wtorek, 26 marca 2013

Rozdział 12.

Kolejne dni były już niemal sielanką. Zupełnie jakby to co działo się wcześniej nie miało miejsca. Nie powiem.. czułam się szczęśliwa,ale przerażał mnie fakt,że coraz bardziej przywiązuję się do dziecka,które w sobie nosiłam,ale nie było już moje.
Oparłam głowę na ramieniu Harry'ego i odetchnęłam nerwowo przez usta widząc co robi. W przeglądarce miał otwartych kilka okien.  
wózki dziecięce , łóżeczko dla dziewczynki, zabawki i ubranka dla niemowlaka tanio.
-Harry kochanie..-Szepnęłam mu odruchowo na ucho. Widziałam jak uśmiecha się pod nosem zerkając na mnie kątem oka. Jego usta musnęły mój nos.- Co ty robisz?
-Szukam jakiś rzeczy dla naszego maluszka..- Jego dłoń powędrowała ku górze i zacisnęła się powoli na palcach dłoni,którą trzymałam na jego ramieniu. - Wiesz jak się już urodzi, to chyba tego potrzebuje.
-Ty jesteś głuchy Harry...-Pokręciłam głową z niedowierzaniem. - Zrozum jeden fakt...to nie jest nasze dziecko, nie zostanie z nami, wyłącz ten komputer i lepiej...Boże, zrób coś ze sobą.
-Właściwie to właśnie nasze dziecko. - Pokiwał energicznie głową. - Ja cię rżnąłem jak nikt inny, to moje plemniki, z których wyrosło moje dziecko i zawsze będzie. Nieważne co..jesteś wyrodną matką.
-Czym jestem? -Szepnęłam w niedowierzaniu przyglądając się mu. Uśmiechnął się krzywo.- Jak mnie nazwałeś?
-Wyrodna matka..-Uniósł brwi. - Nawet suka od budy nie odejdzie kiedy się oszczeni..jesteś jeszcze gorsza niż właśnie taka suka. Oddajesz swoje dziecko obcym ludziom. Nie wierzę, że jeszcze z tobą nie zerwałem.
-Zabolało...-Szepnęłam uśmiechając się ponuro.- Zostaw mnie w takim razie. Skoro jestem jeszcze gorsza niż suka..
-Prze..-Podniósł głowę. Jego oczy otworzyły się szeroko.- Przepraszam, ja .. nie, nie słuchaj mnie, gadam głupoty. -Pokiwał z pewnością głową. Zmarszczyłam tylko brwi przyglądając się mu uważnie,ale nic, zupełnie nic nie powiedziałam.
-Nie chcę jej oddawać,ale..jak tylko się urodzi, moja mama..nie mam prawa tu mieszkać.-Zagryzłam wargę. Harry nie wiedział do tej pory co się działo w moim życiu kiedy nie było go obok i chyba lepiej żeby tak już zostało. Problemy z moją mamą wcale go nie powinny obchodzić. - A..twojej mamie na głowę nie możemy wejść.-Dodałam szybko widząc jego minę. Westchnął przeciągle. - Ja sobie jakoś bym poradziła,ale ten maluszek..on..ja..nie Harry.
-Zostaw to mnie,zgoda?-Wziął moją twarz w dłonie. Nie wiedziałam co kombinuje,ale widziałam,że wyraźnie coś wymyślił i zamierza to wcielić w życie.
Pokiwałam więc bez słowa głową zupełnie pozwalając mu na manipulację częścią swojego życia.


CZERWIEC ,  5 dzień miesiąca.

Godzina . 5:23 . (ranek)

