Jeśli nie jesteś przyzwyczajona, czy chętna do czytania o swoim idolu przez pryzmat okrucieństwa, nie czytaj.
WRZESIEŃ.20 dzień miesiąca.
-Taty paluszek..-Harry chwycił drobny paluszek naszego maleństwa delikatnie zębami i zaśmiał się widząc jej reakcję.Dziewczynka zaczęła nerwowo gaworzyć zupełnie jakby próbowała dać mu do zrozumienia,żeby się odczepił.
-Harry nie denerwuj jej!- Zaśmiałam się pstrykając go w nos na co skrzywił się zabawnie. Darcy odruchowo zareagowała cichym śmiechem,specyficznym dla niej. -A ty co się z taty łobuziaku śmiejesz?- Pochyliłam się w jej stronę natrafiając ustami na jej brzuszek i dmuchnęłam powietrzem co wywołało łaskotki i jej kolejne gaworzenie pomieszane ze śmiechem a jej paluszki zacisnęły się w piąstki na końcu moich włosów. - Auuuć! Puszczzaaaaj! -Jęknęłam przeciągle słysząc nad sobą śmiech Harry'ego.-Podła istoto pomóż mi!
Jego długie i zgrabne palce powoli i ostrożnie rozluźniły uścisk tego małego diabła,a ja podniosłam głowę. Darcy wyraźnie nie była zadowolona z tego, co zrobił Hazz,ale wiedziałam, że zaraz i tak znajdzie sobie coś nowego jako obiekt nad którym mogłaby się znęcać.I wcale się nie pomyliłam. Podniosła głowę do góry, tak jak robiła to od jakiegoś czasu leżąc na brzuszku i wiedząc doskonale,że głowa Harry'ego leży w zasięgu jej rączek chwyciła mocno jego włosy ciągnąc go do siebie tak, by włożyć piąstki do buzi. Ostatnio coraz częściej to robiła, to wyglądało tak, jakby poznawała wszystko za pomocą języka.
Widziałam na jego twarzy,że mu się to nie podoba,ale mimowolnie się do niej przybliżył.
-Harry!- Szturchnęłam go lekko. Spojrzał na mnie dziwnie.- Nie dawaj jej tego robić, pojebało cię? Chcesz żeby brała włosy do buzi?
-A co, zaszkodzi jej?-Spytał marszcząc brwi. Jęknęłam pod nosem.-Dobra, odsunę się..-Wzruszył ramionami wyplątując swoje loki z uścisku maleństwa co zaowocowało jej płaczem pełnym żalu.- Zadowolona? -Spojrzał na mnie uważnie kręcąc głową i pochylił się nad Darcy.- Maluszku, spokojnie..jejku..-Westchnął ciężko starając się ją rozbawić.- Jaki dziecko żal ma do taty..przepraszam, przepraszam, naprawdę przepraszam, to wina mamy..-Zaczął się tłumaczyć.- Maluszku, tata cię kocha..nie płacz..prooooszę..-Uśmiechnął się do niej delikatnie na co ona prawie natychmiast się uspokoiła pociągając jeszcze noskiem i pokwękując cichutko. Zdziwiło mnie to.- Popłakałaś i wiesz co? Będziesz miała ładniejsze oczka..-Zaśmiał się cicho.- A ty co? -Szturchnął mnie lekko i uniósł brwi.-Hej ocknij się. Nie śpij,hmm? Zaraz musisz ją karmić.
-Coś ci wyraźnie powiedziałam. -Stwierdziłam podnosząc na niego wzrok. Pokręcił głową z dezaprobatą.- Harry nie możesz mnie zmusić do karmienia jej piersią..Nie robiłam tego od początku i nie zacznę teraz...kiedy ma cztery miesiące.
-Robiłaś to na początku..-Stwierdził po chwili namysłu.Moje brwi powędrowały ku górze.- Wolisz jak idiotka ściągać pokarm niż..ja pierdole, co ci zależy? Słyszałaś,że dzieci,które nie czują ciepła i miłości matki wyrastają na psycholi?
