No nie powiem, okazja taka jak dziś nie zdarzała się codziennie. Jessy u mnie nocowała. Cieszyłem się,że dała mi jeszcze jedną szansę.
Oparłem się dłońmi o kuchenny blat i odetchnąłem pod nosem wpatrując się w podwórze za oknem. Miałem nadzieję,że rodzice jednak nie wrócą. Chciałem spędzić tą noc tylko z nią.
-Harry..-Jej cichy szept rozległ się po kuchni.Spojrzałem na nią przez ramię odrywając się od blatu.-Idziesz do łóżka? -Zagryzła nieświadomie dolną wargę oplatając palcami framugę drzwi.
-Boisz się sama?-Uśmiechnąłem się pobłażliwie w jej stronę. Była taka piękna, taka urocza w mojej koszulce i taka niewinna.
-Grzmi..-Szepnęła spuszczając wzrok i skubiąc zębami dolną wargę. - I..chcę się do ciebie przytulić.- Pokiwała głową. Nie odpowiedziałem stojąc nadal w miejscu. Moich uszu dobiegł cichy odgłos stawianych przez nią ostrożnie stóp. Jej ramiona oplotły mnie w pasie i przytuliła się do moich pleców.-Harry...proszę.Boję się.
-Nie masz czego.- Zapewniłem ją rozplątując jej drobne palce,które mocno zaciskała na materiale mojej koszulki i obróciłem się. Podniosła na mnie wzrok i westchnęła pod nosem. Oplotłem ją zaraz ramionami i pocałowałem we włosy.- Ja cię obronię tak myszko?
Jedyne na co mogłem liczyć to jej nieme skinięcie głową. Wplotła palce między moje i pociągnęła mnie za sobą.
Jessy zaprowadziła mnie do sypialni i wspięła się na łóżko starając się zapalić lampkę,ale powstrzymałem jej palce. Widziałem w mroku jak jej oczy otwierają się szeroko.
-Spokojnie, po prostu wejdź pod kołdrę, nie zapalaj światła, ja trafię.-Pokiwałem głową zrzucając z siebie spodnie. Niedbale rzuciłem je w stronę krzesła,koszulkę potraktowałem podobnie.
Wsunąłem się pod kołdrę łapiąc ją za biodra i przyciągając do siebie na co pisnęła pod nosem. Uśmiechnąłem się do siebie.
-Masz zimne ręce. - Poskarżyła się. Mogłem przysiąc,że właśnie wydyma wargę w niezadowoleniu.
-Przepraszam,że zawiodłem. -Uśmiechnąłem się z rozbawieniem oplatając ją ramieniem tak,że jej głowa miękko spoczęła na moim ramieniu. -Śpij dobrze. - Szepnąłem jej do ucha przesuwając nosem po policzku i wplatając nogi między jej.Nie protestowała. Niesamowite było to jak ciało Jessy bardzo wpasowywało się w moje. Po prostu niesamowite.
Zmierzwiłem palcami loki odgarniając je w bok i spojrzałem na nią. Błysnęło się. Światło padło na jej twarz. Jej rzęsy drżały delikatnie z każdym oddechem. Była taka spokojna.
Odruchowo objąłem ją mocniej przymykając oczy i wtulając nos w jej włosy tak by móc rozkoszować się jej zapachem.
-JESSY-
Przekręciłam powoli głowę natrafiając na silne ramię,które wciąż mocno mnie oplatało. Uśmiechnęłam się do siebie. Jego głowa miękko spoczywała na poduszce, loki były rozsypane w koło, jego rzęsy drżały,oddychał spokojnie, usta miał lekko rozwarte. Jeszcze nigdy nie widziałam go tak bardzo spokojnego. To była jakaś nagroda za to wszystko.
-Gapisz się na mnie..-Wymruczał.Zaróżowione i pełne wargi rozciągnęły się w lekkim uśmiechu.
