czwartek, 11 kwietnia 2013

Rozdział 15.

-Harry nie mam już siły...-Wyszeptałam cicho bawiąc się jego włosami. Podniósł głowę do góry wpatrując się we mnie uważnie. Westchnęłam mimowolnie.- Nie mam już siły na bycie matką, ja chcę chwilę odpocząć, nie potrafię pogodzić nauki i wychowywania Darcy.
-Kochanie wiem,że jest ci ciężko..-Podniósł głowę z mojego brzucha i usiadł prosto na łóżku. - Chcę ci pomóc,ale szukam pracy, plus ten cały odwyk i spotkania, i...-Pokręcił energicznie głową przesuwając palcami po mojej dłoni.-Przepraszam, postaram się znaleźć więcej czasu dla was obu.
-Będę ci bardzo wdzięczna,jeśli raz na jakiś czas się nią zajmiesz.- Uśmiechnęłam się w jego stronę. - Tęsknie za tobą..
-Ciągle tu jestem. - Zmarszczył brwi wpatrując się we mnie. Pokręciłam głową.
-Nie w tym sensie. Nie mamy dla siebie czasu i..po prostu tęsknie za twoim dotykiem.-Wyjaśniłam pokrótce zagryzając zęby na dolnej wardze. Mój wzrok przesunął się po jego twarzy widziałam coś na pozór zdziwienia.-A ty...myślałam,że no..
-Nie wiem czy zasługuję jeszcze na to,żeby dzielić z tobą łóżko.-Stwierdził nagle. Otworzyłam szeroko oczy.Coś było nie tak, kiedyś dla niego seks był priorytetem,a teraz...-Nadal mnie oczywiście pociągasz,ale zrobiłem..tak wiele podłego.
-Co takiego?- Spytałam szybko i ostro. Widziałam zakłopotanie w jego każdym ruchu.-Harry?
-No wiesz po tym jak wyszedłem z pierdla, urodziła się Darcy wiedziałem,że ty nie będziesz miała ochoty na igraszki. -Pokiwał szybko głową. Przełknęłam głośno ślinę.-A Jade nadal była chętna więc..
-Wyjdź stąd..-Pokręciłam głową czując łzy cisnące mi się do oczu.
-Jessy daj mi to wyjaśnić.- Poprosił nagle podnosząc ręce w geście poddania.
-Co ty chcesz mi jeszcze kurwa wyjaśniać?! - Krzyknęłam na całe gardło. Dało się wyczuć w tym gorycz,ale tak naprawdę to nie było tylko to, miałam też wyrzuty sumienia sama względem siebie. Zaniedbałam go,więc poszedł do innej.- Jesteś tylko..jesteś tylko kolejnym niewyżytym skurwielem! Wynoś się stąd!
-Jessy uspokój się, proszę.. -Przełknął głośno ślinę widząc,że podnoszę się z łóżka. - Serio? Wyrzucisz mnie z domu w środku nocy?
-Wynoś się. W tej chwili.-Warknęłam oddychając ciężko przez usta.- Powiedziałam coś...-Mruknęłam wskazując na drzwi.
Poderwał się na nogi zbierając ubrania i wyszedł szybko trzaskając drzwiami.
Mimowolnie parsknęłam głośnym płaczem siadając pod ścianą. Podkuliłam kolana pod brodę.
Nie wiedziałam jak mógł zrobić mi coś takiego.Szczególnie teraz, w takim "okresie" naszego życia, na tym etapie związku.
Nie widziałam wtedy sensu w tym,żeby za nim iść, napisać mu to,żeby wrócił do domu, po prostu nie chciałam go wtedy widzieć. Za bardzo bolała mnie zdrada i to,że tak po prostu to powiedział. To było okropne.