-Harry ona wie,że ja ją kocham. - Zmarszczyłam brwi kręcąc głową.- Przestań wymyślać coraz to nowsze bzdury. Posłuchaj mnie..ja .. Kocham naszego diabełka, zrobię dla niej wszystko,ale nie mam...nie mam takich odruchów jak starsze kobiety,które zostały matkami. Może jestem za młoda...kocham ją,ale proszę cię do niczego mnie nie zmuszaj, bo to jest bezsensu. Nie daje efektów a... bardziej nalegając sprawiasz,że się od ciebie odsuwam.
Chłopak zamrugał kilkakrotnie obserwując mnie z uwagą w oczach. Westchnęłam ciężko spuszczając wzrok. Jego palce przesunęły się delikatnie po moim ramieniu zupełnie jakby chciał dać mi do zrozumienia,że on rozumie i wie,że nie mogę oraz to,że przestanie mnie zmuszać. A mimo to,nie podniosłam wzroku przeplatając nerwowo palce. To wszystko działo się za szybko. Jeszcze kilka miesięcy temu nie wiedziałam o jego istnieniu. Nie wiedziałam nic o życiu. A teraz siedziałam tutaj, we własnym domu, patrząc na maleństwo,któremu dałam życie, na chłopaka,który .. którego kochałam i zastanawiałam się dlaczego to wszystko stało się tak szybko. Miałam siedemnaście lat. Byłam matką. Byłam dziewczyną uzależnioną. Od papierosów, alkoholu po części może od dragów. Chociaż może nie. Chciałam zabić własne dziecko zanim się urodziło. Byłam uzależniona od niego, chociaż wiedziałam,że to jeden z toksycznych związków.Wiedziałam,że on mnie zniszczy. Ale nie mogłam się wycofać.
WRZESIEŃ. 29 dzień miesiąca.
-Ucisz to dziecko! - Mimowolnie zadrżałam słysząc gromki głos Harry'ego za plecami. Nie słyszałam nawet kiedy wrócił. Żałowałam,że nie pojechałam do mamy kiedy on poszedł znowu ćpać. Żałowałam,że w ogóle pozwoliłam mu iść wiedząc,że w domu jest dziecko,które nie ukrywajmy hałasowało i to porządnie.- Nie potrafisz nawet tego? - Wydarł się. Bezskutecznie starałam się uśpić Darcy. Kiedy on krzyczał było jeszcze gorzej.
Serio,ktoś mógłby pomyśleć,że nasze życie było sielanką. Pomyśleć tak, ale gdyby tak poobserwował nas kilka dni. Gdyby zamontować tu kamery. Ktoś, nie wiem kto,ale ktoś kto oglądałby to stwierdziłby,że szczęście jest tylko pozorem. Było pozorem. Byliśmy na pozór szczęśliwą rodziną. Darcy miała już cztery miesiące. Harry na powrót zaczął ćpać kiedy skończyła dwa, od tego czasu można powiedzieć,że byłam ofiarą przemocy domowej. Za każdym razem gdy spał, albo gdy wracał, słysząc płacz małej tak się wściekał,że wiedziałam co będzie potem. Dostawałam i to porządnie. Z czasem przestał już patrzeć gdzie mnie bije. Najgorzej było kiedy dostawałam w twarz. Trudno było ukryć siniaki na policzkach, podbite oko czy rozwaloną wargę. Kiedy dostałam zbyt mocno w twarz i miałam siniaki przed każdym wspólnym spacerem siedziałam godzinami w łazience starając się to jakoś zakryć pudrem, kiedy miałam podbite oko wcale nie wychodziłam a swojej mamie Harry wciskał jakiś kit. Że jestem chora, albo źle się czuję. To samo mówił mojej mamie. A one oczywiście mu wierzyły. Żadna z nich nigdy nie przyszła sprawdzić jaka jest prawda. Ufały mu. Za każdym razem kiedy dostawałam obiecywałam sobie,że postaram się z całych sił o to,żeby moja malutka Darcy tego nie widziała kiedy podrośnie, postaram się o to,żeby znalazła kogoś kto będzie ją szanował, sprawdzę to i jeśli coś złego będzie się jej działo ja zareaguję, nie przejdę obok tego obojętnie.