-Masz oczy zamknięte, więc nie możesz tego wiedzieć.- Stwierdziłam z rozbawieniem. Zachichotał. Jego oczy powoli się otworzyły,ale zanim to się stało zamrugał kilkakrotnie, zamknął je i w końcu na mnie spojrzał. Zielone tęczówki błyszczały niesamowitym blaskiem. Był taki...taki piękny.
Uśmiechnął się już nieco szerzej ukazując zęby, dołeczki w jego policzkach się uwydatniły. Wyglądał jak anioł. Mój własny anioł.
-Dobrze ci się spało?-Wyszeptał ochryple obracając się na bok. Jego palce przesunęły się powoli po moim udzie zaraz pod materiałem kołdry.-Jessy?
-Um, tak, cudownie bo z tobą.-Zaśmiałam się odruchowo uświadamiając sobie z jakim opóźnieniem mu odpowiedziałam. Uśmiechnął się tylko w odpowiedzi.Dźwignął się na nogi i wstał z łóżka.
Odetchnęłam z zachwytem kiedy zerknął na mnie przez ramię wyciągając czystą koszulkę,którą zaraz mi rzucił i obrócił się powoli w moją stronę.
Harry był idealny. Mięśnie jego brzucha się odznaczały, linie wyraźnie tworzące literę V, umięśnione ramiona, nie kłamiąc widocznie silne,ale zgrabne nogi, opalona cera, bokserki,które tak mocno go opinały, loki rozwiane w nieładzie i te błyszczące oczy, pełne usta,które oblizał powoli różowym językiem.
-Nie krępuj się, chcesz po dotykać, poproś. -Zaśmiał się pochylając w przód by dosięgnąć swoich spodni,które zaraz wsunął na siebie. - I radzę ci się już zbierać, twoja mama wyraźnie stwierdziła,że masz być przed dwunastą w domu. - Posłał mi buziaka w powietrzu łapiąc jeszcze koszulkę, by po chwili opuścić pokój i zostawić mnie samą.
***
Rozejrzałam się uważnie po ciemnej uliczce. Nie powiem, Londyn o tej porze nie był najmilszym miejscem zważając też na to,że nieźle dziś padało. Do tego prawie żadna latarnia nie świeciła. Czułam się nieswojo i nie powiem,ale bałam się tu być bez Harry'ego.
Stawiałam stopy z taką ostrożnością, by nie wdepnąć w kałużę. Do moich uszu dobiegły krzyki.
Obróciłam głowę w bok i zilustrowałam szybko grupkę mężczyzn okładających kogoś w świetle lamp. Nie mogłam jednak nikogo rozpoznać, było zbyt ciemno. Przełknęłam głośno ślinę, moją jedyną myślą było tylko to by uciec.
-No dawaj Styles! -Ryknął jeden z nich a ja otworzyłam szerzej oczy słysząc nazwisko swojego chłopaka. Nie wiem co,ale coś zmusiło mnie do tego, by stanąć w miejscu. Nagle moje stopy ruszyły w stronę tej całej bandy. Do cholery co ja wyprawiałam? Przecież mogli zrobić mi krzywdę,ale w sumie z drugiej strony miałam teraz to gdzieś.
Kiedy podeszłam wszystkie twarze obróciły się w moją stronę. Poczułam okropną woń alkoholu,wszyscy byli pijani.
Rozpoznałam kilku z nich. Było ich sześciu. Rozpoznałam między innymi tego całego Sean'a. On na samym początku sprowadzał narkotyki dla naszej paczki, następnie ten cały Chris on z tego co tłumaczył mi Harry on był w jakimś gangu, czy czymś takim,ale naprawdę wtedy mnie to nie obchodziło. Teraz to mogło być kluczące.
Poderwałam głowę wyżej. Mój wzrok powędrował w stronę chłopaka opartego plecami o ścianę. Chwiał się a reszta rechotała,kiedy ten cały Chris zadawał mu kolejne ciosy.
-Ha..Harry.-Zająknęłam się. Oni nadal nic nie zrobili. Patrzyli to na mnie, to na Harry'ego,który krzywił się wyraźnie. Wyraźnie bardzo to ich bawiło. - Proszę,puśćcie go..-Szepnęłam zakrywając usta dłonią,kiedy oberwał w brzuch aż się zgiął w pół.