-HARRY-

Tak, byłem podłym chamem,ale nawet ja miałem określone potrzeby.Nie chciałem jej zdradzić, samo tak wyszło. Tak, wiem, słaba wymówka, słabe tłumaczenie,ale co miałem zrobić? Musiałem się przyznać, nie zniósłbym okłamywania jej dalej, to nie miałoby sensu.
Wszedłem cicho do domu, dochodziła trzecia nad ranem. Miałem cichą nadzieję,że już usnęła, że jej nie obudzę. Nie byłem przygotowany na kolejny atak z jej strony, chciałem to załagodzić. Jakoś bynajmniej miałem nadzieję,że załagodzę.
Powoli, niemal na palcach przekroczyłem pokój Darcy. Obserwowałem przez chwilę z lekkim uśmiechem jak wzory motyli tańczą na ścianie. Jej lampka z wyciętymi w kloszu motylami obracała się powoli dając właśnie taki niesamowity efekt na kremowej ścianie tuż nad jej łóżeczkiem.
Podszedłem bliżej. Zacisnąłem zmarznięte palce na białej ramie łóżeczka i spojrzałem na swojego aniołka.
Darcy z każdym dniem była do mnie coraz bardziej podobna,ale nawet gdyby nie była nie próbowałbym się jej przecież wyprzeć.
Uśmiechała się pod lekko zadartym i zgrabnym noskiem,który pewnie odziedziczyła po Jessy, główkę obracając w jedną stronę a do policzka przyciskając malutką rączkę. Była moim aniołkiem. Nie ukrywałem tego, w sumie bardziej niż dla Jessy, to dla niej zdecydowałem się na odwyk,który niemal mnie niszczył. Tak bynajmniej myślałem.
Pochyliłem się cicho odgarniając ostrożnie palcem włoski z jej czoła. Powoli zaczęły się kręcić, niemal przypominając wyglądem moje, nieco jednak krótsze i ciemniejsze, prawie czarne, zupełnie jak Jessy. Była śliczna. Musiałem przyznać,że nawet jak na wpadkę, udała nam się doskonale. Była doskonała. Żałowałem w tamtym momencie tylko kilku kwestii. Traktowania jej matki jak szmaty przez pewien czas, tego,że jestem ćpunem i faktu,że nie mam pracy, muszę dilować by je utrzymać. Nie zamierzałem brać, chciałem tylko dilować, żeby ona i jej matka miały to czego potrzebują, inna praca? Nie mogłem nic znaleźć.  No bo kto przyjmie osiemnastolatka, który nie skończył szkoły. Nikt. Nie miałem najmniejszych szans i się tak szczerze z tym pogodziłem.
-Śpij dobrze aniołku.- Szepnąłem widząc jak obraca główkę w drugą stronę i musnąłem jej policzek palcami zaraz powoli wycofując się z pokoju.
Kto by pomyślał,że jeszcze kilka miesięcy temu byłem szczeniakiem,któremu śniła się jego sąsiadka i to całkiem roznegliżowana, wijąca się pod nim w agonii, że zwalałem sobie myśląc o jej cudownym ciele,które widziałem za każdym razem kiedy przebierała się po przyjściu ze szkoły.
Teraz byłem inny. Dorosły. Za każdym razem kiedy pomyślałem o Jessy, nie widziałem nagiej dziewczyny, której nie mogę mieć, teraz widziałem ją jeszcze z czasów, kiedy śmiała się ze wszystkiego, była uśmiechnięta, wesoła i pełna życia, wiedziałem też to,że w sumie w tym momencie taka Jessy była dla mnie już nieosiągalna. Wiedziałem,że ją zniszczyłem od środka. Zacząłem od zabójstwa Kieran'a, potem było to pieprzone więzienie, okres w którym myślała,że zostanie z dzieckiem sama albo raczej je odda, następnie okres kiedy wstąpił we mnie szatan i biłem ją na każdym kroku. Ale ja nie biłem jej specjalnie, ja w pewnej mierze nie chciałem, dragi mną rządziły, dragi, alkohol i reszta tego świństwa,które nigdy nie powinno znaleźć się w moim życiu, posiadaniu.  I niszczyłem ją teraz. Moja zdrada ją niszczyła. Bałem się. Zaczynałem się naprawdę bać.
Jessy nie była taka sama. Dawno nie widziałem,żeby się uśmiechała bez powodu jak dawniej. Była blada, cholernie blada i szczuplutka, jeszcze szczuplejsza niż wcześniej, była wrakiem. Nie wysypiała się. Widziałem jej sińce pod oczami,które jakoś próbowała zakryć, nie wychodziło jej to. Miotała się każdego dnia między kuchnią, pokojem Darcy i szkołą a jeszcze po tym szukaniem pracy.
Zdawałem sobie z tego sprawę,ale naprawdę, ja nie wiedziałem już co mam zrobić. Nie byłem pewien niczego.
Uchyliłem powoli drzwi. Mój wzrok padł na łóżko. Spała. Słyszałem jej cichy oddech odbijający się niemym echem wśród ścian sypialni.
Powoli podszedłem do łóżka. Na policzkach miała zaschnięte strugi tuszu wymieszanego ze łzami, a mimo to spała spokojnie. Czułem się okropnie.
Ostrożnie wziąłem ją na ręce i ułożyłem wygodniej, po jej stronie, otuliłem kołdrą siadając na łóżku. Nie chciałem wtedy spuszczać jej z oka ani na chwilę. Bałem się,że widząc mnie, ucieknie zabierając Darcy i zostanę całkiem sam.