Darcy nadal głośno płakała a ja czując nad sobą jego nadzór cała się trzęsłam niepewnym głosem błagając niemal maleństwo,żeby się uspokoiło,ale to nic nie dawało.
Zupełnie niespodziewanie poderwał mnie na nogi i siłą, tak siłą ,wyciągnął z pokoju Darcy. Wiedziałam,że i tym razem nie będzie łatwo.
-Harry przepraszam..ona..ona ma kolkę, to normalne,że płacze, ja naprawdę już nie wiem co mam zrobić..- Zaczęłam się niemal jąkać w przerażeniu.
-Jesteś po prostu zbyt głupia nawet na to by uspokoić dziecko..-Rzucił z kpiną.
-Nie nazywaj mnie głupią!-Krzyknęłam ze złością i pożałowałam. Zamachnął się z całej siły tak,że dostałam prosto w twarz i upadłam przed nim na kolana. Nie upadłam,żeby obronić się przed kolejnym ciosem, po prostu siła, którą w to włożył, samoczynnie powaliła mnie na kolana. Parsknęłam cichym,ale duszącym płaczem odruchowo przykładając zimną dłoń do policzka. Krew huczała mi w uszach, serce dudniło ciężko jak po biegu, a nieprzyjemne gorąco rozlewało się od szyi po całym ciele, policzek pulsował, piekł. Bolało.
-Będę mówił na ciebie tak jak chcę..-Zadecydował z podłym uśmiechem. Pokiwałam odruchowo głową.- A teraz...idę się wykąpać a ty masz mi zrobić coś do jedzenia i jeszcze jedno..-Wziął mnie pod brodę zmuszając do tego samego, bym na niego spojrzała. - Darcy ma usnąć i przestać płakać.
-Do..dobrze...-Zająknęłam się zagryzając wargę tak boleśnie,że niemal jej nie przecięłam. Minął mnie bez słowa. Jeszcze chwilę siedziałam w miejscu starając się uspokoić i w tamtej chwili zauważyłam z goryczą,że dziś wyjątkowo był łaskawy. Nie było tak źle, ale nie powinno tak być wcale. Nie jeśli mnie kochał.
Zajmując się uważnym krojeniem pomidora przez głowę przemknęło mi kilka razy to, by dosypać mu czegoś do sałatki. Chciałam go otruć,ale pomyślałam o tym tylko kilka razy i zaraz szybko to odrzucałam. Darcy musiała mieć ojca. Nieważne jaki był, był jej ojcem i tego już nic nie zmieni. Zgoda, mogłabym się z nim rozstać tak,że mała widywałaby go co jakiś czas, ale wolałam, jeśli będzie ją wychowywał. Głupie.
Podniosłam głowę słysząc dzwonek do drzwi i szybko ściągnęłam fartuszek odrzucając go na blat kuchenny. Wiedziałam,że Harry tak czy siak nie otworzy a potem będzie zły, że nie zrobiłam tego ja.
Nawet nie sprawdzając kto przyszedł otworzyłam drzwi i uniosłam brwi widząc Eleanor, mamę i tatę. Nie powiem ucieszyłam się,że ich widzę, bo tak naprawdę tylko oni mnie kochali i w nich mogłam znaleźć wsparcie.
-Matko co ci się stało?- Jęknęła Eleanor przyglądając się mojej twarzy. Skrzywiłam się mimowolnie uświadamiając się,że oprócz napuchniętego policzka mam obrzęknięte oko. Świetnie. Punkt zwrotny w twoim życiu Jessy.
-Nie nic..chyba mam zapalenie spojówek..-Skłamałam gładko.Widziałam w oczach rodziców coś na pozór niedowierzania i dezaprobaty. - Wejdźcie..chcecie herbaty czy cokolwiek?
-Wszyscy napijemy się kawy. -Zadecydował tato. Pokiwałam tylko lekko głową.- Gdzie malutka?
-Um..-Przełknęłam głośno ślinę.- Jest w swoim pokoju..miała straszną kolkę,ale jakoś jej przeszło i chyba się bawi w łóżeczku.