Nagle Chris złapał mnie mocno za biodra i przysunął do siebie. Odepchnęłam jego dłonie co widocznie go zezłościło.
-Nie dotykaj mnie,bo przysięgam,że cię zniszczę.-Wysyczałam patrząc mu ze wściekłością w oczy. Nagle strach ze mnie uleciał, byłam gotowa bronić Harry'ego,nawet jeśli miałam tego pożałować.
-Zadziorna, masz szczęście,że nie wyżywam się na kobietach. - Obnażył zęby w podłym uśmiechu. - I wiesz co? - Zrobił krok w moją stronę. -Puszczę go tylko dlatego,że jesteś taka śliczna i liczę na to,że kiedyś się jeszcze spotkamy. - Obrócił się w stronę reszty swojego ohydnego towarzystwa i skinął lekko głową. Ruszył przed siebie wolnym krokiem a reszta za nim.
Zaraz podeszłam do Harry'ego,ledwo trzymał się na nogach, był strasznie wcięty.
-Co ty narobiłaś? -Jęknął cicho kiedy chwyciłam go i oplotłam jego rękę w okół mojego ramienia. Nic więcej nie powiedział, gdy ruszyłam przed siebie wolnym krokiem. Wiedziałam,że stara się nie przygnieść mnie ciężarem swojego ciała. Ta droga stawała się trochę męcząca z każdym krokiem.
-Nie może mnie bronić dziewczyna, to ja muszę bronić ciebie..-Wybełkotał pochylając głowę w bok tak,że szepnął mi to prosto na ucho. Zagryzłam wargi ignorując jego słowa. Wiedziałam,że pogada,pogada i się zamknie.
Nagle jego dłoń zsunęła się po mojej tali a długie palce ścisnęły mój pośladek. Jęknęłam pod nosem łapiąc jego dłoń i zaraz ją odtrąciłam co wyraźnie go rozbawiło,ale więcej tego nie próbował.
-Zostaniesz dziś u mnie, rodziców nie ma..-Pokiwałam głową otwierając drzwi jedną dłonią a drugą mocno go przytrzymałam. Objęłam go mocno w tali i wprowadziłam po omacku do mieszkania by zaraz zatrzasnąć za sobą drzwi i włączyć światło.
Droga na górę po schodach była trochę łatwiejsza bo Harry mocno trzymał się poręczy i nieco mi pomagał.
Usiadł ciężko na łóżku przewracając się na nie plecami. Wywróciłam oczyma zaraz idąc do łazienki żeby się odświeżyć. Miałam nadzieję,że kiedy wrócę on będzie już spał.
***
Weszłam do pokoju dosłownie na paluszkach. Leżał zamkniętymi oczyma wtulony w poduszkę, przykryty kołdrą i naprawdę miałam nadzieję,że ma na sobie bokserki. Wyglądał tak słodko zawsze kiedy spał. I był mój.
Weszłam cicho na łóżko zaraz wsuwając się pod kołdrę i pochyliłam się nad nim gasząc lampkę.
-Jessy...-Wymamrotał sennie. Odsunęłam się szybko sądząc,że go obudziłam,ale odetchnął cicho i przez sen mocno objął mnie w tali. Nie zamierzałam się odsuwać i wtuliłam się mocno w jego tors. Czułam się przy nim bezpieczna. Już tak,ale martwiło mnie to co się dziś stało. Był strasznie poturbowany, to znaczy tak sądziłam,ale wiedziałam,że będę mogła to obejrzeć dopiero jutro.
____________________________________________________________________________
Uhum, dodałam rozdział.
Widzę,że wzięliście sobie swoje słowa do serca, i tak, od teraz jest ta zasada.
Mianowicie : Co najmniej 20 komentarzy, dopiero dodaję rozdział.
Nie wiem czy ten wam się podoba, jedno jest pewne, to nie potrwa długo.
no to tyle.
do napisania xx