sobota, 23 marca 2013

Rozdział 11.

LISTOPAD .

Jestem coraz bardziej żałosna. Harry'ego złapali w Październiku,a ja nadal tkwię w miejscu, zamiast zrobić cokolwiek ze swoim życiem. Zawaliłam szkołę, życie towarzyskie. Po prostu OBLAŁAM TEST Z ŻYCIA.
Szczerze? To ja już nawet nie wiem jak wygląda świat gdzieś dalej, gdzie nie sięga widok z mojego okna. Nie wychodzę z pokoju, no bo po co nie? To bezsensu.
Eleanor codziennie próbuje mnie gdzieś wyciągnąć, przychodzi do mnie, rozmawia ze mną. Kurwa jestem taka żałosna. Czuję się jak dziecko w szpitalu psychiatrycznym bez możliwości ucieczki. Nie ma ucieczki od życia. I nigdy nie będzie. Jedyne rozwiązanie to śmierć. Ale do tego trzeba mieć odwagę. Ja nie mam jej ani trochę. JESTEM ŻAŁOSNA.

____________________________________________________

Nie ma dnia, w którym o niej nie myślę. To już jak uzależnienie. Czego nauczyłem się w więzieniu? A czego miałem się nauczyć? Niczego. Tego,że kiedy powiesz jedno słowo za dużo oklepią ci tak mordę,że sam siebie nie poznasz?Dobre sobie. To nic w porównaniu z tym jak bardzo mój organizm się męczył. Trząsłem się każdego dnia. Każdej nocy. Nie mogłem spać. Zafundowali mi nieumyślnie darmowy odwyk. Tępe chuje. Ja nie dawałem rady. Musiałem wyjść.


GRUDZIEŃ.

Teraz jedyną ucieczką okazały się dragi i alkohol. Uciekłam z domu. Matka nie pozwalała mi zapomnieć. Wiem już dlaczego Harry to robił. To mu pomagało jakoś przeżyć w tym chorym świecie. Dlaczego wcześniej nie widziałam jakie to życie jest bezsensowne? Szare,pozbawione radości. Nie jestem już dzieckiem,powinnam czuć ból istnienia i czuję go.Bardzo,ale to bardzo dogłębnie. Niemal przeszywa mnie na wskroś,ale przecież tak powinno być.
Wiem,że powoli się staczam. Jestem wrakiem. Ale tak już ma być. Taki los był mi pisany.

_________________________________________________________

Próbowałem się dodzwonić. Po raz kolejny włączała się automatyczna sekretarka. Cholera. Pięknie. A może ona na mnie nie czeka? Może ma kogoś i jest szczęśliwa? Jeśli tak to dobrze. Co mógł jej zapewnić jakiś kryminalista, którym nie ukrywajmy,ale byłem, hm? Właśnie, nie mogłem zapewnić jej nic,bo nie wiedziałem ile jeszcze tu pobędę.

STYCZEŃ. 26 dzień miesiąca.

Wohoooo ! Mam urodziny. I z czego mam się cieszyć? Siedzę tutaj samotna z świeczką w dłoniach i patrzę jak płomyk chwieje się ze strony na stronę. Jestem samotna,ale nie sama.
Niall, Gabi, Liam, Danielle, Louis, Cece,Zayn z Perrie a nawet Jey i Thia.
Są tu tylko dlatego,że im mnie szkoda,ale naprawdę nie potrzebuję litości.Ja chcę tylko ukojenia. Rozpadam się od środka przez miłość,która i tak jest cholernie toksyczna. Miłość do Harry'ego z każdym dniem wyniszczała mnie od środka kiedy był obok,ale teraz jest jeszcze gorzej i tęsknię za tym cholernym stanem kiedy byłam tak dziecinnie zakochana. Ja nie dam sobie bez niego dłużej rady.

____________________________________________________________

Od samego rana płakałem. Nie wiem co się ze mną dzieje. Tak bardzo zaczynam żałować śmierci tego chłopaka, przecież on był niewinny a ja działałem pod wpływem impulsu.A teraz ona siedzi sama, w swoje siedemnaste urodziny. Jestem takim palantem.



LUTY. 1 dzień miesiąca.

Urodziny Hazzy. Jedyne czego chcę w tym momencie to śmierć. Nie dam rady. Przepraszam. Życie jest za trudne. A on? Kończy swoje osiemnaste urodziny w więzieniu. Tak naprawdę przeze mnie. Nie mogę w to uwierzyć. Tyle miesięcy. Za wiele,naprawdę to jest za wiele.

________________________________________________________________

Już osiemnaście lat krążę jak pasożyt po tej ziemi? Nieźle. Nie przypuszczałem,że tak długo uda mi się przeżyć,ale jestem tu i teraz. Żałosne. Nie mogę tak dłużej. 