-A Harry? - Spojrzenie mojego ojca stwardniało. On nigdy nie lubił mojego chłopaka i chyba zaczynałam wiedzieć czemu.
-Bierze kąpiel.-Odpowiedziałam automatycznie. - I nie, nie wiem czy już znalazł pracę. - Stwierdziłam odruchowo wiedząc,że to pytanie padnie. Spojrzałam w stronę schodów. Harry zszedł po nich powoli mijając się z Eleanor,która pewnie szła zobaczyć co z małą.
-Dzień dobry..-Przywitał się nadzwyczaj miło. Uścisnął mojemu ojcu rękę, ale widziałam tą sztuczną uprzejmość w jego zachowaniu, potem przytulił moją mamę,a mnie aż skręciło w środku. Jakim cudem on tak dobrze grał?
-..mówiłem Jessice,żeby poszła z tym okiem do lekarza.- Wyjaśnił mojej mamie odpowiadając chyba na pytanie,które zadała. Najwyraźniej nie słuchałam. Widząc,że rodzice poszli z nim do salonu pobiegłam na górę.
Weszłam powoli do pokoju Darcy i uśmiechnęłam się pod nosem widząc Eleanor bawiącą się z moim skarbem. Czasem myślałam,że ona byłaby lepszą matką niż ja.
-Jessica on cię bije prawda?-Spytała orientując się,że jestem w pokoju. Nie opowiedziałam zamykając za sobą drzwi.- Jessy?
-Mówiłam wam,że się uderzyłam o kant szafki..-Wzruszyłam ramionami. Zmarszczyła czoło.-Co?
-Powiedziałaś,że to zapalenie spojówek. -Zauważyła nagle a ja wprost poczułam jak nogi się pode mną uginają. Wpadłam.-Jessica przyznaj się. On cię bije?
-Tak bije mnie i co z tego?-Warknęłam odruchowo. Na jej twarzy pojawiło się niedowierzanie.
-Dzwonię na policje, idę powiedzieć rodzicom, zabieramy was stąd..-Zaczęła szybko mówić na co ja tylko pokręciłam głową. - Nie upieraj się, on już ci nic nie zrobi.
-Eleanor zostaw. To był tylko raz. Jedna sprzeczka. Podeszłam mu pod rękę.- Westchnęłam ciężko.-Chcesz mojego szczęścia? Jeśli tak, to nic z tym nie rób. Daj mi samej to załatwić. Obiecuję,że nic mi nie będzie.
-Jak wolisz..ale nie pozwalaj sobą tak pomiatać.-Poprosiła mnie cicho.
-El? -Przełknęłam głośno ślinę. Spojrzała na mnie uważnie.- Możesz mnie przytulić? -Spytałam szeptem.
-Jasne,że tak siostrzyczko..-Zrobiła kilka kroków w moją stronę i mocno mnie do siebie przytuliła. Nie wiem dlaczego,ale zaniosłam się płaczem. Pierwszy raz od jakiegoś czasu to właśnie Eleanor, moja siostra pokazała mi,że mnie kocha i wspiera.- Nie płacz przez niego.Nie warto. Ja cię kocham..-Stwierdziła starając się jakoś mnie uspokoić- Tylko błagam,nie okłamuj mnie,że to był raz. Powiedz mi prawdę. Jak jest,Jessy...-Westchnęła ciężko.- Nikomu nic nie powiem póki ty sama nie będziesz gotowa,ale postaraj się mi zaufać.
-To już codzienność El..-Stwierdziłam z goryczą w głosie. - Narkotyki go zniszczyły,ale to nie jego wina, po prostu...dragi działają na niego tak a nie inaczej,ale to się kiedyś skończy...-Dodałam z pewnością w głosie, która pojawiła się znikąd. - Odejdę. Jeśli on się nie zmieni to od niego odejdę. Zostawię za sobą dotychczasowe życie, ja i Dary..damy radę bez niego,ale jeszcze nie teraz.
-Pamiętaj,że ja będę cię wspierać. Zawsze..-Podniosła ma nią wzrok i pokiwałam bez słowa głową. - Louis o ciebie pytał..Jak się czujesz i tak dalej.