Obudził mnie nieco nieprzyjemny ból.Coś jak kłucie, może mocniejszy ból miesiączkowy,ale faktem było to,że byłam w ciąży, więc miesiączka była wykluczona. A co do tego dochodziło termin miałam wyznaczony na 7 czerwca. Więc jeszcze dwa dni.
Obróciłam głowę w bok pewna,że mi przejdzie. Nie działo się nic w sumie złego. Tylko bolało,ale naprawdę niezbyt mocno.
Harry spał twardo, wyglądał tak..niewinnie. Uśmiechnęłam się mimowolnie,ale nie na długo. Ból się powoli nasilał.
-Mm...co jest..?- Usłyszałam ciche mamrotanie Harry'ego. Nie zrozumiałam, nawet się nie odezwałam.- Kochanie..nie gnieć mi ręki..-Poprosił szeptem. - O Boże! Boli cię coś?! - Aż się wzdrygnęłam słysząc jego wybuch. Usiadł prosto na łóżku, jego głowa jakby automatycznie obróciła się w moją stronę a oczy otworzyły szeroko. Na oślep wyszukał włącznik lampki nocnej. Cały pokój rozświetlił się przytłumionym światłem. Skrzywiłam się lekko. Mimo,że nie było intensywne to mnie oślepiło.
-Nic mi nie jest...-Pokiwałam lekko głową próbując go przekonać,ale mimo to podniosłam się do pozycji siedzącej krzywiąc się pod nosem. Dobra. Kłamałam, bolało cholernie,ale nie mogłam nic po sobie dać poznać, w końcu to mogły być fałszywe alarmy,a naprawdę nie chciałam czekać kilku godzin na poród w szpitalu.
-Jessica...-Spojrzałam od razu na chłopaka, jeszcze nigdy nie zwrócił się do mnie pełnym imieniem. -Jedziemy do szpitala i nie ma "ale." .
Zagryzłam wargi kiedy skoczył na równe nogi i zaczął się ubierać. Rzucił na łóżko torbę,którą przygotowałam sobie już wcześniej do szpitala i wyrzucił jakieś ubrania,żebym je na siebie narzuciła.
-Ja nie jadę..-Stwierdziłam twardo. Jego brwi powędrowały ku górze.- Nie jadę..
-Pójdę po twoją mamę.- Zagroził. Zagryzłam wargi i mimowolnie zaczęłam się jakoś ubierać, bo wiedziałam,że z mamą nie było żartów.
-Harry naprawdę..mnie nie boli.- Skłamałam gładko. Prychnął tylko cicho kręcąc energicznie głową.

Godzina 6.20.
-Narracja 3-osobowa -

Kilka pielęgniarek ze szpitala św.Patryka w Londynie od dobrej godziny było postawione na nogi przez zielonookiego. Wszyscy doskonale widzieli,że nie pasowało to dziewczynie,która tak naprawdę była tam wtedy najważniejsza. Kiedy trafiła do szpitala niemal zawleczona tam przez swojego chłopaka można powiedzieć,że już rodziła. Lekarza zdziwił jeden fakt - dlaczego tak opierała się przed wcześniejszym przyjściem, gdyby została w domu jeszcze dziesięć minut, zmuszona byłaby tam rodzić.

Harry nie wyszedł z sali kiedy Jessy zaczęła rodzić. Ciągle był obok i trzymał ją za dłoń mimo,że prawie jej nie czuł. To było godne podziwu, był młody, a odpowiedzialny. Niestety tylko w tamtym momencie i tylko w oczach lekarza i kilku pielęgniarek.
-Nienawidzę...cię z całego serca! - Dziewczyna chwyciła go mocno za kołnierzyk koszulki przyciągając do siebie skutecznie. - Pożałujesz jesz...-Urwała czując potrzebę parcia. Jej palce ścisnęły jeszcze mocniej materiał,ale chłopak się nie cofnął. - Pożałujesz tego co mi zrobiłeś..-Dokończyła.
Ból i wściekłość mieszały się ze sobą tak intensywnie,że niemal opadała z sił, a mimo to szła w zaparte,właśnie dla swojego maluszka.
Dosłownie z ostatnim parciem, kiedy miała wrażenie,że lada chwila zemdleje jej głos ucichł, aparatury pikały głośno niemal raniąc uszy, tak się jej wydawało, słyszała bicie własnego serca i szum krwi w uszach. Oddychała ciężko. Właściwie tylko ona i aparatury wtedy wydawały jakieś dźwięki, do momentu, w którym tę błogą ciszę przedarł cichy kwęk a następnie głośny, pełen żalu płacz.
-Jest piękna..-Usłyszała zachrypnięty głos swoje chłopaka. Wszelkie hamulce zupełnie w niej popuściły kiedy poczuła na klatce piersiowej ciężar ciałka własnego dziecka. Łzy popłynęły strumieniem. Nie wiedziała nawet czemu.