MARZEC.

Jest ze mną coraz gorzej. Biorę, piję,palę. Z każdym dniem chudnę coraz bardziej. Prawie. Jestem w ciąży, a to mi naprawdę nie pomaga. Chcę się go pozbyć, zabić je, stłamsić. Chcę żyć sama. Bez tego potwora,który wyniszcza mnie bardziej niż wszystkie używki razem wzięte. Ten pieprzony bachor jest silniejszy niż sądziłam na początku. Ani wódka,ani dragi..nic zupełnie nic go nie rusza. Za każdym razem kiedy chodzę na te pieprzone wizyty słyszę " Jest w porządku.Rozwija się dobrze,ale powinnaś nieco przytyć." Jak to coś jeszcze we mnie żyje? Może to czas żebym zginęła? Wtedy ani ja, ani to coś,żadne z nas nie będzie musiało być dalej ciężarem dla Matki Ziemi. Ciężarem dla Harry'ego i reszty moich "przyjaciół".

____________________________________________________________________

Przerażenie, dezorientacja i wyrzuty sumienia zaczynają mną kierować. Jedynie Liam mnie odwiedza. Nikt nie ma siły,albo po prostu nie chce mnie widzieć. Ona nie chce. Przeraził mnie jeden fakt. Liam dziś zadecydował mi powiedzieć o tym,że będę ojcem. Będę ojcem? Ja?Serio,ale..nie mogę nim być skoro nie ma mnie przy niej.Nie chcę żeby coś jej się stało.Muszę usunąć się w cień. Tak chyba będzie lepiej. Do końca odsiadki daleko,ale do rozwiązania blisko. Jestem po prostu jebanym palantem.

KWIECIEŃ.

W końcu to co piękne szybko się kończy. Tak było ze mną. Prawie,naprawdę prawie udało mi się zejść z tego świata,ale oczywiście Liam musiał mnie "uratować". Tylko przed czym? Przed lepszym życiem gdzieś tam, a nie tutaj? Chciałam odejść. Powinien to uszanować.Ale nie,on wie lepiej. Więc niech sam tu sobie żyje. Jego sprawa. Mimo to,ja nie chcę. Niech mnie w to nie miesza.

_______________________________________________________________

Liam znów doniósł mi straszne wieści. Próbowała się zabić trzeci raz w tym miesiącu.Tym razem prawie się jej udało. Co ona do cholery wyprawia? Jeszcze tylko miesiąc, miesiąc i wezmę się za nią porządnie. Tak już nie może być. Teraz chodzi tu o dwa istnienia. Nie o jedno. Dwie małe istotki,dzięki którym znoszę to coraz łatwiej. Wrócę i się zmienię.Muszę.

MAJ.

Coraz bliżej a jednocześnie coraz dalej. Podjęłam decyzję. Albo je oddam,albo..nie. Jest jedna opcja, oddam własne dziecko. Muszę. Nie dam rady.

__________________________________________________________

Dziś, to już dziś. Będę wolnym człowiekiem,zmienię się i zrobię wszystko co w mojej mocy żeby było lepiej.. W końcu musi być,prawda? Tak, tak ja w to wierzę. Będzie.