-Louis? -Wiedziałam,że na mojej twarzy pojawiło się zaskoczone. Zaskoczenie znikąd, dlaczego on o mnie pytał? Nie rozumiałam tego.
-Mówił,że musicie pogadać i się o ciebie martwi.- Pokiwała z pewnością głową na co ja tylko zmarszczyłam brwi nie wiedząc co o tym sądzić.
-Twoja rodzinka ma zamiar często tu wpadać?-Mruknął przytulając mnie od tłu. Mimowolnie się wzdrygnęłam. -Jessy?
-Jest późno,daj mi spać..-Westchnęłam pod nosem wsuwając dłoń pod poduszkę i wtuliłam się w nią.
-Nie możesz odpowiedzieć mi normalnie na pytanie?- Mruknął jakby do siebie na co tylko uniosłam brwi.
-Normalnie?-Automatycznie obróciłam się na plecy i przesunęłam wzrokiem po jego twarzy,którą mimo mroku panującego w około widziałam doskonale.Był blisko.- Od kiedy to my rozmawiamy normalnie Harry? Albo się drzesz..albo bijesz naczynia, czasem rzucisz krzesłem, co najgorsze..bijesz mnie..Jak...powiedz mi jak ja mam z tobą normalnie rozmawiać? Posłuchaj mnie, ja mam serdecznie dość krycia ciebie, tego co robisz..Uderz mnie jeszcze raz a przysięgam,że pójdę na policję.
-Co zrobisz? -Zmarszczył brwi obserwując mnie. Jedyne co wyczytałam z jego oczu to zaskoczenie.
-Powiem,że mnie bijesz..wydam cię,że ćpasz. - Stwierdziłam twardo. Nie wiedziałam czy może zaraz oberwę czy nie. Miałam nadzieję,że jeśli Zayn dziś u nas nocuje, to odpuści. - Więc błagam..pohamuj się.
-Ty suko! - Ryknął na całe gardło,ale nim zdążyłam cokolwiek zrobić przydusił mnie do materaca i przycisnął poduszkę do mojej twarzy. Próbowałam się szarpać, krzyczeć,ale to było zupełnie na nic. Czułam,że się duszę, powoli traciłam oddech, a on nie odpuszczał. Już ostatkami sił starłam się go z siebie zrzucić,ale był za ciężki, wiedziałam,że zaraz się uduszę,ale wtedy nagle ciężar Harry'ego zelżał. Poderwałam się do pozycji siedzącej. Czułam się jakby ktoś mnie ogłuszył.
Wychyliłam się w stronę nocnej szafki i włączyłam lampkę. Swój wzrok skierowałam na podłogę.
Zayn siedział na Harry'm zupełnie go obezwładniając, a co najśmieszniejsze zielonooki wcale się nie szarpał. Patrzył na niego z wściekłością, oddychał ciężko,ale nic nie zrobił.
-Odejdź od tego psychola,albo niedługo naprawdę umrzesz...-Mimowolnie wzdrygnęłam się słysząc słowa Mulata,ale musiałam mu przyznać rację. Harry był niebezpieczny. Zbzikował.
-Ona nie odejdzie..boi się,że sama nie da rady.- Głowa Harry'ego obróciła się w moją stronę z podłym uśmiechem. Pokręciłam w niedowierzaniu głową wiedząc, że on też ma rację.- Otarła się o śmierć,ale nie odejdzie..-Dodał z przekonaniem w głosie. W tamtym momencie nie wiedziałam jeszcze, że może być gorzej..
____________________________________________________________________________
Yup. Harry jest tu brutalny,ale taki mniej więcej był cel tego bloga. Ujawnienie się prawdziwego charakteru bohatera.
no więc tak : przepraszam, chaotycznie, bezsensownie. uh...
Przepraszam.
Mam cichą nadzieję,że mnie za to nie zjedziecie. PRZEPRASZAM.
i kocham was! :)
to tyle, do napisania koty :) xx
No mam nadzieję, że Jessy i Zayn tam coś no ten teges i się zakochają w sobie! :D
OdpowiedzUsuńCudo, cudo, cudo!
