dwie torby, ładuj to co możesz..- Ponaglił mnie. Zrobiłem jak kazał. Zacząłem pakować do torby wszystko tak jak leciało z nadzieją, że zmieści się tego odpowiednia ilość.
Przymrużyłem oczy słysząc dźwięk sms'a. Bieber podniósł dłoń do góry i przez chwilę marszczył brwi. Zaraz potem szybko zapiął torbę.
-Zapinaj i spierdalamy! - Wrzasnął do mnie. Zapiąłem ją, wrzuciłem na plecy i pobiegłem za nim w stronę auta. Wszystko co robiłem, robiłem odruchowo. Rzuciłem torbę na tylne siedzenie, wsiadłem do auta, które zaraz odjechało z piskiem opon. Zdążyliśmy nim ktokolwiek nas zobaczył.

-Gemma jest Harry? - Spytałam wprost wchodząc do salony. Dziewczyna spojrzała na mnie nieco dziwnie. - Nie patrz tak, gdzie on jest?
-Nie mam pojęcia, wyszedł i wiem tyle co ty. - Zmarszczyła brwi rzucając czasopismo na stolik. - Jedyne co możemy zrobić to poczekać aż wróci, nic więcej. - Westchnęła z utrapieniem. - Siadaj, zrobię ci coś do picia.
-Dzięki..-Potrząsnęłam głową. - Pójdę do siebie, jak wróci, niech do mnie zadzwoni. - Poprosiłam odwracając się na pięcie i ruszyłam w stronę drzwi.
Sięgnęłam do klamki, ale drzwi otworzyły się samoczynnie a ja wpadłam nieostrożnie na tors swojego chłopaka. Pochylił się lekko nade mną mrużąc oczy. Był nieco wystraszony, ale i podekscytowany. Przez jego ramię dostrzegłam Justin'a, uśmiechał się od ucha do ucha trącając ramieniem loczka by wejść. Rzucił czarną torbę na ziemię i skierował się w stronę drzwi. Pokręciłam lekko głową przebiegając wzorkiem po Harry'm dostrzegając taką samą torbę w jego dłoni. Zaciskał palce na jej pasku z ogromną siłą.
-Gdzie ty byłeś? -Spytałam w pewnym momencie mrużąc oczy. Rysy jego twarzy nieco złagodniały, uśmiechnął się do mnie. - Harry!
-Jesteśmy bogaci kochanie! - Parsknął głośnym śmiechem rzucając torbę na ziemię a jego silne dłonie chwyciły mnie w tali i podniosły do góry po chwili przytulając mocno. Zamrugałam gwałtownie nawet nie próbując uwalniać się z jego uścisku.
-Co ty powiedziałeś? - Sapnęłam cicho odsuwając się tak by spojrzeć mu prosto w oczy. - Bogaci? Jakim cudem Harry?
-Nie zastanawiaj się nad tym, po prostu los się do nas uśmiechnął, jesteśmy bogaci. - Pocałował mnie mocno w usta i odstawił na ziemię.
-Nie do "nas", skąd masz pieniądze? -Uniosłam brew. Widziałam na jego twarzy rezygnację. - Harry czy ty i Justin okradliście bank?
-Nie tak głośno! -Zatkał mi usta dłonią. - Błagam cię, nie tak głośno..-Podszepnął podnosząc wzrok przed siebie i uśmiechnął się krzywo. - Jesteśmy po prostu bogaci..-Dodał niepewnie.



__________________________________________

Wow, jest ponad 30 komentarzy, cieszę się. 
Nie dziwcie mi się, błagam was.
Ja kocham każdą osobę, która to czyta, kocham was jeszcze bardziej jeśli to komentujecie.
Dlaczego jednak macie do mnie pretensje? 
Mam szkołę okey? Nie jestem wiecznym nołlajfem, który by tylko siedział tu i pisał, a nawet jeśli to nie ma na to codziennie weny, sorry not sorry. 
To jest moja mała odskocznia, którą chcę się z wami podzielić, chodź może to nudne, głupie czy monotonne, nie wiem. 
Postanowiłam coś zrobić, mianowicie zakładkę "Godni Polecenia" , na czym to polega? Już tłumaczę, więc piszecie tam linki do swojego bloga, ALE tylko link, z numerkiem, w każdym kolejnym poście, pod rozdziałem będę "promować" trzy blogi z tej listy, każdy się tu znajdzie, kto będzie chciał. Jak to robicie? Piszecie np. 69) one-mistake-jessy.blospot.com + @hbefjrndk nick z twittera ew. aska i link do bloga, po co link tt albo aska? Po to, by poinformować was, że takowy blog został zareklamowany tutaj :) Jeśli jednak chcecie opisać blog, to w zakładce SPAM wraz z linkiem do niego, nie spamujcie mi pod rozdziałami, tu liczę tylko na wasze opinie, ale błagam! Rozwijajcie je bardziej niż " Fajnie, Super" okay ? :) 
Dobrze misie, jeszcze jedna sprawa, tak jest nowy rozdział bloga, ale ja nie o tym, jedna z dziewczyn, nie będę zdradzać kto, gdzie i jak, spytała mnie o to, dlaczego na tt nie ma kont np. @jessypl i @harrypl tak jak Dark itp. Według mnie? Moje opowiadanie nie jest jakieś tam nie wiadomo jakie, jednak pewnie byłoby mi miło, zaczęłam je tłumaczyć na język angielski, więc może kiedyś, ale jeśli podoba wam się pomysł tej dziewczyny to napiszcie do mnie. Chodzi mi o to, czy ktoś znalazłby się do prowadzenia takich kont? Jeśli tak, to załatwmy to właśnie na tt :) 
Dobrze dziękuję, rozpisałam się, uhhhhhh xx
Kocham was i dziś nie nalegam na komentarze, sprawdzę jak sami sobie poradzicie :) 


16 komentarzy:

  1. Nie żyję.
    To było zakurwiste!
    I ten entuzjazm Harry'ego na końcu, boże ja se myśle czy on czasami nie ma jakiejś choroby psychicznej, która czasami daje o sobie znać...Choć nie zdziwiłabym się jakby tak było ;)
    Oh...A Justin mnie wkurwia. Po co się ładował do ich życia? No nic.
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam ;*

    Dangerous Darkness

    OdpowiedzUsuń
  2. Gwrehds.. Cudowne *.*
    To Harry okradł bank?! Myślałam, że po tym odwyku i tamtej sytuacji trochę spoważniał i stał się takim cute boy, ale jednak się myliłam. To w sumie dobrze, bo bardziej podoba mi się Harry jako bad boy ( oczywiście w tym opowiadaniu). Ten napad chyba nie był taki zły.. W końcu zrobił to z myślą o Jessy i ich przyszłości, co jest takie urocze <3 nie chciałabym być na miejscu Harrego- widać, że Jes szykuje opierdol i to dość mocny, albo po prostu go zostawi ( choć w to nie wierzę, za bardzo go kocha <3). tak czy siak na pewno Wyniknie z tego "skoku" jakiś problem. Nie byłabyś sobą jakbyś pisała, że wszystko jest idealnie. I to właśnie w Tobie kocham <3 tak samo jak Twoje opowiadanie <3
    Jestem MAX ciekawa co będzie dalej ;+

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejuuniu!Te rozdział tak trzyma w napięciu,że ja pierdzielę <333
    Musze tylko dodać,że kiedy zwracają się do siebie nazwiskami,no to Styles jest ok,ale BIEBER: wtedy chce mi się normalnie śmiać XD bo jakby nie było,bieberka stworzyłaś tu całkiem innego niż tego od 'baby' <33

    OdpowiedzUsuń
  4. tak dlugo czekalam na ten rozdzial... I jest <3 cudowny, ale myslalam, ze jednak Styles nie okradnie tego banku.. :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Super czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu to jest takie OMGF i giueniznveaovmkehrmckmos vsd ŚWIETNE!!!!!! Akcja się zrobiła jeszcze bardzie ciekawsza!! Czekam na nn!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Napad na bank... Spolka Bieber&Styles sie rozkreca... ;) Rozdzial jak zawsze genialny *.* Zastanawiam sie co Justin i Hazz narozrabiaja w kolejnym rozdziale, na ktorego czekam z niecierpliwoscie :) Mala prosba: Moglabys ''wrzucic'' gdzies do opowiadania Zayn'a? Prosze ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. wiatm :3
    aaa!!! przeczytałam wszystkie rozdziały i po prostu nie mogłam się oderwać od czytania!! jejku, zarwałam noc,żeby czytać i przysięgam ci że emocje mną szargały. popłakałam się nawet, co u mnie się za często nie zdarza ;)
    co do tego rozdziału do . kurwrwrwrwrwrwrwr... musiał to zrobić?! pieniądze nie są najważniejsze w życiu , haha, a z tym Louisem to bym się nie spodziewała, serio, zatkało mnie xd no i wracając, justin mnie wkurza, w twoim opowiadaniu jak i w jego życiu prywatnym... głupek, sprowadza Harrego spowrotem na złą drogę, idiota.
    ale rozdział ogółem bardzo, bardzo, bardzo, bardzo mi się podoba... jest fantastyczny, fenomenalny, genialny, cudowny, świetny, super i ugh, brakuje mi słów żeby go dobrze opisać : c
    z niecierpliwością czekam na następny rozdział.
    pozdrawiam i życzę weny ;**

    zapraszam do mnie http://wlasnietutaj.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. super, super i jeszcze raz zajebiste xD

    OdpowiedzUsuń
  10. kieedy następny? :33
    czekam i czekam! :DD
    brakuje mi rozdziałów :c nie dodajesz już tak często jak kiedyś :c

    OdpowiedzUsuń
  11. Faaajowy ;D A do mnie to kto wpadnie do cholery? http://Nightingale-Story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. więc tak jak chciałaś nie napiszę tylko dwóch bezsensownych słów. na ten rozdział trzeba się było trochę naczekać ale było warto. jeśli masz pisać tak świetne rozdziały jak ten to służą Ci takie długie przerwy :) fajne jest to że ciągle się coś dzieje. ale Bieber nie za bardzo mi się tutaj podoba. gdyby nie on Harry nie zszedł by znów na złą drogę. ale nie wszystko musi być idealnie :3 mam nadzieję tylko że jakoś wszyscy z tego wyjdą i nie będzie za dużo problemów. a jak Eleanor powiedziała że się zaręczyła to myślałam że z Justinem :o a jednak nie ! :D dobrze by było gdybyś dodała więcej ludzi z One Direction... np. taki Liam albo Zayn... no cóż. to Twoje wizje i Twój blog :) zrobisz jak chcesz - Julia ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy nowy rozdział?
    Ja tu umieram... ;D

    OdpowiedzUsuń