-Oczami Jessy.-

Nie mogłam zupełnie uwierzyć w to, co się działo w koło mnie. Czułam jak moje maleństwo wierci się nieco niespokojnie, zupełnie jakby chciało,żebym je przytuliła, a ja? A ja stchórzyłam. Nie mogłam.
-Jessy..spójrz na nią..-Przełknęłam głośno ślinę słysząc głos Harry'ego i po chwili uświadomiłam sobie,że zaciskam mocno załzawione oczy.
Po kilku głębszych wdechach w końcu odważyłam się otworzyć oczy i spojrzeć na mojego aniołka.
Harry miał rację. Ona była piękna.
Z tego co zauważyłam miała jasnobrązowe, proste włoski,ale wiedziałam,że to się jeszcze zmieni, nosek miała zgrabny, malutki a usta..nieco uwydatnione,ale nie to było ważne,ale raczej to,że jest cała i zdrowa, szczególnie po tym jak się prowadziłam podczas ciąży.
-Witaj na świecie..-Szepnęłam po chwili. Wiedziałam,że w tamtym momencie pogodziłam się z tym co się stało,że zostałam matką i wcale mnie to nie przerastało. Wręcz przeciwnie. Byłam dumna,szczęśliwa i tak bardzo nieświadoma tego co będzie potem.


Godzina 9:20, ten sam dzień.

-Podaj mi pieluchę...-Poprosiłam wyciągając do niego dłoń. Obrócił się nagle w miejscu omal nie rozlewając herbaty,którą mi niósł.- Ostrożnie.. jest na krześle.- Skinęłam lekko głową.Uśmiechnął się pod nosem i pokiwał szybko głową podnosząc pieluszkę z krzesła. Zrobił kilka kroków i rzucił mi ją ostrożnie. - Oh dziękuję..-Mruknęłam cicho wycierając Darcy.
-Czemu ją tak ciągle trzesz? -Spojrzał na mnie dziwnie. Wzruszyłam beznamiętnie ramionami.-Nie masz wytłumaczenia?
-Ciągle się pluje wodami..-Wyjaśniłam pokrótce.Zdziwiło mnie to,że zrozumiał od razu.-Darcy Hope...-Spojrzałam na niego uważnie. Nie wiedziałam czyje ma mieć nazwisko,dlatego zawiesiłam głos.
-Styles..-Pokiwał szybko głową.- Tak jak ty ...w przyszłości.
Zaśmiałam się mimowolnie kręcąc głową, kiedy drzwi mojej sali się otworzyły. Tak, miałam osobną salę,którą Harry wykupił. Nie wiem za co,ale zrobił to dla mnie. Może dla kogoś..innego to nie był powód do radości,dla mnie był. Zrobił coś bezinteresownie. Nie dla siebie.
-Pani Pierce..-Podniosłam głowę słysząc pielęgniarkę.- Ma pani gości,ale tatuś musi wyjść.
-Musi?- Uniosłam zrezygnowana brwi.- Proszę niech zostanie..on nie przeszkadza ani mnie ani małej,wręcz przeciwnie, bardzo .. nam pomaga.
-Nie powinnam..-Westchnęła cicho zastanawiając się nad czymś. -No ale dobrze..-Poddała się w końcu cofając się z drogi.- Gdyby coś się działo, wie pani gdzie nas znaleźć.
-Dziękuję..-Rzuciłam zanim wyszła.- Weźmiesz ją?- Uniosłam brwi zerkając na Harry'ego. Pokiwał ochoczo głową podchodząc bliżej. Usiadł obok na łóżku i ostrożnie wziął maleństwo na ręce. To był naprawdę piękny jak dla mnie widok.
-Oszukałaś nas! -Aż się wzdrygnęłam słysząc donośny, męski głos.- Miałaś oddać nam dziecko,ale kiedy tylko twój chłoptaś wrócił, zerwałaś umowę.
-Miałam do tego prawo przed porodem..-Pokiwałam niezrażona głową zachowując się tak jakbym go ignorowała.
-Chcesz wychować kolejnego kryminalistę? Jaki ojciec, takie dziecko! - Mężczyzna pokręcił energicznie głową obrzucając wzrokiem Harry'ego. Widziałam,że loczek zaczyna się powoli denerwować. To nie wróżyło nic dobrego, ale jedno co wiedziałam, hamowało go jeszcze tylko dziecko.- Myślałem,że chociaż ty jesteś uczciwa..-Zrobił kilka kroków w moją stronę. -Ale jak widzę nie i dlatego się cieszę,że nie oddałaś nam dziecka, jak mógłbym wychować córkę kłamliwej suki i kryminalisty?
Aż się wzdrygnęłam kiedy Harry oddał mi maleństwo i wypchnął faceta z pokoju. Wiedziałam,że on mu tego nie daruje. I jak na złość Darcy rozpłakała się w najlepsze.
-Myszko nie płacz...tata zaraz wróci. - Zapewniłam ją bez przekonania. Nie wiedziałam nawet czemu jej to mówię, czy to coś zmieni? Nie. To nie zmieni zupełnie nic.


-Oczyma Harry'ego-

Czemu wypchnąłem go na hol? Zagotowało się we mnie kiedy nazwał Jessy kłamliwą suką i zaczął obrażać moje dziecko. Jasne, ojca się nie wybiera, a Jessy nie wiedziała w co się pakuje zostając moją dziewczyną, więc ten gnój nie powinien jeździć po nich,tylko po mnie.
-Odszczekaj to co powiedziałeś o mojej rodzinie!-Ryknąłem na niego. Cofnął się o kilka kroków.- Odszczekaj! Nie obrażaj mojej rodziny!
-Hej chłopcze tylko spokojnie..-Rzuciłem mu podłe spojrzenie widząc jak cofa się z dłońmi w górze.Oh jak bardzo chciałem obić mu tą zarozumiałą mordę. Serio,ale bałem się,że za pobicie znowu wyląduję na dołku,a teraz nie mogłem.
-Ja pierdole...-Sapnąłem z niejakim rozbawieniem w głosie.- Ja cię zabiję.
-Harry...-Obróciłem się gwałtownie słysząc za plecami niedowierzający głos Jessy.- Proszę odpuść już.Dla ...Darcy. -Spuściła powoli wzrok zagryzając wargę. Od dawna już nie prosiła mnie żebym zrobił coś dla niej. Trochę mnie to dziwiło i smuciło jednocześnie. Miałem wrażenie,że ona myśli, że już jej nie kocham.Ale to była bzdura. Kochałem ją całym sercem.
-Kochanie wróć na salę..-Odetchnąłem cicho i rzuciłem okiem na faceta.- Zbliżysz się do mojej rodziny to zginiesz marnie.-Zagroziłem podchodząc do brunetki i chwyciłem ją pod brodę.-Nie powinnaś jeszcze wstawać..-Westchnąłem cicho kręcąc głową. Na jej ustach zaigrał rozbawiony uśmiech.Wyglądała lepiej niż godzinę temu, więc było okey.


CZERWIEC, 8 dzień miesiąca.

-Nie podglądaj! -Zaśmiałem się cicho starając się utrzymać dłonie tak,by nic nie zauważyła.-Widzisz coś,hmm?
-Nie bo twoje wielkie łapy odcinają mi jakikolwiek dopływ światła!-Stwierdziła nieco rozbawiona. Uśmiechnąłem się tylko lekko.- Hazz?
-Poczekaj..już prawie..-Zapewniłem ją szybko. Westchnęła z niecierpliwością.-Gotowa?
-Od samego początku?-Spytała retorycznie. Przygryzłem wargi.-No więc jak będzie?

-Jessy-

-Ta dam!- Jego dłonie odsunęły się automatycznie a ja otworzyłam szerzej oczy. Nie to było zupełnie niemożliwe.
Cofnęłam się o krok obmiatając wzrokiem dom przed którym staliśmy.Nie powiem..był piękny i raczej wyjątkowo drogi. Ba! Na pewno do tanich nie należał.
-Odwiedzamy...twoich ...twoją rodzinę? -Spytałam po chwili wahania. Roześmiał się głośno.
-Mieszkamy tu..-Pokiwał szybko głową. Mimowolnie parsknęłam śmiechem.- Ja nie żartuję. Nie mogłem pozwolić żebyście..mieszkały w złych warunkach.Nie teraz. Poprosiłem o coś mamę, tatę i ...dziadków i tak dalej.- Pokiwał energicznie głową.- To jest nasze..Mam nadzieję,że jakoś nam się ułoży.
-Kocham cię..-Stwierdziłam bez wahania. Boże, nie wierzyłam w to co zrobił. To było piękne, aż za piękne..