Love.
Ja też... Była by cuudownie <3 Bo Harry to dupek, który powinien iść na odwyk :D
UsuńO jaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa *o* Hazz, ty brutalu ;o Biedna Jessy, Darcy...
OdpowiedzUsuńDobrze, że Zayn się zjawił. I w końcu rozejm z El ;3
Fantastyczny!
Harry idiota, niech on sie ogarnie! Jessy, biedna ona, jednak wydaje mi sie, ze i tak bedzie z Hazza. :c czekam na dalszy rozwoj wydarzen :) @aw_intriguing
OdpowiedzUsuńugh. było tak fajnie na początku, a teraz... w sensie, że z Harrym. on jest okropny.
OdpowiedzUsuńmam nadzieję (tak jak dziewczyny wyżej), że coś z Zaynem będzie :))
@Ursussssss
Co za skurwiel. Przepraszam, ale inaczej go nazwać nie mogę. Mam nadzieję, że Jessy i Zayn, no wiesz... ten tego teges ^___^
OdpowiedzUsuńHarry najlepiej żeby w szpitalu psychiatrycznym wylądował. Nie ma dla niego ratunku. ._. Nope.
/ / Sandra
Uwielbiam tego bloga jest taki inny i brutalny. Podoba mi się w jaki sposób przedstawiasz postaci tak inaczej.
OdpowiedzUsuńJeeezu, ja się boję xd Nie no, pisz jak piszesz, ale nie przerażaj mnie tak bardzo, matole! Weny :D
OdpowiedzUsuńŚwietny *__* Szkoda,że Harry traktuje tak Jessy,ale mam nadzieje,że albo będzie łączyć ja coś z Zayn'em albo Hazza pójdzie na odwyk i będą szczęśliwi:)Pisz dalej dziewczyno,bo masz talent;* Weny życze♥
OdpowiedzUsuńSuuuper :**
OdpowiedzUsuńczytając poprzednie rozdziały myślałam,że Harry już będzie dobry,a tu jedub niespodzianka.mam takie przeczucie,że Jess i Lou coś ze sobą,albo z Zaynem,a może jednak Hazz się wreszcie kurwa ogarnie,ale może się mylę.
OdpowiedzUsuń† Natalie †
Ughh miazga i to straszna *_* uwielbiam Cie dziewczyno ! <3
OdpowiedzUsuńDziewczyno... Wywołałaś (w sumie jak zwykle) u mnie takie emocje że czytam to już chyba 6 raz! Twoje opowiadanie jest cudowne, oryginalne, z zapartym tchem czekam na każdy następny rozdział. Co do tego... Spodziewałam się jaki Harry jest, ale nie wiedziałam że dojdzie do czegoś takiego... Jestem ciekawa jednego, czy on ją na prawdę kocha, bo wydaje mi się że gdyby tak, nigdy by czegoś takiego nie zrobił... a może się zagubił, nie wiem. Chyba umrę czekając na następny rozdział, po prostu ksdgklgdklgd nie mogę. Już ci na twitterze mówiłam że to moje ulubione opowiadanie? <3 / @xxcurly_girlxx
OdpowiedzUsuńjest już 00.34 a ja siedzę zapłakana. Na "raz" przeczytalam twojego bloga , jest pierwszym tego typu , on jest taki brutalny a zarazem prawdziwy , świetnie wszystko opisałaś. Serio i gratuluję :) życzę weny i czekam na kolejny ! :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam dziś wszystkie rozdziały ! :D Boże ! Cudne *.* Ale tak bardzo chciałabym w tym opowiadaniu jakiś pozytywów ! :( Mam nadzieje że się doczekam :D Weny !
OdpowiedzUsuń+ kto Ci robił nagłówek ? Szukam kogos kto by mi zrobił :) Mam nadzieje żę odpowiesz :D
nagłówek zrobiłam sama, zajmuję się grafiką,więc jeśli chcesz być ci zrobiła napisz do mnie na ask.fm - http://ask.fm/Merylinne :)
Usuńpozdrawiam. lysm Xxx
jejku już chce nastepny!!! <3
OdpowiedzUsuń