Zerknąłem sennym wzrokiem na wyświetlacz komórki. Dochodziła siódma. Powoli podniosłem się z łóżka mimo zmęczenia i wyszedłem z pokoju najpierw upewniając się,że Jessy śpi spokojnie. Nie spałem całą noc obserwując każdą jej reakcję.Kilka razy mamrotała moje imię, czasem oberwałem z kopa, ale nie przejąłem się tym zbytnio. Spała,więc nie wiedziała co robi.
Przekroczyłem próg pokoju naszego aniołka. Darcy już nie spała. Wierzgała w łóżeczku rzucając pluszaki na boki i chichotała przy tym zawzięcie. Mimowolnie czułem,że moje usta wykrzywiają się w lekkim uśmiechu.Pochyliłem się nad nią i musnąłem jej policzek palcem,za który zaraz mnie złapała i podniosła swój wzrok.
-Cześć aniołku..-Szepnąłem do niej widząc jak mi się uważnie przygląda. Przechyliła głowę odrobinę w bok,żeby mieć lepszy widok i uśmiechnęła się chyba nieświadomie a moje serce dosłownie zabiło szybciej. Pierwszy raz się do mnie uśmiechnęła tak bez powodu, to było zaskakujące i takie, nieprawdopodobne. -Nie płacz co? Nie budźmy mamy, miała..ze mną małą sprzeczkę więc niech się wyśpi. - Podszepnąłem pewien,że w pewnej mierze ona coś zrozumie. Puściła mój palec i chwyciła zabawkę zajmując się nią zaraz.
Westchnąłem pod nosem słysząc dzwonek do drzwi. Nie wiedziałem kto tak wcześnie mógłby zaburzać nasz spokój. Po za tym była sobota, komu by się chciało?
Zbiegłem na dół upewniając się,że Darcy grzecznie się bawi i otworzyłem powoli drzwi.
Uniosłem brew. Kobieta w średnim wieku podniosła swój wzrok, miała chyba niebieskie oczy,ale tak naprawdę nie widziałem, zasłaniały je grube szkła okularów. Nie była zbyt atrakcyjna. Czarna spódnica do kolan, biała bluzka z żabotem i marynarka, buty na ledwie zauważalnych obcasach i włosy związane w gruby warkocz. Miałem do takich dosłowny wstręt.
-O co chodzi? -Spytałem dopiero po chwili namysłu nadal świdrując ją wzrokiem. Poprawiła na ramieniu rzemyk jej torebki.
-Anna Benson, opieka społeczna, mogę wejść?-Jej piskliwy i okropnie drażniący głos zabrzęczał mi kilkakrotnie w uszach. Skrzywiłem się mimowolnie dopiero po chwili orientując się kim jest. Przełykając głośno ślinę zaprosiłem ją gestem ręki do środka.Weszła powoli zsuwając odrobinę okulary na nos, jej świdrujący wzrok przesuwał się z uwagą i dokładnością po każdym najmniejszym zakamarku korytarza, przez który przechodziła. To było denerwujące.
-Gdzie pani...-Jej wzrok zatopił się w papierach,które targała w dłoni.- Jessica Pierce? - Jej wzrok w tamtym momencie spoczął na mnie.- I mała Darcy Hope Styles? Właściwie, to pan jest przyjacielem Jessicy?
-Jessy jeszcze śpi, wie pani, jest dopiero siódma. - Zauważyłem siląc się na miły ton, chociaż tak bardzo chciałem suce dopiec i zaraz ją wyrzucić.- Darcy bawi się w łóżeczku, tak jestem.. Chłopakiem Jessy. - Uniosłem brew. Śmieszył mnie zawsze fakt,że jeśli ktoś miał dziecko a nie był po ślubie, to każdy mówił " przyjaciel" no przepraszam,ale gdybym był jej przyjacielem, to nie miałbym z nią dziecka, nie mówił,że ją kocham, to chyba logiczne tak? No najwyraźniej nie dla urzędasów. Wkurzali mnie.
-Mogę zobaczyć resztę domu i dziecko?- Spytała wchodząc do kuchni. Ja pierdole, zaczynało mnie nosić. Zamiast najpierw spytać, dopiero wejść dalej to szmata robiła to odwrotnie. Ale musiałem się opanować, dla Darcy, spokojnie.
-No.. tak, oczywiście.- Stwierdziłem wzdychając cicho pod nosem i poszedłem za nią.
Coś jej nie pasowało, skrzywiła się lekko pod nosem. I kolejny punkt, który wkurzył mnie? Zaglądała mi do lodówki, no kurwa! - I proszę dalej..-Mruknąłem za nią widząc jak idzie na górę. W tamtym momencie modliłem się tylko o to,żeby nie obudziła Jessy. Mogło być źle.- Tutaj jest pokój Darcy. - Poinformowałem ją otwierając powoli jasnobrązowe drzwi jej pokoiku. Weszła bezceremonialnie rozglądając się po nim.Widziałem,że to jej odpowiada, podeszła do łóżeczka i pochyliła się nad małą,która nagle zaczęła płakać. Zacisnąłem zęby na dolnej wardze.
-Jeśli obudziłeś mi kurwa dziecko zdradziecki sukin...-Wypowiedź Jessy urwała się w połowie a ona sama stanęła jak wryta patrząc szeroko otwartymi oczyma na kobietę. Zadrżałem mimowolnie. - Kim pani jest?
- Anna Benson, opieka społeczna.- Wyjaśniła spokojnie,ale wiedziałem,że wybuch Jessy mógł nas pogrążyć.
-Właśnie kochanie...Opieka społeczna.- Powtórzyłem z lekkim zdenerwowaniem. Kobieta przyglądała się uważnie szczupłej brunetce i uniosła brwi.
-Mam osobiste pytanie..-Zaczęła poprawiając znowu torebkę i spojrzała na nas oboje.- Czy w państwa rodzinie zdarzają się kłótnie, przepełnione przemocą?
-W każdej rodzinie zdarzają się kłótnie.- Sprostowałem szybko na jednym wdechu niemal się zapowietrzając. - Ale nikt nikogo nie bije, jeśli o to pani chodzi, proszę sprawdzić, moja dziewczyna, moja córka...obie całe i zdrowe, bez siniaków, niczego takiego nie ma.
-Muszę o to spytać, więc w takim razie skąd ślady zaschniętego tuszu na policzkach? - Jej świdrujący wzrok zatrzymał się na mnie w pewnym momencie.- Jest pan pewien,że nikogo pan nie bije? Mamy kogoś,kto twierdzi,że jednak pan bije i to poważnie.
-Czy ty jesteś jakaś pojebana babo?!- Wrzasnąłem w pewnej chwili. Darcy zaniosła się nagłym płaczem,ale tak się wściekłem,że nie zwracałem na to uwagi.- To moja matka tak? Śmiało, słuchajcie jej, ona chce odebrać nam dziecko, ale tak słuchajcie jej kurwa! - Odetchnąłem głęboko. Widziałem niedowierzanie na twarzy Jessy.- Albo zabierzesz dupę w troki w tym momencie,albo sam się ciebie pozbędę.- Uniosłem brwi widząc jak szybko poprawia nerwowo torebkę i niemal pędem wypada z pokoju Darcy. Zaraz potem usłyszałem stukot jej obcasów na schodach.
-Co ty zrobiłeś?- Spojrzałem na Jessy. Zaśmiała się ponuro kręcąc w niedowierzaniu głową. Zagryzłem wargi. Ja sam nie wiedziałem czemu to zrobiłem,ale wiedziałem,że przesadziłem.

- 5 godzin później, ten sam dzień. -

-Mam cię jeszcze długo przepraszać? - Jęknąłem cicho zbiegając po schodach za Jessy .Nie odzywała się do mnie od momentu,w którym ta kobieta wyszła i chyba nie miała zamiaru. - Jessy kocham tylko ciebie, no błagam cię, uwierz mi, ja i Jade...-Westchnąłem ciężko.- Słuchaj, jednorazowa przygoda, nic więcej..
-Jasne..- Mruknęła cicho z powątpiewaniem. Nie wierzyła mi. Normalne.
Rozległ się dzwonek do drzwi. Otworzyła je gwałtownie a do środka bez ostrzeżenia wpadła ta cała Anna, czy chuj wie jak jej było na imię, wcisnęła mi coś w dłoń, jakiś papierek i poszła na górę.
Oboje zaraz rzuciliśmy się za nią. Nie wiedzieliśmy o co chodzi, a ja nie miałem czasu żeby przeczytać to co pisało na tym świstku. Po prostu nie.
-Co pani wyrabia?- Krzyknąłem widząc jak podnosi moje dziecko.- Oddaj Darcy i to w tym momencie! -Podszedłem do niej bliżej. Mała znowu zaczęła niemiłosiernie płakać. Tego było dość. -Oddaj! - Wrzasnąłem,ale nim zdążyłem ją złapać, wyminęła mnie zwinnie i wybiegła z pokoju. Ruszyłem za nią mijając w pośpiechu Jessy. Chciałem złapać ją za rękę i nagle wszystko stało się tak szybko.
Pociągnąłem ją za apaszkę a ona poślizgnęła się na schodku. Moje serce w pewnym momencie zamarło. Kobieta spadła w dół z moją córką na rękach... i po prostu spadła. Słyszałem huk kiedy obijała się o następne schody,ale mój mózg powoli przestał rejestrować obrazy. Słyszałem tylko huk a potem głośny pisk przerażenia Jessy.Oczy jakby zaszły mi mgłą. Obróciłem głowę w jej stronę. Zanosiła się płaczem starając się podnieść z ziemi. Klęczała, krzyczała, nie mogła powstrzymać łez a ja patrzyłem na nią dziwnie. Jakim cudem moja malutka Darcy przestała płakać? Nigdy nie uspokoiłaby się tak łatwo, szybko.
A potem spojrzałem w dół. Zamarłem. Nie kontrolując swoich odruchów zawyłem z bólem w głosie upadając na kolana.
Kobieta leżała w dole schodów, z rozrzuconymi rękami i nogami, widziałem zakrwawiony kocyk Darcy leżący nieopodal i moja córeczka. O Boże.
-Darcy! - Krzyknąłem zbiegając na dół. Wziąłem ją na ręce oddychając spazmatycznie. Miała zamknięte oczka,ale ...ale ona żyła, musiała żyć, po prostu.. usnęła, tak na pewno.- Darcy, kochanie, spójrz, tatuś tu jest...no otwórz oczka.
-Harry odłóż ją..-Usłyszałem nad sobą przerażony głos Jessy.Czemu się bała? Dlaczego nie mogłem wziąć mojego maleństwa na ręce. - Harry! Harry proszę... proszę zostaw.. ja .. .Harry!
-Kochanie..-Pokręciłem szybko głową z lekkim uśmiechem. Co chwila pociągałem nosem,łzy płynęły mi po policzkach.- Darcy się zaraz obudzi, spójrz... Darcy...kochanie spójrz na tatę, kupimy ci nową zabawkę,ale spójrz..- Poprosiłem cicho. Nie reagowała i wtedy wszystko zaczęło do mnie docierać.- Nie...,nie, nie nie ! Nie kurwa nie! Ja nie... Darcy! - Parsknąłem żałosnym płaczem zaczynając ją do siebie tulić. Słyszałem zawodzenie Jessy. - Darcy..tata nie chciał tego zrobić, kochanie...