Znów rzuciłam okiem na swój pokój. Wróciłam. Musiałam. Nie było ze mną za dobrze, a przecież każdy się martwił. Byłam ...ćpunką tak jak Harry. Tak jak wszyscy moi bliscy. Moja mama i Eleanor nie były mi już bliskie, nie chciałam żeby były. Straciłam z nimi jakąś tą specyficzną więź więc to było bezsensem.
Mimowolnie się rozpłakałam. Wizja mnie, po raz kolejny samotnej, kiedy oddam dziecko, w sumie nie należała do najgorszych,ale do najlepszych też nie. Po za tym, wyglądałam strasznie, więc na nowo życia sobie nie mogłam ułożyć. W szkole pojawiłam się raz. Wytykali mnie palcami. Zajebiście.
Usłyszałam jak drzwi powoli się uchylają. Rzuciłam w nie z całej siły nocną lampką tak,że rozbiła się z hukiem. Chciałam przepłoszyć przybysza,ale nie dał za wygraną. Nawet nie zaszczyciłam go spojrzeniem wpatrując się tępo w jakiś punkt na suficie. Musiałam być strasznie rozmazana.
Łóżko się ugięło skrzypiąc cichutko. Dłoń tego kogoś przesunęła się po materiale pościeli a chłodne i długie palce powoli zacisnęły się na moich. Zamrugałam gwałtownie.
-Przepraszam cię za wszystko..-Usłyszałam cichy, ale zachrypnięty głos. Przełknęłam głośno ślinę i zmusiłam swoją głowę do obrócenia się w bok. Moje oczy otworzyły się szeroko. Przez moje ciało przepłynęła kolejna fala goryczy tym razem jednak intensywniejsza i bardziej zajmująca niż wszystkie do tej pory razem wzięte. Rozpłakałam się jak do tej pory nie mogłam. Zaczęłam niemal się zanosić, a jego ciepłe i silne ramiona objęły mnie mocno. Przez tą jedną chwilę poczułam się dobrze a mimo to nie mogłam uspokoić łez, tego całego wybuchu. Nie mogłam uwierzyć w to,że on tu jest. Że nagle wyszedł i że może być już dobrze. Nie chciałam,żeby to był ten kolejny złudny sen,który powtarzał się niemal każdej nocy przez co budziłam się zalana potem, zapłakana,ale pełna tej pieprzonej nadziei.
-Już dobrze..-Wyszeptał mi na ucho. Czułam jak jego duża dłoń przesuwa się powoli po moich włosach starając się mnie jakoś uspokoić.- Oddychaj kochanie. Spokojnie.
-Niemożliwe..-Szepnęłam cicho. Tak cicho,że pewnie ledwo to usłyszał. Jego usta powoli musnęły moje włosy. Odetchnął w nie gorącym powietrzem i pokręcił głową mrucząc coś pod nosem.
-Wszystko już będzie dobrze,ja tu jestem, wróciłem..-Mamrotał zupełnie jakby chciał przekonać o tym siebie,a nie mnie. - Nic wam już nie będzie kochanie. Jestem przy was.
Wzdrygnęłam się mimowolnie kiedy usłyszałam z jego ust ciche " was" i "wam" . Powoli zaczynały mnie dopadać wyrzuty sumienia. Głównie dlatego,że chciałam zabić tego maluszka zaraz potem zaczęłam wahać się nad opcją oddania jej. Ale to już było przecież przesądzone. Obiecałam tym ludziom nie zrobić głupiego psikusa. Po za tym, byłam młoda. Ja jeszcze mogłam mieć dzieci,oni - wątpliwe.
-Harry oddam ją..-Zagryzłam nerwowo wargi podnosząc na niego niepewne spojrzenie. Widziałam,że otwiera szerzej oczy. Na jego twarzy pojawiło się niedowierzanie.- Ale posłuchaj mnie..-Poprosiłam dotykając palcami jego rozciętego policzka. Jego twarz naprawdę była w złej formie. Cała poharatana, posiniaczona, przecięta brew. To raczej nie był już mój Hazz. Nie zewnętrznie.
-Komu?-Pochylił się w moją stronę lustrując mnie uważnie wzrokiem swoich zielonych tęczówek. Zagryzłam wargę.
-Pewnej..parze. Nie mogą mieć dzieci, dobrze się nią zajmą.-Pokiwałam głową z przekonaniem,ale on wykrzywił się z ponurą miną.-Kochanie my mamy jeszcze na to czas,okey? Znajdźmy..pracę. Ukończmy szkołę, kupmy dom, wtedy..wtedy będziemy mieć gromadkę dzieci.
-Wpadliśmy,ale nie musisz jej oddawać.- Wyszeptał. Najwyraźniej mnie nie słuchał.- Poradzimy sobie. Nie zabiorą nam jej. Mam osiemnastkę na karku. Przecież nikt nam jej nie zabierze, jeśli ja jestem pełnoletni.
-Harry..Myślałam,że już nigdy nie wyjdziesz. Obiecałam im to..Nie mogę ich zawieźć. - Zagryzłam wargi.Ale nie o to chodziło. Ja mogłam zerwać tą pieprzoną umowę. Problem tkwił w tym,że ja nie chciałam. Jeśli oddałabym wtedy dziecko, automatycznie pozbyłabym się kłopotu. Po za tym, do cholery byłam nastolatką,która chciała się bawić.Wtedy nie chciałam mieć dzieci i nawet Harry nie mógł mnie do niczego takiego zmusić. Nieważne co by mi zrobił. Ja po prostu nie chciałam.
- Będziemy mogli ją odwiedzać?-Zapytał nagle zbijając mnie z tropu. Widziałam,że jest rozgoryczony,ale wysilił się na uśmiech.
-Oczywiście,że tak...-Mój wzrok powędrował w dół,kiedy jego dłoń zatrzymała się na moim brzuchu.Mimowolnie jej dotknęłam i zaczęłam cicho chichotać widząc minę swojego największego skarba, kiedy ten łobuz się poruszył.-Kopie,prawda Hazz? -Zaśmiałam się cicho widząc jak mruga szybko i uśmiecha się mimowolnie.- Robi to coraz częściej,wiesz ? A za kilka tygodni...
-Będę mógł wziąć ją na chwilę na ręce?-Zapytał nagle. Przechyliłam głowę w bok lustrując go wzrokiem.-Wiesz, zanim ją oddamy. Będę mógł? Ja naprawdę...chcę zobaczyć co ma ze mnie i ...i chcę widzieć ją pierwszy raz..tak sam. Tylko z tobą.
-Będziesz mógł. Zadzwonimy do nich dopiero..kilka godzin po porodzie,żebyś mógł się z nią pożegnać. - Pogładziłam jego policzek,ale co było zaskakujące ostatnie słowa przeszły mi przez gardło z trudem. Miałam ochotę się rozpłakać,ale jak zawsze zwaliłam to na durnowate humorki. - Póki co jest nasza..
-Gdybym..nie wylądował w więzieniu, byłaby już zawsze. - Pokiwał energicznie głową. Zagryzłam wargi zastanawiając się nad tym co powiedział. Wydawało mi się czy Harry..nieco wydoroślał ?
Tak. Wydawało mi się,a uświadomił mnie w tym fakt, tego co się stało później..