__________________________________________________________________________________

tum tum tum.
jeśli rozdział wam się nie podoba - przepraszam.
nie miałam weny. + jestem chora. 
no dobra. to tyle.
spokojnie, nie będzie to głupia sielanka.
nie potrwa to długo.
dziecka też się pozbędę.. jestem zła xd
+ chciałam wam polecić bloga z imaginami itp.
dziewczyna dobrze pisze :) - http://good-times-with-dreams.blogspot.com/

no to tyle.
Tu macie małą Darcy Hope Styles.

 

 

15 komentarzy:

  1. Ale śłodka lalecka! <3 Rozdział jesy jak zwykle zajebisty! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwww, jak slodko. Ciekawe na jak dlugo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ,, spokojnie, nie będzie to głupia sielanka.
    nie potrwa to długo.
    dziecka też się pozbędę.."
    Proszę nie rób tego :< Niech dziecko pozostanie z nimi!
    Proszę..
    Ja wiem, też nie jestem zwolenniczką głupich sielanek.
    ALe nie możesz dać im choć odrobiny szczęścia? :<
    Cudowny rozdział!
    Jakiś czas temu przeczytałam całego bloga i nie żałuję :)
    Jest świetny!!
    Harry... jest taki .. zły, ale on kocha Jessy.
    Tego jestem pewna.
    Szkoda, że to wszystko tak się potoczyło.
    Czekam na nastepne rozdziały.

    Ściskam, Kaja z www.kaja-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Aww jak fajnie *.* mam nadzieje, że Harry już się zmienił tak na zawsze <33

    OdpowiedzUsuń
  5. A i jeszcze jedno prosze niech to dziecko zostanie z nimi <33

    OdpowiedzUsuń
  6. JAK MOŻESZ SIĘ DZIECKA POZBYĆ? :'(
    Fantastyczny! Huh, niech Darcy z nimi zostanie *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. ja akurat chcę, żebyś się dziecka pozbyła (zua ja) bo raczej ani Jessy ani Harry nie pasują mi do wychowania dziecka.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też chcę,żebyś się pozbyła dziecka i żeby Harrrrrrry był nadal dobry i kochany <333

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział genialny! <3 Tylko proszę, niech Darcy pozostanie z nimi! Niby taka sielanka i szczęście, czyli wszystko zbyt dobrze się układa, ale proszę, proszę, proszę niech zostanie. :c W Harrym widać pewną zmianę. Sama nie wiem do końca jaką, ale mimo swego wcześniejszego zachowania, jakie pomijając, było złe, a nawet w pewnych chwilach okropne, serio mi się podobało, to on ją kocha. Kocha Jess, kocha Darcy, a kocha je bardzo, bardzo mocno! I pomimo wszystko, wieku, charakteru i zachowania powinni zostać razem! <3 Czekam na kolejny! ;)
    http://whodoyouthinkiamonedirectionstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Pf, ja wiedziałam, że ty się dziecka pozbędziesz, bo ty nie możesz robić czegoś z dzieckiem, haha, znam Cię skarbie, ale i tak famiofaniao Darcy jest słodka, omomomo *_* czekam na nowy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ciiiiii ! Nie zdradzaj moich trików świnio XD Darcy jest słodka bo...dopiszę ci na gg :D

      Usuń
  11. Piszesz świetnie, opowiadanie boskie, pisz szybciutko następny rozdział + zapraszam do mnie : http://all--you--gotta--do--is--swag.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. jest mega <33333333 ale takie małe malesto żeby oddawać ? jak możesz ? ; cc
    mogła byś mnie informowac o następnych rozdziałach na tt
    @xzswagxz

    OdpowiedzUsuń
  13. jesssu tylko nie zabijaj mi małej Darcy!! a rozdzial swietny <3 dobrze że Harry sie na tym holu opanował xd

    OdpowiedzUsuń