-Jessy-
-Jak to? - Szepnęłam z niedowierzaniem wpatrując się w lekarza. Nie wierzyłam w to co mi powiedział, to nie mogło być prawdą.- Jak to zwariował? Przecież..ostatnimi dniami zachowywał się już normalnie, posprzątał pokój Darcy bez marudzenia, on musi wyjść na jej pogrzeb, nie może go opuścić.- Pokręciłam szybko głową. Nadal nie mogłam uwierzyć w to, co się stało,ale radziłam sobie lepiej niż Harry. Z nim było źle, naprawdę źle. Wylądował w psychiatryku. Ciągle upierał się,że Darcy żyje,ale usnęła i mamy jej nie przeszkadzać, to co się stało zniszczyło jego psychikę do końca. Nie był już taki jak wcześniej.
Za każdym razem w środku nocy znikał. Znajdowałam go w jednym miejscu. Przy łóżeczku Darcy. Siedział tam i albo płakał albo widząc mnie uśmiechał się szeroko i o nią pytał. W pewnych momentach się go bałam, właśnie wtedy kiedy mówił,że znowu usnęła...

_________________________________________________________________________________

Nie mówcie,że jestem okrutna bo wiele łez wylałam na ten rozdział.
Ale to tyle. 
Do napisania kochani xx 
 

13 komentarzy:

  1. o mój Boże... to jest... ech, smutno mi :c

    OdpowiedzUsuń
  2. o ja cię pierdolę i co teraz kurwa będzie no co ja się pytam ? rozdział zajebisty,ale przerażający.no i znowu płakałam
    Natalie

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu to zrobiłaś? :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ta "decyzja" jest częścią pewnego planu. musiałam. lysm xxx

      Usuń
    2. Będą się ruchać i kolejne dziećko tak p mam nadzieję

      Usuń
  4. Piękny rozdział. Popłakałam się :c czekam na następny.
    @endlessly97

    OdpowiedzUsuń
  5. Rycze kur*a ryczę jak mogłaś uśmiercić to małe niewinne dzieciątko ja się pytam ?! Jak Miał być Happy And i wszystko miałob być Happy co ty odpierdalasz ?!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Happy End*
      I nie, nie miało go być, póki co.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. No mam nadzieję, że teraz któryś z chłopaków się zakocha z Jessy a ona w nim i coś się więcej będzie działo... :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cuuuudowny rozdział!! @ItsLunaMerci

    OdpowiedzUsuń
  8. hej!
    Chciałabym Cię zaprosić na bloga, którego piszę razem z kumpelami imaginy, http://one-direction-imaginy1.blogspot.com/
    dopiero zaczynamy, więc liczę na twoją obserwację naszego bloga :)
    Pozdrawiam ~~R.

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepiękny i taki smutny... ;'(

    OdpowiedzUsuń
  10. Ηello thеre, I dо thinκ your blog may be havіng intеrnеt
    browser соmρatіbilіty issues.
    Whenevеr I take a look at уour blоg in Safari, іt looks fіne but when
    opening in I.E., іt's got some overlapping issues. I just wanted to give you a quick heads up! Aside from that, fantastic website!

    Stop by my website :: pokoje ustroń

    OdpowiedzUsuń