_________________________________________________________________________

Macie Hazzę który wyszedł !Po dłuuugim czasie,ale zawsze coś.
Yep. Dziecko z nimi nie zostanie. To byłby bezsens. 
Proszę was xd 
Ono jest mi potrzebne do jednego wątku w kolejnych rozdziałach :D 

Podoba się , nie podoba się ? Nie wiem, wasz wybór. Komentujecie, i dodajecie swoje opinie,a co ja robię? Biorę je pod uwagę i staram się poprawić :)
To tyle. Udanego nocy życzę.
I no oczywiście daję wam słodkiego gifa Hazziątka, awww..kocham go :D 
P.S Justin jedzie do Polski! :D 




9 komentarzy:

  1. cudny rozdział! <3

    ale... nienawidzę tej końcówki "Wydawało mi się,a uświadomił mnie w tym fakt, tego co się stało później.." dlaczego? bo chcę wiedzieć, co się stało! :D

    więc pisz jak najszybciej :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej no nie oddawaj jej! Aż się rozpłakałam przy końcu i nadal ryczę jak głupia :< Rozdział fajny i jak zawsze Liam to ten dobry :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ejże! Ja chcę dziecko :D
    Hazz w końcu wyszedł! Ale zaciekawiłaś mnie ostatnimi słowami o.o
    Fantastyczny *o*

    OdpowiedzUsuń
  4. Za te ostatnie zdanie '' Justin jedzie do Polski '' mam zamiar Ci jebnąć, ale tego nie zrobię :) Rozdział jest świetny, pisz takie długości wciąż, kobieto! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. aww cudny,ale musiałaś w takim momencie
    † Natalie †

    OdpowiedzUsuń
  6. BOSKIE!DZIEWCZYNO,PISZ SZYBKO KOLEJNY ROZDZIAŁ BO NIE WYTRZYMAM!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Co on tam znowu zrobil?! Budujesz napiecie.. nie moge sie doczekac nastepnego!:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Matko! Nadrobiłam dzisiaj całe to opowiadanie i... nie wiem co powiedzieć! Po prostu nie wiem co sensownego mogłabym tu napisać! No to może tak... Po pierwsze, po początku opowiadania, zupełnie nie spodziewałabym się takiego obrotu akcji! Wszystko wydawało być się inne! Zupełnie inne! Kiedy doszłam do jedenastego rozdziału i zobaczyłam, że nie ma kolejnego, a jego zakończenie "Tak. Wydawało mi się, a uświadomił mnie w tym fakt, tego co się stało później.." spowodowało, że jestem cholernie ciekawa co dalej, po prostu nie wiedziałam co z siebie wykrztusić i w sumie nadal nie wiem! Jeszcze nigdy nie spotkałam się z takim tematem opowiadania, za co od razu wielki, ogromny, wielgachny plus! Twój styl pisania - lekki, przyciągający, nie przynudzający i bardzo szybki do czytania, co od razu mi się spodobało! Już z początku sama fabuła i przedstawienie postaci mnie urzekło, co potwierdziło się tylko po przeczytaniu tych jedenastu rozdziałów! Przepraszam, że cały czas gadam tak bez sensu, ale serio nie potrafię się otrząsnąć! Genialne! G-E-N-I-A-L-N-E! Tylko tyle mogę teraz powiedzieć, bo moja głowa nadal wszystko przetwarza i analizuje! Czekam na kolejny rozdział, bardzo niecierpliwie i muszę przyznać! JESTEŚ ŚWIETNA! :O
    W wolnej chwili zapraszam do nas ;) - http://whodoyouthinkiamonedirectionstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń